UWAGA, ROZDZIAŁ ZAWIERA TREŚCI NIEODPOWIEDNIE DLA DZIECI I MŁODZIEŻY, WIĘC JEŚLI NIE MASZ 18 LAT ALBO JESZCZE NIE FAPIESZ TO WYPADZIK XD DOBRA, ŻARCIK. ENJOY!
Kiedy wróciłam do domu spostrzegła, że na blacie nadal leży torebka zostawiona wczoraj przez Gregora. Zajrzałam do środka, a bicie mojego serca przyspieszyło. W środku znajdowały się grzechotki, smoczek, ubranka... Wszystko co Schlieri kupił dla naszego dziecka. Zaniosłam wszystko do pokoju Lilly, a następnie wyszłam z domu w celu pojechania do mojego byłego chłopaka.
-A pani gdzie się wybiera?- usłyszałam głos Thomasa, taszczącego wózek z Lilliane po schodach.
-Jadę do Gregora- westchnęłam.
-Po co?!- sama nie wiedziałam, czy wydawał się bardziej zdziwiony czy wystraszony.
-Bo był dziś na uczelni. Wykładowca mi powiedział, że gdyby nie on, to nie dopuściłby mnie do egzaminu lekarskiego...
-Dziś?- zapytał Thomas z myślą, że się pomyliłam.
-Tak, dziś- mruknęłam- Dlatego do niego jadę. Muszę mu podziękować- uśmiechnęłam się do Lilly- A wy gdzie byliście?
-A tu i tam- powiedział Morgi, wyjmując córeczkę z wózka.
-Dobra, będę za godzinę- pocałowałam go w policzek i niemal biegiem popędziłam w stronę samochodu.
Zapukałam do drzwi domu Gregora, który jeszcze kilka dni temu był również moim domem. Po chwili zobaczyłam wysoką męską sylwetkę.
-Cześć- powiedziałam cicho.
-Cześć- powiedział, delikatnie się uśmiechając- Wejdź- odsunął się, by zrobić mi przejście.
-Dzięki- mruknęłam, przekraczając próg- Ja tylko na chwilę... Chciałam ci podziękować. I to bardzo. Bo gdyby nie ty, to mogłabym się pożegnać z egzaminem w tym roku- wbiłam wzrok w ziemię.
-Daj spokój. Tylko mu szepnąłem parę słów... Zresztą kiedyś ci to obiecałem, więc dotrzymałem obietnicy...
-Nie jesteś już na mnie zły?- zdziwiłam się, delikatnie podnosząc głowę.
-A czy to ma jakiś sens? Jeśli tak właśnie chciałaś postąpić to nic mi do tego. Zachowałem się głupio... Nie jesteśmy już razem i możesz robić co tylko chcesz- chrząknął i odwrócił się do mnie tyłem.
-Doceniam to- delikatnie dotknęłam jego ramienia.
-Nawet nie wiesz jak za tobą tęsknię- obrócił się szybko w moją stronę i mocno przytulił.
-Gregor...- jęknęłam, czując, że zaczyna brakować mi tchu.
-Przepraszam- mruknął przecierając twarz- Po prostu nie mogę sobie wybaczyć, że byłem taki głupi. Że powiedziałem ci tyle przykrych słów i zrobiłem tyle głupich rzeczy...
-Teraz już nic z tym nie zrobisz- powiedziałam cicho- Wiem tylko, że musimy odstawić nasze osobiste niesnaski na bok i całą uwagę skupić na Lilly- Schlieri pokiwał głową.
-Przyniosłem wam wczoraj...
-Wiem- przerwałam mu, słysząc jak te słowa ciężko przechodzą przez jego gardło- Dzięki.
-Jesteś z Thomasem?- wypalił.
-Nie. Nie wiem. Nie...- zaczęłam się plątać.
-Więc?- ponaglił mnie.
-Nie jesteśmy razem. Ciężko mi tak po prostu się przestawić. Wiesz, był narzeczonym mojej przyjaciółki. Nie mogę zajmować jej miejsca- powiedziałam zgodnie z prawdą. Schlieri przez chwilę milczał, a po chwili rzucił:
-Gdybyś wtedy była w ciąży to wszystko byłoby normalnie...
-Tego nie wiesz- szepnęłam- Pójdę już, bo zaraz się rozkleję... Dzięki jeszcze raz.
-Domi?- szepnął Gregor, podchodząc do mnie szybkim krokiem i chwytając w ramiona- Bądź szczęśliwa.
-Ej, głupku, nie żegnamy się na zawsze- próbowałam się uśmiechnąć- Ludziom czasem nie wychodzi- uderzyłam do po przyjacielsku w bark- Trzymaj się.
-I jak tam?- zapytał Thomas, gdy tylko zatrzasnęłam drzwi domu.
-W porządku. Wydaje się, że nie jest na nas zły... A przynajmniej się stara.
-No i widzisz, jest dobrze- wziął ode mnie kurtkę i ciężką torebkę- Wykąpałem Lilly- dodał, niemal podskakując z radości.
-Wow- z aprobatą pokręciłam głową- Prawdziwy tatusiek z ciebie- sięgnęłam po wino stojące na kuchennym blacie.
-A z ciebie mamuśka- objął mnie od tyłu i delikatnie pocałował w szyję.
-Jesteśmy mistrzami w naszym fachu- zachichotałam i podałam mu jeden kieliszek.
Alkohol leniwie szumiał w mojej głowie spowalniając myślenie. Udałam się do pokoju gościnnego i niewiele myśląc zrzuciłam z siebie ciuchy i schyliłam się po piżamę, która od rana zalegała pod łóżkiem. Gdy się wyprostowałam poczułam na swoim brzuchu ciepłe męskie dłonie.
-Thomas…- odwróciłam się przodem do niego dźwięcznie się śmiejąc.
-Jesteś piękna- powiedział i zaczął obsypywać pocałunkami moją szyję. Moje usta mimowolnie wykrzywiły się w grymasie zadowolenia.
-Przestań, Lilly może się zaraz obudzić- mówiąc to wplotłam palce w jego włosy. Nie chciałam żeby przestawał; w zasadzie nie wiem po co dodałam zdanie o mojej przybranej córce.
-Nie obudzi się…- mruknął między pocałunkami składanymi na mojej szyi i wziął mnie na ręce. Oplotłam nogami jego biodra i zajrzałam w oczy, które teraz wypełnione były szczęściem, chyba po raz pierwszy od śmierci Cristiny. Uwielbiałam to, w jaki sposób na mnie patrzył. Dzięki niemu i ja byłam szczęśliwa mimo tego, że nie byłam do końca pewna co do niego czuję. Opuściłam głowę i pocałowałam mocno jego usta, a on nie pozostawał mi dłużny. Powoli kierował się ze mną w stronę łóżka, a ja czułam jego przyspieszony oddech; bynajmniej jego serce nie biło szybciej ze zmęczenia, bo pięćdziesiąt kilo mojej wagi było dla niego jak mały kamyk. Denerwowało mnie to, że w porównaniu z nim byłam tylko małą kruszynką, którą bez trudu mógł przenosić. Teraz jednak czułam, że jesteśmy równi. Delikatnie rzucił mnie na łóżko i położył się na mnie z uśmiechem dzikiego zadowolenia. Wpatrywał się we mnie jak w najpiękniejszy obraz, a ja wodziłam palcami po jego twarzy. Był dla mnie taki idealny, wszystko w nim było idealne- od cudownych rys twarzy po przepiękny uśmiech. Wiedziałam, że zupełną idealność zawdzięcza alkoholowi, ale nie interesowało mnie to. Nawet czerwona kropka na jego twarzy była dla nie seksowna. Opuszkami poznawałam wszystkie zakątki jego buzi niewidoczne gołym okiem. Wiedziałam jak wiele dziewczyn chciałoby być na moim miejscu, ale nie obchodziło mnie to. W tej chwili on był tylko i wyłącznie mój. Zaplotłam palce na karku Thomasa i przysunęłam jego twarz bliżej mojej. Nie przeszkadzało mi to, że pachnie alkoholem, bo mój zapach zapewne nie był lepszy. Nie byłam pewna czy na trzeźwo zdobyłabym się na coś takiego, ale to również mnie nie interesowało. Koniuszkiem języka przesunęłam delikatnie po jego górnej wardze i wiedziałam, że taki niedosyt doprowadza go do białej gorączki. W głowie kłębiły mi się tysiące myśli. Zastanawiałam się, czy Cris nie byłaby zazdrosna, gdyby to teraz widziała. Eh, byłaby wściekła. Ale przecież jej tu nie ma... Dlaczego do cholery myślę o niej nawet w takich sytuacjach? Po chwili rozmyślań doszłam jednak do wniosku, że chciałaby żebyśmy oboje byli szczęśliwi. Myśląc o tym, stale wpatrywałam się w idealną twarz chłopaka, a on robił dokładnie to samo, zupełnie jakby uczył się mnie na pamięć. Uśmiechnęłam się zachęcająco i od razu poczułam jego usta na moich. Smakował tak przyjemnie, że nawet gdybym chciała nie mogłabym się mu oprzeć. Jego język wdarł się do moich ust z takim impetem, że z wrażenia aż otworzyłam oczy. Dołączyłam do zabawy własny język, a z moich ust, co chwilę wydobywał się cichy pomruk. Przesunęłam dłonie na jego klatkę piersiową w poszukiwaniu okrągłych guzików koszuli. Gdy w końcu udało mi się je znaleźć, poczułam jak moje ręce drżą. Najwidoczniej nie oddawałam już tak namiętnie pocałunków, bo teraz Thomas ustami błądził po linii mojej szczęki i podbródku. Nadgorliwie pożerając wzrokiem biały sufit męczyłam się z guzikami przez dobrą minutę. Gdy w końcu udało mi się rozpiąć ostatni, dotknęłam ręką jego brzucha. Poczułam dobrze wyrzeźbione mięśnie, które były tak idealne jak ich właściciel. Pociągnęłam mocno za biały materiał, lecz ten nie dawał za wygraną. Morgi zirytowany moją szarpaniną na chwilę podniósł się ze mnie i zrzucił z siebie niepotrzebną górną część swojej garderoby.
-Dziękuję- powiedziałam ze śmiechem ponownie obejmując go za szyję. Ten nic nie powiedział, za to posłał w moją stronę najpiękniejszy uśmiech, jaki dany mi było zobaczyć. Poczułam jak na ten widok coś przesuwa się w moim żołądku. Dostałam nagłego przypływu siły, a zarazem radości; objęłam Thomasa nogami i okręciłam się tak, że teraz on leżał pode mną.
-Nawet nie wiedziałem, że masz jesteś taka silna- zaśmiał się i położył dłonie na moich biodrach. Pochyliłam się nad nim i obdarzyłam najbardziej starannym pocałunkiem w dziejach. Z trudem oderwałam się od jego ust i własnymi zaczęłam tworzyć ścieżkę od szyi mojego ukochanego aż po linię spodni. Gdy dotarłam do tego miejsca podniosłam wzrok, żeby na niego spojrzeć. Obserwował każdy mój ruch spod pół przymkniętych powiek i z lekko uchylonymi ustami; natychmiast zmieniłam zdanie- to był najpiękniejszy obraz, jaki dane było mi w życiu ujrzeć. Najszybciej jak tylko potrafiłam zsunęłam jego spodnie i usiadłam na jego biodrach lekko drażniąc pośladkami jego męskość. Westchnął cicho, a ja pochyliłam się nad nim i ponownie zatopiłam się w jego miękkich ustach. Czułam jak jego dłonie błądzą po moich plecach, co chwilę zaczepiając o czarny stanik, który jak widać z każdą chwilą stawał się większą przeszkodą. W końcu zirytowany Thomas sięgnął do jego zapięcia i szamotał się z nim dobre dwadzieścia sekund.
-Proszę, proszę, Thomas Morgenstern ma problem ze stanikiem?- zaśmiałam się i pomogłam mu pozbyć się zbędnego elementu z mojego ciała. Kiedy pewnie odrzuciłam go za siebie zobaczyłam jak patrzy na mnie z podziwem.
-Znudziło mi się już bycie na dole- powiedział po chwili łapiąc mnie w pasie i przerzucając na miejsce obok siebie. Przez to, że był taki silny czułam się przy nim bardzo bezpiecznie. Położyłam dłonie na jego barkach skrupulatnie odwzajemniając czułe pocałunki, którymi mnie obdarzał. Po chwili zaczęłam przesuwać rękę po jego kręgosłupie kierując się w stronę slipek. Strzeliłam lekko z ich gumki, a zdezorientowany Thomas popatrzył na mnie zdziwiony; ja jedynie wzruszyłam ramionami i uśmiechnęłam się obnażając białe zęby. Ciągle na niego patrząc wsunęłam dłoń w slipy, delikatnie przejeżdżając palcem po jego pośladku tak, że poczułam jak zadrżał pod moim dotykiem. W tym momencie doszedł chyba do wniosku, że najwyższy czas zakończyć tę zabawę w kotka i myszkę. Krótko pocałował mnie w usta i zsunął się żeby ściągnąć moje koronkowe majtki. Zrobiło mi się gorąco, a moje serce biło chyba dwieście razy na minutę. Zobaczyłam jak Thomas odrzuca w kąt moją bieliznę i ściąga swoją. Opadła mi szczęka, jedyną myślą w mojej głowie było ‘ogromny’.
-Kurczę, naprawdę pomyliłam się pisząc ci sms’a ‘Mała to jest Twoja…’- przypomniałam sobie i oboje głośno się zaśmialiśmy- Chodź tu w końcu- ponagliłam go i zagryzłam wargi. Nie musiałam dwa razy powtarzać, po chwili już był na mnie. Czułam bijące od niego ciepło i słyszałam jak szybko oddycha. Powoli zanurzył się we mnie powodując jednocześnie falę bólu i rozkoszy, a sama nie wiedziałam co było silniejsze. Patrzyłam tylko w jego oczy, w których z łatwością można było zobaczyć pożądanie.
-Jesteś idealna- szepnął i zaczął się delikatnie poruszać. Jęknęłam z przyjemności, odchylając głowę do tyłu. Od razu poczułam na szyi jego miękkie usta , które po raz kolejny zaczęły na niej kreślić nieodgadnione kształty esów floresów. Oplotłam nogami jego biodra, a paznokcie wbiłam w łopatki. Usłyszałam jak cicho syknął, ale nie interesowało mnie to, ja też przez chwilę cierpiałam. Po chwili oboje byliśmy już w cudownej krainie rozkoszy, z daleka od rzeczywistości.
-To było cudowne- jęknęłam całując go w policzek, kiedy zszedł ze mnie kładąc się obok.
-Najlepszy seks mojego życia- skwitował Thomas, czym wywołał ogromny uśmiech na mojej twarzy.
-Zapaliłabym papierosa- powiedziałam cicho.
-Jestem sportowcem, nie właścicielem kiosku- zaśmiał się, a ja zawtórowałam mu, układając głowę na jego nagiej klatce.
-Jesteś zmęczona?- zapytał, nawijając pasmo moich włosów na palec.
-Odrobinę, a co?
-Bo ja padam po całym dniu spędzonym z Lilly, a nie chcę zasnąć pierwszy, bo to wiocha- zaśmiałam się tak głośno, że musiałam zakryć usta, by nie obudzić małej.
-Luz, wybaczę- delikatnie pocałowałam jego policzek- Dobranoc- dodałam.
-Dobranoc- odpowiedział, obejmując mnie.
EH, MUSIELIŚCIE TROCHĘ POCZEKAĆ NA TEN ROZDZIAŁ, ALE MAM NADZIEJĘ, ŻE BYŁO WARTO? DŁUŻSZY I W OGÓLE :D TROCHĘ MI SIĘ PORNO Z TEGO ZROBIŁO, ALE TEN FRAGMENT CZEKAŁ NA UJAWNIENIE OD LUTEGO I NA POCZĄTKU BARDZO MI SIĘ PODOBAŁ. TERAZ TROCHĘ MNIEJ, ALE JEST OKEJ :D
DEDYKEJSZYN DLA ZUZANKI, KTÓRA DZIĘKUJE ZA ŻYCZENIA <3
CZYTASZ= KOMENTARZ.
SERIO, BO OSTATNIO LICHO Z NIMI XDDDD
Dominika ty zboczeńcu XD Rozdział naprawdę dobry i przemyślany hehe Love you <3
OdpowiedzUsuńMasz taki talent, że scena erotyczna w wykonaniu najseksowniejszego skoczka, ubrana w twoje słowa brzmi jak poezja! <3
OdpowiedzUsuńJejku, jakie to milutkie, dziękuję <3
UsuńRozdział jest świetny Ale czekam na jakiś zwrot akcji i WALKĘ GREGORA! o Dominike i swoją miłość nie ukrywam że boje się jak to się zakończy ! :D Ale jesteś(jesteście) mega !! :)
OdpowiedzUsuńŚwietnie chyba muszę to drugi raz przeczytać !! Oby tak dalej zadziwia mnie spokojne zachowanie Gregora . Ale z drugiej strony ma racje :)
OdpowiedzUsuń<3 Piękne <3
OdpowiedzUsuńkolejny świetny rozdział :D :D widać, że pisanie sprawia Ci przyjemność i dzięki temu bardzo dobrze czyta się to opowiadanie :D czekam na następny :*
OdpowiedzUsuńOo czyżby będzie rodzeństwo dla Lilly? Hahahaha <3
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział ale mam nadzieję że jednak Gregor się ogarnie i tego tak nie zostawi. Lubie Thomasa ale jednak od początku jestem za Gregorem i Domi . No nic , zobaczymy co będzie dalej , pozdrawiam ;*
OdpowiedzUsuńGregorma odzyskać Domi i to tyle w tym temacie! : D A porno było świetne! :D
OdpowiedzUsuńŚwietnie piszesz!
OdpowiedzUsuń