-Dobrze się czujesz?- zapytał Schlieri.
-Tak, przepraszam- mruknęłam, próbując udawać zawstydzoną- Skurcz mnie złapał- zaczęłam masować łydkę.
-Daj- przysiadł na łóżku i odsunął moje ręce- Nasz fizjoterapeuta mnie tego nauczył- powiedział z uśmiechem chwytając moją nogę. Modliłam się żeby tylko Thomasowi nagle nie zachciało się kasłać, bo to byłaby porażka na całej linii.
-Lepiej?- zapytał po chwili.
-Tak, dziękuję- uśmiechnęłam się delikatnie.
-Nie wiesz gdzie jest Morgi?- zapytał, a mnie serce podskoczyło do gardła.
-Eee, nie wiem- powiedziałam powoli- Dlaczego miałabym wiedzieć?
-Nie wiem, tak pytam. Po prostu nigdzie go nie ma.
-Może poszedł na spacer czy coś?- niemal słyszałam jak Thomasowi cisnącemu się w małej przestrzeni bije serce.
-Może... Ja już pójdę. Dobranoc- pochylił się, by mnie pocałować.
-Gregor...- westchnęłam, kładąc dłoń na jego ustach.
-Przepraszam... Przepraszam...- zawstydzony zagryzł wargę, po czym szybkim krokiem wyszedł zamykając za sobą drzwi.
-Chryste, kiedy wy tu ostatnio sprzątaliście?- jęknął Thomas, wygramalając się zza łóżka.
-Przepraszam- szepnęłam, pomagając mu się otrzepać- Zdejmij to. Jest całe w kurzu- pokazałam na jego koszulkę.
-Mhm, akurat dlatego każesz mi to ściągnąć- zachichotał.
-Phi, co ty sobie w ogóle wyobrażasz- wypięłam mu język, patrząc jak posłusznie wykonuje moje polecenie.
-Oj, nie wiem czy chciałabyś wiedzieć co sobie wyobrażam- pokręcił głową, wybuchając śmiechem.
-Myślę, że obejdę się bez wtajemniczania- zawtórowałam mu- Powinieneś iść... On nie może się dowiedzieć. Jeszcze nie teraz- Thomas pokiwał głową.
-W takim razie dobranoc... kochanie- uśmiechnął się lekko i przykrył mnie kołdrą.
-Dobranoc, Tommy- odpowiedziałam opadając na poduszki.
-Co ty z tym Tommym?- zachichotał pochylając się nade mną.
-No co? Podoba mi się to zdrobnienie. I od dziś będę tak do ciebie mówiła- uśmiechnęłam się szeroko.
-Nie wierzę- Morgi z uśmiechem pokręcił głową i delikatnie musnął moje usta- Śpij dobrze- dodał, po czym wyszedł z pokoju.
Rano zeszłam na dół, skąd dobiegały głośne rozmowy.
-Pójdę się pożegnać jeszcze z Domi- powiedział Maciek stojąc tyłem do mnie. Położyłam palec na ustach dając znać chłopakom żeby nie zwracali na mnie uwagi.
-Luzik. To widzimy się na LGP w Wiśle, nie?- zapytał Gregor, klepiąc Kocura po ramieniu.
-Jasne- odpowiedział tamten. Podbiegłam na palcach i wskoczyłam na jego plecy.
-Widzisz, ja przyszłam do ciebie- zachichotałam, całując go w policzek- I w ogóle to przepraszam, że tak przeciągnęłam tę wizytę... W końcu miałeś przyjechać tylko na dwa dni- dodałam po polsku, zeskakując na ziemię.
-Zwariowałaś? Nic się nie stało- kątem oka zobaczyłam jak chłopaki się oddalają.
-Szkoda, że musisz już jechać- zrobiłam smutną minkę.
-Możecie niedługo przyjechać w odwiedziny- zaproponował.
-Z tą kruszynką? Nie wiem czy to dobry pomysł- pokręciłam głową- Poza tym najpierw muszę skończyć rok, bo jak tak dalej pójdzie to w końcu nie dopuszczą mnie do egzaminu...- westchnęłam.
-Właśnie; studia najważniejsze, pamiętaj- uśmiechnął się delikatnie- Wydaje mi się, że będziecie musieli zatrudnić opiekunkę. Wiesz, mimo że nie ma sezonu to Thomas i tak ma dużo na głowie, a medycyna to nie są przebieżki.
-Będę o tym myśleć w najbliższym czasie. Na razie muszę się przeprowadzić i ogarnąć, wiesz... ogólnie.
-Czekaj, gdzie ty się przeprowadzasz?- zapytał zdziwiony.
-Do Morgiego...- zagryzłam wargę- Obiecałam Cristinie, że gdyby jej się coś stało to zaopiekuję się Lilly i Thomasem.
-No słyszałem jak wczoraj się nim opiekowałaś- zaśmiał się, za co dostał w ramię.
-To on mną się opiekował- wypięłam mu język.
-Przepraszam, że nie pomogę ci z tą przeprowadzką, ale muszę już wracać, bo za trzy dni mam kadrę...
-No coś ty... Dam sobie radę, Gregor pomoże- uśmiechnęłam się, po czym nagle spoważniałam.
-Co jest?- Maciek skinął brodą.
-Czy to jest fair w stosunku do nich? Do Cris i Gregora?
-Myśl o sobie- złapał mnie za ramiona- Ty masz być szczęśliwa, rozumiesz? Schlieri wie, że już mu nie wybaczysz- powiedział ściszonym głosem, a ja spojrzałam na niego pytająco- Wczoraj jak już znalazł się Thomas- popatrzył na mnie znacząco, hamując śmiech- to mieliśmy takie męskie pogaduchy...
-Idę o zakład, że mnie obgadywaliście- splotłam dłonie na piersiach i oparłam się o ścianę.
-No Gregor chciał poznać nasze zdanie na temat tej całej dziwnej sytuacji...
-Iiii?- ciągnęłam go za język.
-No ja powiedziałem to, co myślę. Czyli, że jak dla mnie jest spalony, nie ma szans. Thomas praktycznie się nie odzywał, zresztą nie dziwię mu się.
-Myślisz, że może się nam ułożyć?
-Myślę, że kiedy zamieszkacie ze sobą to chcąc nie chcąc coś musi zaiskrzyć. Zresztą jak dla mnie super- uśmiechnął się- Jesteście dla siebie stworzeni! Chcę być świadkiem na waszym ślubie.
-Lecz się- popukałam go w czoło.
-Dobra, Misia, ja lecę- pocałował mnie w policzek- Nie daj się sterroryzować Lilly, dzwoń często i pamiętaj, że najważniejsze jest żebyś to ty była szczęśliwa- przytulił mnie mocno- Na razie chłopaki- zawołał w stronę salonu.
-Cześć- zawołał Gregor, a Thomas pojawił się w hallu.
-Trzymaj się, stary- powiedział Morgi, ściskając jego dłoń i klepiąc go po ramieniu.
-Ty też. I bierz się za nią- powiedział kącikiem ust.
-Słyszałam- warknęłam.
-Ojojoj, słoneczko się zdenerwowało- pocałował mnie w czoło.
-Nie podnoś mi ciśnienia- zaśmiałam się, słysząc klakson taksówki.
-I tak mnie kochasz- wysłał mi buziaka w powietrzu- I dzwoń często, pa!- zamknął za sobą drzwi.
-Jak nie wiem co- mruknęłam ironicznie pod nosem- Gdzie Lilly?- zapytałam, przenosząc wzrok na Thomasa.
-Zdaje się, że jeszcze śpi- powiedział, pokazując na pokój na piętrze.
-Spałeś z nią na jednym łóżku?- pisnęłam.
-Tak, a co?- zdziwił się.
-Nie zgniotłeś jej?- zapytałam całkowicie poważnie- Kompletnie o tym zapomniałam, bo przecież wzięłabym ją do siebie...
-Spokojnie, prawie nie spałem w nocy- uśmiechnął się.
-Dlaczego?- weszłam na schody, kierując się na piętro, a Morgi tuż za mną.
-Myślałem o tym wszystkim- westchnął- O Cristinie, Lilly... O nas.
-I co wymyśliłeś?
-Że mimo wszystko jesteście moim największym szczęściem- uśmiechnął się.
-Słodko- odwzajemniłam gest i weszłam do pokoju gościnnego. Na rozłożonej kanapie leżała Lilly i wymachiwała rączkami- A dzień dobry- powiedziałam, a ta aż pisnęła z zadowolenia- Jedziemy do domku?- klęknęłam przed kanapą i pocałowałam ją w brzuszek- Najpierw zmienimy pieluszkę, co?- zacmokałam- Thomas wyjmij z mojej torby pampersa, chusteczki i talk- chłopak wykonał moje polecenie- Chcesz spróbować?
-Daj spokój, robiłem to tylko raz. Nie chcę jej skrzywdzić- mruknął.
-To nie jest trudne, dawaj- zrobiłam mu miejsce i krok po kroku wytłumaczyłam, jak ma to zrobić.
-Fuuuuj, to jest kuuuupa- zatkał nos, drugą ręką sięgając po chusteczki.
-Panie Morgenstern, dziewczynki też robią kupę- klepnęłam go w ramię- Do roboty.
-Tak, przepraszam- mruknęłam, próbując udawać zawstydzoną- Skurcz mnie złapał- zaczęłam masować łydkę.
-Daj- przysiadł na łóżku i odsunął moje ręce- Nasz fizjoterapeuta mnie tego nauczył- powiedział z uśmiechem chwytając moją nogę. Modliłam się żeby tylko Thomasowi nagle nie zachciało się kasłać, bo to byłaby porażka na całej linii.
-Lepiej?- zapytał po chwili.
-Tak, dziękuję- uśmiechnęłam się delikatnie.
-Nie wiesz gdzie jest Morgi?- zapytał, a mnie serce podskoczyło do gardła.
-Eee, nie wiem- powiedziałam powoli- Dlaczego miałabym wiedzieć?
-Nie wiem, tak pytam. Po prostu nigdzie go nie ma.
-Może poszedł na spacer czy coś?- niemal słyszałam jak Thomasowi cisnącemu się w małej przestrzeni bije serce.
-Może... Ja już pójdę. Dobranoc- pochylił się, by mnie pocałować.
-Gregor...- westchnęłam, kładąc dłoń na jego ustach.
-Przepraszam... Przepraszam...- zawstydzony zagryzł wargę, po czym szybkim krokiem wyszedł zamykając za sobą drzwi.
-Chryste, kiedy wy tu ostatnio sprzątaliście?- jęknął Thomas, wygramalając się zza łóżka.
-Przepraszam- szepnęłam, pomagając mu się otrzepać- Zdejmij to. Jest całe w kurzu- pokazałam na jego koszulkę.
-Mhm, akurat dlatego każesz mi to ściągnąć- zachichotał.
-Phi, co ty sobie w ogóle wyobrażasz- wypięłam mu język, patrząc jak posłusznie wykonuje moje polecenie.
-Oj, nie wiem czy chciałabyś wiedzieć co sobie wyobrażam- pokręcił głową, wybuchając śmiechem.
-Myślę, że obejdę się bez wtajemniczania- zawtórowałam mu- Powinieneś iść... On nie może się dowiedzieć. Jeszcze nie teraz- Thomas pokiwał głową.
-W takim razie dobranoc... kochanie- uśmiechnął się lekko i przykrył mnie kołdrą.
-Dobranoc, Tommy- odpowiedziałam opadając na poduszki.
-Co ty z tym Tommym?- zachichotał pochylając się nade mną.
-No co? Podoba mi się to zdrobnienie. I od dziś będę tak do ciebie mówiła- uśmiechnęłam się szeroko.
-Nie wierzę- Morgi z uśmiechem pokręcił głową i delikatnie musnął moje usta- Śpij dobrze- dodał, po czym wyszedł z pokoju.
Rano zeszłam na dół, skąd dobiegały głośne rozmowy.
-Pójdę się pożegnać jeszcze z Domi- powiedział Maciek stojąc tyłem do mnie. Położyłam palec na ustach dając znać chłopakom żeby nie zwracali na mnie uwagi.
-Luzik. To widzimy się na LGP w Wiśle, nie?- zapytał Gregor, klepiąc Kocura po ramieniu.
-Jasne- odpowiedział tamten. Podbiegłam na palcach i wskoczyłam na jego plecy.
-Widzisz, ja przyszłam do ciebie- zachichotałam, całując go w policzek- I w ogóle to przepraszam, że tak przeciągnęłam tę wizytę... W końcu miałeś przyjechać tylko na dwa dni- dodałam po polsku, zeskakując na ziemię.
-Zwariowałaś? Nic się nie stało- kątem oka zobaczyłam jak chłopaki się oddalają.
-Szkoda, że musisz już jechać- zrobiłam smutną minkę.
-Możecie niedługo przyjechać w odwiedziny- zaproponował.
-Z tą kruszynką? Nie wiem czy to dobry pomysł- pokręciłam głową- Poza tym najpierw muszę skończyć rok, bo jak tak dalej pójdzie to w końcu nie dopuszczą mnie do egzaminu...- westchnęłam.
-Właśnie; studia najważniejsze, pamiętaj- uśmiechnął się delikatnie- Wydaje mi się, że będziecie musieli zatrudnić opiekunkę. Wiesz, mimo że nie ma sezonu to Thomas i tak ma dużo na głowie, a medycyna to nie są przebieżki.
-Będę o tym myśleć w najbliższym czasie. Na razie muszę się przeprowadzić i ogarnąć, wiesz... ogólnie.
-Czekaj, gdzie ty się przeprowadzasz?- zapytał zdziwiony.
-Do Morgiego...- zagryzłam wargę- Obiecałam Cristinie, że gdyby jej się coś stało to zaopiekuję się Lilly i Thomasem.
-No słyszałem jak wczoraj się nim opiekowałaś- zaśmiał się, za co dostał w ramię.
-To on mną się opiekował- wypięłam mu język.
-Przepraszam, że nie pomogę ci z tą przeprowadzką, ale muszę już wracać, bo za trzy dni mam kadrę...
-No coś ty... Dam sobie radę, Gregor pomoże- uśmiechnęłam się, po czym nagle spoważniałam.
-Co jest?- Maciek skinął brodą.
-Czy to jest fair w stosunku do nich? Do Cris i Gregora?
-Myśl o sobie- złapał mnie za ramiona- Ty masz być szczęśliwa, rozumiesz? Schlieri wie, że już mu nie wybaczysz- powiedział ściszonym głosem, a ja spojrzałam na niego pytająco- Wczoraj jak już znalazł się Thomas- popatrzył na mnie znacząco, hamując śmiech- to mieliśmy takie męskie pogaduchy...
-Idę o zakład, że mnie obgadywaliście- splotłam dłonie na piersiach i oparłam się o ścianę.
-No Gregor chciał poznać nasze zdanie na temat tej całej dziwnej sytuacji...
-Iiii?- ciągnęłam go za język.
-No ja powiedziałem to, co myślę. Czyli, że jak dla mnie jest spalony, nie ma szans. Thomas praktycznie się nie odzywał, zresztą nie dziwię mu się.
-Myślisz, że może się nam ułożyć?
-Myślę, że kiedy zamieszkacie ze sobą to chcąc nie chcąc coś musi zaiskrzyć. Zresztą jak dla mnie super- uśmiechnął się- Jesteście dla siebie stworzeni! Chcę być świadkiem na waszym ślubie.
-Lecz się- popukałam go w czoło.
-Dobra, Misia, ja lecę- pocałował mnie w policzek- Nie daj się sterroryzować Lilly, dzwoń często i pamiętaj, że najważniejsze jest żebyś to ty była szczęśliwa- przytulił mnie mocno- Na razie chłopaki- zawołał w stronę salonu.
-Cześć- zawołał Gregor, a Thomas pojawił się w hallu.
-Trzymaj się, stary- powiedział Morgi, ściskając jego dłoń i klepiąc go po ramieniu.
-Ty też. I bierz się za nią- powiedział kącikiem ust.
-Słyszałam- warknęłam.
-Ojojoj, słoneczko się zdenerwowało- pocałował mnie w czoło.
-Nie podnoś mi ciśnienia- zaśmiałam się, słysząc klakson taksówki.
-I tak mnie kochasz- wysłał mi buziaka w powietrzu- I dzwoń często, pa!- zamknął za sobą drzwi.
-Jak nie wiem co- mruknęłam ironicznie pod nosem- Gdzie Lilly?- zapytałam, przenosząc wzrok na Thomasa.
-Zdaje się, że jeszcze śpi- powiedział, pokazując na pokój na piętrze.
-Spałeś z nią na jednym łóżku?- pisnęłam.
-Tak, a co?- zdziwił się.
-Nie zgniotłeś jej?- zapytałam całkowicie poważnie- Kompletnie o tym zapomniałam, bo przecież wzięłabym ją do siebie...
-Spokojnie, prawie nie spałem w nocy- uśmiechnął się.
-Dlaczego?- weszłam na schody, kierując się na piętro, a Morgi tuż za mną.
-Myślałem o tym wszystkim- westchnął- O Cristinie, Lilly... O nas.
-I co wymyśliłeś?
-Że mimo wszystko jesteście moim największym szczęściem- uśmiechnął się.
-Słodko- odwzajemniłam gest i weszłam do pokoju gościnnego. Na rozłożonej kanapie leżała Lilly i wymachiwała rączkami- A dzień dobry- powiedziałam, a ta aż pisnęła z zadowolenia- Jedziemy do domku?- klęknęłam przed kanapą i pocałowałam ją w brzuszek- Najpierw zmienimy pieluszkę, co?- zacmokałam- Thomas wyjmij z mojej torby pampersa, chusteczki i talk- chłopak wykonał moje polecenie- Chcesz spróbować?
-Daj spokój, robiłem to tylko raz. Nie chcę jej skrzywdzić- mruknął.
-To nie jest trudne, dawaj- zrobiłam mu miejsce i krok po kroku wytłumaczyłam, jak ma to zrobić.
-Fuuuuj, to jest kuuuupa- zatkał nos, drugą ręką sięgając po chusteczki.
-Panie Morgenstern, dziewczynki też robią kupę- klepnęłam go w ramię- Do roboty.
I JAK SIĘ WAM PODOBA? :3
CO CZYTAŁAM O THOMASIE?
ŻE ZOSTAWIŁ
KRIS I LILLY DLA FIZJOTERAPEUTKI
I SMAŻYŁ SIĘ Z NIĄ NA HAWAJACH :)))))
CO CZYTAŁAM O THOMASIE?
ŻE ZOSTAWIŁ
KRIS I LILLY DLA FIZJOTERAPEUTKI
I SMAŻYŁ SIĘ Z NIĄ NA HAWAJACH :)))))
CZYTASZ= KOMENTARZ
Cudowny, jak zwykle ;* Weny ;)) Wierzysz w to? Też się na to natknęłam i zastanawiam się nad tym.. Pozdrowionka pisarko ;**
OdpowiedzUsuńGENIALNY KOCHAM THOMASA I CAŁE OPOWIADANIE <3 W końcu się układa :* Nie wierze w to ;c No ale cóż :*
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny :*
Kiedy next??? Kocham ciebie i twoje opowiadanie, jest najlepsze ze wszystkich jakie czytalam! <3 nie moge się doczekać kolejnych rozdziałów!!!!!!!!! ♡
OdpowiedzUsuńOch. I dlaczego ja dopiero teraz tutaj trafiłam? To już 70. rozdział a mnie wcześniej nie było... ;c Muszę nadrobić i to koniecznie. Jednakże przeczytałam ten i muszę powiedzieć, że strasznie mi się spodobało! Ciekawa fabuła, bohaterowie. No wszystko po prostu. ^^
OdpowiedzUsuńCzekam na następny i mam nadzieję, że pojawi się szybko. :)
Buziaki! :*
http://ujrzec-swiat-w-jednej-osobie.blogspot.com/ zapraszam również do siebie, jeśli będziesz mieć czas i oczywiście ochotę. ^^
Wszystko pięknie tylko ja widzę Domi z Gregorem i po cichu na taki właśnie koniec liczę. Rozdział standardowo na wysokim poziomie. Czekam na kolejny i pozdrawiam serdecznie <3
OdpowiedzUsuńWszystko pięknie tylko ja widzę Domi z Gregorem i po cichu na taki właśnie koniec liczę. Rozdział standardowo na wysokim poziomie. Czekam na kolejny i pozdrawiam serdecznie <3
OdpowiedzUsuńWszystko pięknie tylko ja widzę Domi z Gregorem i po cichu na taki właśnie koniec liczę. Rozdział standardowo na wysokim poziomie. Czekam na kolejny i pozdrawiam serdecznie <3
OdpowiedzUsuń