-Kochanie... A ty jesteś idiotą- mruknęłam kusząco, szybko wybiegając
z kantorka i zamykając drzwi na klucz znajdujący się po zewnętrznej
stronie.
-Domi, co ty...- warknął, siłując się z klamką.
-Teraz w końcu ja mogę zrobić z ciebie kretyna- warknęłam, ruszając w stronę mojego pokoju.
-Coś ty tam zrobiła?- usłyszałam rozbawiony głos Maćka.
-Nic...- zagryzłam wargę, po czym rzuciłam ubrania Schlierenzauera w kąt pokoju.
-Czy to są jego bokserki?- zaśmiał się głośniej.
-Nie inaczej- zawtórowałam mu.
-Teraz już wiem, że naprawdę nie opłaca się robić cię w bambuko, bo to się zawsze źle kończy- turlał się po łóżku na przemian śmiejąc się i jęcząc z bólu.
-Weź ty się ogarnij co?- wymamrotałam, by po chwili wybuchnąć śmiechem i położyć się obok niego.
-Wiesz, tak mnie zastanawia jak to jest, że ty rzadko kiedy chcesz gadać o swoich uczuciach, ale kiedy już ktoś maksymalnie podniesie ci ciśnienie to wybuchasz jak wulkan...
-Nie wiem czy mam to odbierać jako komplement, czy to raczej ujma...- zachichotałam przecierając oczy.
-Ja w zasadzie też nie wiem. Ale cholernie mi się to w tobie podoba- posłał mi piękny uśmiech, po czym przykrył kołdrą- Idź już spać, to był długi dzień.
-Dobranoc- mruknęłam, po czym zgasiłam lampkę i zamknęłam oczy.
Leniwie otworzyłam oczy. Mimo, że za oknem dopiero robiło się widno ja byłam już zupełnie wyspana. Wyjęłam z otwartej walizki rozciągnięty sweter, wciągnęłam go na siebie i przysiadłam w fotelu. Patrzyłam jak Maciek spokojnie śpi. Maciek, mój prawdziwy przyjaciel. Niewiarygodne, że bił się ze Schlierenzauerem. I to o kogo? O mnie! O taką zwykłą, szarą istotkę. Mój kochany Maciek.
Okryłam go szczelniej kołdrą, następnie chwyciłam resztki garderoby mojego byłego chłopaka, które leżały w kącie pokoju i postanowiłam sprawdzić, jak daje sobie radę w składziku. Cicho wyszłam z pokoju i przekręciłam klucz w zamku. Gregor siedział pod ścianą z głową osuniętą na ramię- spał. Podeszłam do niego i delikatnie położyłam na nim spodnie. Usiadłam naprzeciwko i bezczelnie patrzyłam na jego już nie tak idealną twarz. Nadal był przystojny, mimo że trochę poobijany i zarośnięty, ale to właśnie dodawało mu swoistego uroku. Niespokojnie pokręcił głową, zamlaskał po czym otworzył oczy. Uśmiechnęłam się do niego delikatnie.
-O, a już myślałem, że dopiero Pointner mnie stąd wyciągnie- wykonał kilka skrętów szyi by rozruszać stawy, a następnie wciągnął na siebie ubrania- Zmarzłem- dodał. Ja milczałam. Siedziałam cicho z nogami podciągniętymi pod brodę i słuchałam go. Śmieszne, bo kilka godzin temu miałam ochotę go zabić- Zasłużyłem...
-Zasłużyłeś- przyznałam- Uwierzyłeś mi kiedy cię tu zaciągnęłam?- zmieniłam temat.
-Szczerze? Tak- mruknął- Pomyślałem, że skoro byłaś w stanie wybaczyć mi tę jednorazową zdradę to to też.
-Dlaczego mi to zrobiłeś?- szepnęłam.
-Nie wiem...- westchnął- Ona była tak blisko... Z tobą przez ten tydzień kiedy byłaś w Polsce w ogóle nie rozmawiałem, a z nią bardzo się zbliżyłem. Wcale nie jest taka zła, naprawdę. Po prostu zazdrosna... Ale potem kiedy byliśmy u nas.. to znaczy u ciebie... po tej nocy- zaczerpnął powietrza- Nie wiem, chyba spodobało mi się to, że jesteście takie inne... Ty jesteś wtedy taka nieśmiała, a ona to prawdziwy demon... I to, że mogę mieć was obie na raz... Jestem facetem, mam swoje potrzeby i...
-Ona wiedziała o tym?- przerwałam mu.
-Domyśliła się wtedy, kiedy powiedziałem jej, że spałem u rodziców, kiedy tak naprawdę byłem u ciebie...
-Nie przeszkadzało jej to?- rzuciłam bezbarwnym głosem.
-Wiedziała, że musi godzić się na wszystko jeśli tylko chce mnie zatrzymać...
-Perfidnie to wykorzystałeś...- uśmiechnęłam się- Jesteś świnią, Gregor- podniosłam się.
-Wiem...- on również wstał.
-Chyba nie smuci cię to za bardzo- zakpiłam.
-Smuci...- mruknął- Smuci mnie to, że akurat ty mi to mówisz.
-Ktoś musi- zagryzłam wargę- To koniec. Definitywny- spojrzałam mu w oczy- Nie będzie więcej powrotów, seksu ani przyjaźni... Po prostu komunikujmy się dla dobra Lilly.
-Ale...- zaczął.
-Nie, Gregor. Ja już nie mam siły. Zraniłeś mnie tak jak nikt inny. Przykro mi- nacisnęłam klamkę.
-Przecież nie dam ci tak odejść- jęknął, po czym pociągnął mnie za rękę i przycisnął do ściany.
-Schlieri, nie, proszę- szepnęłam- Ja nie chcę.
-Chcesz, wiem, że chcesz...- mruknął, całując mnie w szyję.
-Przykro mi, ale zachowujesz się jak nienormalny...- wlepiłam wzrok w brudną ścianę- To nie jest logiczne, że sypia się z dwoma dziewczynami na raz, bo tak ci się akurat podoba- spróbowałam odsunąć go od siebie.
-Ale cię kocham...- natarł swoim ciałem na moje.
-Gregor, proszę... Widzisz jak ty się zachowujesz? Raz się do mnie nie odzywasz, bo jest ci wstyd za swoje zachowanie... Kiedy tylko przyjeżdżam rzucasz się na mnie jak na kawał szynki, a potem dowiaduję się, że sypiasz jeszcze z inną. Nie umiem tak. Zaraz kończę studia i myślę o założeniu rodziny. I szczerze powiedziawszy to od kilku lat myślałam, że to z tobą ją założę... Ale oczywiście nie wyszło- westchnęłam- Przykro mi. Ale to naprawdę koniec- próbowałam przesunąć się w stronę drzwi, lecz ten nie dał mi takich możliwości.
-Proszę...
-Nie- powiedziałam stanowczo- Wypuść mnie.
-Nie- teraz on odpowiedział agresywnie.
-Wypuść, bo będę krzyczeć- wysyczałam przez zęby, po czym z łatwością odsunęłam go od siebie- I lepiej sprostuj to, co wczoraj powiedzieliśmy w wywiadzie. Bo to chyba nieaktualne- mruknęłam, po czym wyszłam z pomieszczenia.
-Domi, co ty...- warknął, siłując się z klamką.
-Teraz w końcu ja mogę zrobić z ciebie kretyna- warknęłam, ruszając w stronę mojego pokoju.
-Coś ty tam zrobiła?- usłyszałam rozbawiony głos Maćka.
-Nic...- zagryzłam wargę, po czym rzuciłam ubrania Schlierenzauera w kąt pokoju.
-Czy to są jego bokserki?- zaśmiał się głośniej.
-Nie inaczej- zawtórowałam mu.
-Teraz już wiem, że naprawdę nie opłaca się robić cię w bambuko, bo to się zawsze źle kończy- turlał się po łóżku na przemian śmiejąc się i jęcząc z bólu.
-Weź ty się ogarnij co?- wymamrotałam, by po chwili wybuchnąć śmiechem i położyć się obok niego.
-Wiesz, tak mnie zastanawia jak to jest, że ty rzadko kiedy chcesz gadać o swoich uczuciach, ale kiedy już ktoś maksymalnie podniesie ci ciśnienie to wybuchasz jak wulkan...
-Nie wiem czy mam to odbierać jako komplement, czy to raczej ujma...- zachichotałam przecierając oczy.
-Ja w zasadzie też nie wiem. Ale cholernie mi się to w tobie podoba- posłał mi piękny uśmiech, po czym przykrył kołdrą- Idź już spać, to był długi dzień.
-Dobranoc- mruknęłam, po czym zgasiłam lampkę i zamknęłam oczy.
Leniwie otworzyłam oczy. Mimo, że za oknem dopiero robiło się widno ja byłam już zupełnie wyspana. Wyjęłam z otwartej walizki rozciągnięty sweter, wciągnęłam go na siebie i przysiadłam w fotelu. Patrzyłam jak Maciek spokojnie śpi. Maciek, mój prawdziwy przyjaciel. Niewiarygodne, że bił się ze Schlierenzauerem. I to o kogo? O mnie! O taką zwykłą, szarą istotkę. Mój kochany Maciek.
Okryłam go szczelniej kołdrą, następnie chwyciłam resztki garderoby mojego byłego chłopaka, które leżały w kącie pokoju i postanowiłam sprawdzić, jak daje sobie radę w składziku. Cicho wyszłam z pokoju i przekręciłam klucz w zamku. Gregor siedział pod ścianą z głową osuniętą na ramię- spał. Podeszłam do niego i delikatnie położyłam na nim spodnie. Usiadłam naprzeciwko i bezczelnie patrzyłam na jego już nie tak idealną twarz. Nadal był przystojny, mimo że trochę poobijany i zarośnięty, ale to właśnie dodawało mu swoistego uroku. Niespokojnie pokręcił głową, zamlaskał po czym otworzył oczy. Uśmiechnęłam się do niego delikatnie.
-O, a już myślałem, że dopiero Pointner mnie stąd wyciągnie- wykonał kilka skrętów szyi by rozruszać stawy, a następnie wciągnął na siebie ubrania- Zmarzłem- dodał. Ja milczałam. Siedziałam cicho z nogami podciągniętymi pod brodę i słuchałam go. Śmieszne, bo kilka godzin temu miałam ochotę go zabić- Zasłużyłem...
-Zasłużyłeś- przyznałam- Uwierzyłeś mi kiedy cię tu zaciągnęłam?- zmieniłam temat.
-Szczerze? Tak- mruknął- Pomyślałem, że skoro byłaś w stanie wybaczyć mi tę jednorazową zdradę to to też.
-Dlaczego mi to zrobiłeś?- szepnęłam.
-Nie wiem...- westchnął- Ona była tak blisko... Z tobą przez ten tydzień kiedy byłaś w Polsce w ogóle nie rozmawiałem, a z nią bardzo się zbliżyłem. Wcale nie jest taka zła, naprawdę. Po prostu zazdrosna... Ale potem kiedy byliśmy u nas.. to znaczy u ciebie... po tej nocy- zaczerpnął powietrza- Nie wiem, chyba spodobało mi się to, że jesteście takie inne... Ty jesteś wtedy taka nieśmiała, a ona to prawdziwy demon... I to, że mogę mieć was obie na raz... Jestem facetem, mam swoje potrzeby i...
-Ona wiedziała o tym?- przerwałam mu.
-Domyśliła się wtedy, kiedy powiedziałem jej, że spałem u rodziców, kiedy tak naprawdę byłem u ciebie...
-Nie przeszkadzało jej to?- rzuciłam bezbarwnym głosem.
-Wiedziała, że musi godzić się na wszystko jeśli tylko chce mnie zatrzymać...
-Perfidnie to wykorzystałeś...- uśmiechnęłam się- Jesteś świnią, Gregor- podniosłam się.
-Wiem...- on również wstał.
-Chyba nie smuci cię to za bardzo- zakpiłam.
-Smuci...- mruknął- Smuci mnie to, że akurat ty mi to mówisz.
-Ktoś musi- zagryzłam wargę- To koniec. Definitywny- spojrzałam mu w oczy- Nie będzie więcej powrotów, seksu ani przyjaźni... Po prostu komunikujmy się dla dobra Lilly.
-Ale...- zaczął.
-Nie, Gregor. Ja już nie mam siły. Zraniłeś mnie tak jak nikt inny. Przykro mi- nacisnęłam klamkę.
-Przecież nie dam ci tak odejść- jęknął, po czym pociągnął mnie za rękę i przycisnął do ściany.
-Schlieri, nie, proszę- szepnęłam- Ja nie chcę.
-Chcesz, wiem, że chcesz...- mruknął, całując mnie w szyję.
-Przykro mi, ale zachowujesz się jak nienormalny...- wlepiłam wzrok w brudną ścianę- To nie jest logiczne, że sypia się z dwoma dziewczynami na raz, bo tak ci się akurat podoba- spróbowałam odsunąć go od siebie.
-Ale cię kocham...- natarł swoim ciałem na moje.
-Gregor, proszę... Widzisz jak ty się zachowujesz? Raz się do mnie nie odzywasz, bo jest ci wstyd za swoje zachowanie... Kiedy tylko przyjeżdżam rzucasz się na mnie jak na kawał szynki, a potem dowiaduję się, że sypiasz jeszcze z inną. Nie umiem tak. Zaraz kończę studia i myślę o założeniu rodziny. I szczerze powiedziawszy to od kilku lat myślałam, że to z tobą ją założę... Ale oczywiście nie wyszło- westchnęłam- Przykro mi. Ale to naprawdę koniec- próbowałam przesunąć się w stronę drzwi, lecz ten nie dał mi takich możliwości.
-Proszę...
-Nie- powiedziałam stanowczo- Wypuść mnie.
-Nie- teraz on odpowiedział agresywnie.
-Wypuść, bo będę krzyczeć- wysyczałam przez zęby, po czym z łatwością odsunęłam go od siebie- I lepiej sprostuj to, co wczoraj powiedzieliśmy w wywiadzie. Bo to chyba nieaktualne- mruknęłam, po czym wyszłam z pomieszczenia.
DODAJE WAM COKOLWIEK, BO OD NIEDZIELI NIC NIE BYŁO :)))
ZA DWA TYGODNIE MAM EGZAMINY I OSTRO ZAKUWAM... ZRESZTĄ W SZKOLE WCALE NIE JEST LEKKO.
BĘDĘ WAM DAWAĆ CHOCIAŻ TAKIE MAŁE KAWAŁKI JEŚLI CHCECIE. LEPSZY RYDZ NIŻ NIC :)
Powodzenia na egzaminach! :) Bardzooooo ciekawy rozdział :)
OdpowiedzUsuńSamych sukcesów życzę w testach ;-) rozdział utwierdza w przekonaniu, że to naprawdę koniec. Nigdy nie wyobrażałam. sobie Schlierenzauera jako taką. świnię, ale każdy może widzieć go. inaczej. Ale rozdział genialny ;-)
OdpowiedzUsuńWeny :-)
Rozdział super, a Gregor to totalny debil. Jak on może mówić, że kocha Domi a sypia z tą suczą. :) Ja też pisze egzaminy za dwa tygodnie więc trzymam za cb kciuki bo wiem że jest dużo do nauczenia. Pozdrawiam i liczę, że terz będziesz mi kibicować na egzaminach <3
OdpowiedzUsuńKiedy NEXT ?? Bo nie umiem się doczekać :c
OdpowiedzUsuńRozdział świetny, nie mogę się doczekać kolejnego:D duuużo weny życzę:)
OdpowiedzUsuńPowodzenia na egzaminach, ja również piszę za tydzień i wiem jak dużo czasu trzeba poświęcić żeby wszystkie wiadomości z 3 klas sobie przypomnieć :( Z niecierpliwością czekam na następny.. Uzależniłaś mnie :D Dziewczyno masz ogromny talent :**
OdpowiedzUsuń