Wyświetlenia

niedziela, 6 kwietnia 2014

59. Ty wstrętna, Austriacka dwulicowa świnio!

-Przestańcie!- krzyknęłam, łapiąc się za głowę. Wiedziałam, że jeśli wparuje tu któryś z trenerów to będzie koniec- Gregor! Maciek!- warknęłam. Wszystko działo się tak szybko. Nagle nie wiadomo skąd pojawił się Thomas, który ściągnął Schlieriego z Kocura.
-Myślisz, że to jest taki proste?- krzyknął Schlierenzauer wyrywając się Morgiemu i po raz kolejny rzucając na Polaka.
-Tak, to jest proste o ile nie myśli się sprzętem!- warknął Maciek po raz kolejny uderzając Gregora w twarz.
-Michael!- zawołałam patrząc na szybko zbliżającego się Hayboecka, który już po chwili razem z Morgensternem rozdzielał okładających się  nawzajem skoczków.
-Czy wy pogłupieliście?- warknęłam wchodząc między nich. Wyglądali jak dwa nieszczęścia- Maćkowi z nosa leciała krew i miał rozdarty kombinezon na piersiach, za to na lewym policzku Gregora widniała duża czerwona plama, z wargi ciekła krew, a gogle nadal wiszące na jego szyi były połamane- Trochę odpowiedzialności kretyni!- wrzasnęłam- Zachowujecie się jak gówniarze! A ty- odwróciłam się w stronę Gregora- Ty wstrętna, Austriacka dwulicowa świnio!- popchnęłam go tak, że stojący za nim Michael lekko się zachybotał- Cudownie robić kretynkę ze swojej ex i udawać, że nadal się do niej coś czuje, kiedy w rzeczywistości kręci się z tą szmatą, prawda?- pokazałam ręką na Sandrę, która nadal stała w bezruchu- Zmarnowałeś mi najlepsze lata życia! Nie wiedziałam, że jesteś aż takim prosiakiem, Schlierenzauer!- złożyłam dłoń w pięść i uderzyłam nią w prawy policzek chłopaka.
-Domi!- zwrócił mi uwagę zdziwiony Hayboeck.
-Dobrze! Teraz z drugiej strony!- krzyknął Maciek, który nadal wyrywał się Thomasowi. Potrząsnęłam dłonią, która okropnie mnie bolała.
-Dominika!- podbiegła do mnie Ewa i złapała za ramię- Wystarczy... Chodź...- objęła mnie i poprowadziła w stronę jakiegoś domku. Osunęłam się po ścianie i wsunęłam głowę między nogi. Już dawno nie czułam się tak okropnie- Spokojnie...- powiedziała gładząc moje włosy.
-Widziałaś to?- szepnęłam- Wiesz co to oznacza? Że zrobił ze mnie kompletną kretynkę! Sypiał ze mną i z nią jednocześnie!- zalałam się łzami.
-Już cicho...- objęła mnie mocno.
-To jest obleśne...- jęknęłam.
-Wiem...- szepnęła, opierając brodę na moim ramieniu.
-Jak on mógł... Przecież mogliśmy to wszystko naprawić gdyby okazało się, że to dziecko nie jest jego!- wtuliłam się w przyjaciółkę. Ta tylko gładziła mnie po włosach i pozwalałam mi tuszem brudzić swoją jasną kurtkę.

Otworzyłam oczy. Ciemność. Usiadłam na czymś, co wydawało się być łóżkiem i usłyszałam czyjś cichy oddech.
-Maciek?- zapytałam macając przestrzeń wokół siebie.
-Ała, boli- jęknął, odsuwając moją rękę. Wychyliłam się, by zapalić lampkę.
-O cholera- mruknęłam, zakrywając usta dłonią- Widzę, że sporo mnie jeszcze ominęło- wokół jego oka dostrzegłam ciemną plamę.
-Tak jakby...- mruknął z trudem podnosząc się do pozycji siedzącej.
-Czyli?- za wszelką cenę chciałam wniknąć w szczegóły.
-Czyli jak Ewa cię zabrała to tak jakby wszystko zaczęło się od początku... Tyle, że skończyło się trochę gorzej, bo przyszedł Kruczek i zrobił rozróbę jak nie wiem... No i oczywiście powiedział, że jutro nie startuję. Ale to nic, bo i tak mnie wszystko okropnie boli... Nie dałbym rady...- westchnął.
-Maciek...- jęknęłam- Przepraszam...
-Daj spokój. Jesteś moją przyjaciółką...- uśmiechnął się lekko- Przecież gdybym ja tego nie zrobił to ty byś się na niego rzuciła- zachichotał.
-Tak, w sumie fakt- uśmiechnęłam się delikatnie.
-W zasadzie to zrobiłaś. I to w jakim stylu. Ty dwulicowa Austriacka świnio- przedrzeźniał mnie ze śmiechem.
-Maciek, to nie jest śmieszne. To tragiczne, serio- mruknęłam, ale mimo to sama zachichotałam.
-Zawsze wiedziałem, że jest szczylem- mruknął.
-Dziękuję ci bardzo. Taki przyjaciel jak ty to prawdziwy skarb- przytuliłam go.
-Ała, ała!- jęknął odsuwając mnie od siebie.
-Co cię jeszcze boli?- zdziwiłam się.
-Całe żebra i mostek... Ale to nieważne...- posłał mi blady uśmiech.
-Mój bohater- pocałowałam go delikatnie w policzek- Jak ja się tu w ogóle dostałam?
-Janek cię przyniósł- wytłumaczył- Bo ja średnio w stanie byłem... Pić mi się chce...- rzucił- Jest jakaś woda?
-Chyba nie...- mruknęłam rozglądając się po pokoju- Mogę pójść do automatu i coś ci przynieść.
-Nie no, co ty... Nie rób sobie kłopotu, wytrzymam- opadł na poduszki.
-To żaden kłopot. Mam u ciebie ogroooooomny dług- uśmiechnęłam się sztucznie, po czym wyciągnęłam z kieszeni jeansów drobniaki- Zaraz wracam- wyszłam z pokoju. Na korytarzu panował półmrok; oświetlała go jedynie lampa wisząca nad automatem z napojami. Już miałam zacząć wrzucać monety, kiedy usłyszałam charakterystyczny odgłos otwieranych drzwi, a po chwili w hallu pojawiła się wysoka postać. Od razu poznałam ten charakterystyczny chód i żołądek podskoczył mi do gardła. Cholera, że akurat teraz musiał się tu przypałętać... Już miałam brać nogi za pas, kiedy usłyszałam jego głos.
-Domi, czekaj!- podbiegł, by stanąć bliżej.
-Błagam cię, Schlierenzauer, wal się- mruknęłam, nie zaszczycając go spojrzeniem i wrzucając monety do automatu.
-Porozmawiajmy...
-Nie mamy o czym- szepnęłam, zauważając głowę wystawioną zza drzwi pokoju, z którego wyszedł Gregor.
-To nie miało tak wyglądać... Przepraszam...
-Za dużo tych przepraszam...- westchnęłam- Ja już nie mam siły. Nie wybaczę ci tego.
-Kocham cię, zrozum...- szepnął.
-Kochanie, długo jeszcze?- pisnęła Sandra- Dzidziusiowi chce się pić!- uderzyłam się otwartą dłonią w czoło, po czym wcisnęłam na automacie przycisk z napisem 'tea'.
-Tak, kochasz...- zaśmiałam się rozpaczliwie- Zrozum najpierw co to oznacza, a dopiero później zawracaj mi dupę- przyjrzałam się jego posiniaczonej twarzy.
-Sandra nic dla mnie nie znaczy...- podrapał się po policzku.
-Kłamiesz- uśmiechnęłam się pobłażliwie po czym wyjęłam kubek wypełniony napojem- Dobranoc- odwróciłam się zgrabnie, udając się w stronę swojego pokoju.
-Czy ja słyszałem Schlierenzauera?- zapytał Maciek, zsuwając się na skraj łóżka i najwyraźniej szykując do wymarszu z apartamentu.
-Nie ruszaj się. To polecenie lekarskie- pokazałam na niego palcem, po czym wręczyłam mu plastikowy kubeczek- Ja się tym zajmę, wiesz?- uśmiechnęłam się wrednie.
-Ale co ty planujesz?- zapytał, kiedy udawałam się w stronę wyjścia.
-Zaraz wracam- mruknęłam, znikając w mroku korytarza. Przemknęłam przez czeluści ciemności po czym stanęłam przed drzwiami pokoju Gregora i Sandry, delikatnie w nie pukając.
-Tak?- zobaczyłam niską sylwetkę dziewczyny.
-Muszę porozmawiać z twoim chłopakiem...- mruknęłam, zaciskając zęby.
-Niestety on jest zmęczonym, bo twój nienormalny przyjaciel trochę go pokiereszował...
-Mam to gdzieś- warknęłam, po czym odepchnęłam dziewczynę wchodząc do pokoju.
-Zwariowałaś? Ja jestem w ciąży!- pisnęła.
-Gregor, wstawaj- złapałam chłopaka za ramie potrząsając nim, a jednocześnie zastanawiając się jak to jest możliwe, że tak szybko zasnął.
-Co jest?- mruknął nieprzytomny.
-Musimy pogadać- zerwał się szybko i wyprowadził mnie z pokoju ignorując przy tym protesty Sandry.
-Posłuchaj...- złapałam go za rękę, zatrzymując- Możemy być znowu razem i wszystko może być tak jak dawniej... Ale musisz coś dla mnie zrobić...- zagryzłam wargę.
-Co tylko zechcesz...- szepnął.
-Chodź- pociągnęłam go za rękę w stronę pomieszczenia znajdując się obok mojego pokoju.
-Domi, to składzik na miotły...- zachichotał Gregor, przepuszczając mnie w wejściu.
-Wiem...- szepnęłam- Poświęć mi tę noc...- jęknęłam, przyciskając go do ściany.
-Jesteś nie do przewidzenia- zachichotał, sięgając moich ust. Musiałam się nieźle postarać żeby powstrzymać odruch wymiotny. Klęknęłam, zgrabnym ruchem zsunęłam jego szare dresy, a następnie bokserki po czym chwyciłam je w rękę i podniosłam się, by ponownie pocałować jego usta. Jego oczy były zamknięte i zapewne już przygotowywał się na falę rozkoszy, której smaku już za chwilę miał zaznać.



TAK, WIEM, ŻE PEŁNE SPRZECZNOŚCI,
ALE OBIECUJĘ, ŻE BĘDZIE SIĘ WAM PODOBAĆ :D
ENJOY! :3

7 komentarzy:

  1. Już chyba wiem co się stanie... Czekam z niecierpliwością, dwulicowa świnia dostanie za swoje :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Hihihi, dajesz czadu dziewczyno ;-) Biedny Maciuś, bo wstrętna Austriacka dwulicowa świnia mnie nie obchodzi! Czekam na następny
    Pozdrowionka i weny ;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Genialny, niesamowity i mogłabym tak długo. Nie wiem jak się to zakończy, ale nie wierzę w czyste zamiary Domi nie po tym co zrobił Schlirenzauer, dlatego jestem bardzo, ale to bardzo ciekawa kontynuacji i mam cichą nadzieję, że koniec końców będą razem szczęśliwi, a sandra niech zniknie, przepadnie nie moge już jej znieść ;) Buziaki :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Chyba wiem, co Domi chce zrobić ;) i dobrze, bo Gregor świnia ;p
    Weny ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Myślę że Domi szykuje jakąś zemstę :D Genialny rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Moja wizja- Gregor zamknięty w składziku całkowicie goły, a rano wyciąga go stamtąd trener xD

    OdpowiedzUsuń
  7. Liczę na to, że rozdział będzie szybko :) PS Chyba wiem co się stanie ;)

    OdpowiedzUsuń