-Gregor, rusz się- mruknęłam, podnosząc się z podłogi. Niech to szlag, znowu to zrobiliśmy. A miałam nie robić sobie nadziei.
-Nie chce mi się- wyciągnął rękę, by posmyrać mnie po łopatkach.
-Dawaj, bo będą nas szukać- sięgnęłam po stanik.
-Idźmy do jakiegoś innego hotelu- zamruczał- Nie chcę spać z Sandrą w jednym łóżku i nie chcę żebyś ty spała z Maćkiem...
-Daj spokój- ubrałam koszulkę- To dziecinne.
-Że nie chcę się z tobą rozstawać?- usiadł za mną, mocno objął, po czym pocałował w szyję.
-Że uciekasz od problemów. Od Sandry...- westchnęłam, opierając się o niego.
-Też byś uciekała, zaufaj- powiedział z uśmiechem- Jestem cholernym szczęściarzem, że mam tak wyrozumiałą dziewczynę- wtulił twarz w moje włosy.
-Z tego co mi wiadomo to raczej nie jesteśmy już razem...- mruknęłam.
-A pieprzymy się okazjonalnie, tak?- zaśmiał się.
-Tak- zawtórowałam mu- Chodź, bo jutro nie wstaniesz...- podniosłam się z podłogi.
Stałam z Ewą Stoch przed domkiem Polaków, z którego wyszedł właśnie Maciek, kierując się w stronę wyciągu.
-Ej, Kocur!- krzyknęłam, zatrzymując go.
-Co? Dasz mi buzi na szczęście?- zaśmiał się.
-Nie. Dam ci kopa- zaśmiałam się i uderzyłam kolanem w jego pośladek- Powodzenia- mruknęłam, patrząc jak ze skupieniem namalowanym na twarzy odchodzi. Ruszyłam w stronę Ewy mijając Gregora, który właśnie udzielał wywiadu do austriackiej telewizji.
-Domi, zamienisz ze mną słówko?- zagadnął mnie dziennikarz z uroczym, ale jakże sztucznym uśmiechem- Błagam, to leci na żywo- syknął kącikiem ust, odsuwając nieco mikrofon.
-Oczywiście- spróbowałam się uśmiechnąć, ale chyba mi to nie wyszło. Stanęłam obok Schlieriego i patrzyłam na wysokiego mężczyznę. Nienawidziłam wywiadów i nie rozumiałam dlaczego miałabym ich udzielać! Nie jestem skoczkinią, ale zwykłą ex jednego z zawodników.
-Gregor powiedział, że ewentualne zwycięstwo w tych zawodach dedykuje tobie. Jak się do tego ustosunkujesz?
-Cóóóż... Jest mi bardzo miło z tego powodu- uśmiechnęłam się delikatnie do Schlierenzauera- To naprawdę uroczy gest- zagryzłam wargę.
-Czyli mimo tego, że się rozstaliście pozostajecie w przyjacielskich relacjach?- dziennikarz drążył temat.
-Wydaje mi się, że to bardziej skomplikowane...- mruknęłam- Wszystko nam się poplątało, ale jesteśmy na dobrej drodze do wyprostowania tego.
-Więc istnieje szansa, że znowu będziecie razem? Bo jak wiecie jesteście naszymi ulubieńcami- ulubieńcami zarówno polskich jak i austriackich mediów- spojrzał na nas.
-To nasza osobista sprawa... Nie zapeszajmy- zaśmiał się Gregor.
-Dominika Tulph i Gregor Schlierenzauer, dziękuję.
-Danke- powiedziałam, uśmiechając się uroczo, po czym odsunęłam jak najdalej od wścibskiego faceta.
-Ta jak szpanuje niemieckim- Schlieri wypiął mi język.
-Ty polskim możesz, a ja niemieckim nie?- zachichotałam.
-Możesz, możesz- uśmiechnął się i objął mnie w pasie.
-Gregor, ogarnij się, bo ktoś nas zobaczy- syknęłam, przelatując wzrokiem po dość sporym tłumie gapiów, w którym kątem oka zobaczyłam Sandrę.
-Nie interesuje mnie to...- rzucił, po czym wpił się w moje usta. Myślałam tylko o tym, by zrobić na złość Sandrze. Zarzuciłam ręce na szyję chłopaka i oddałam pocałunek.
-Uuuuuuuuu- usłyszałam zabawny odgłos.
-Wal się- mruknęłam do Kofflera, który wydawał najgłośniejsze dźwięki.
-Jaka niegrzeczna- zacmokał Schlieri.
-A ty może ruszyłbyś się na górę, co? Bo zdaje się, że zaraz startujesz- mruknęłam.
-Pamiętaj, że to dla ciebie- pocałował mnie w policzek, po czym ruszył w stronę wyciągu.
-Trzymam kciuki- uśmiechnęłam się lekko.
-Ależ wy jesteście uroczy- usłyszałam nad uchem głos Ewy.
-Dziękuję?- zaśmiałam się głośno.
-Proszę?- zawtórowała mi- Jesteś szczęśliwa.
-Bardzo. Mimo wszystko- uśmiechnęłam się- I nic mi tego nie zepsuje.
-I tak trzymać- powiedziała dziewczyna- Maciek- pokazała na ekran, do którego przysunęłyśmy się jeszcze bliżej.
-Daaawaj- jęknęłam, a paznokcie kciuków boleśnie wbijały się we wnętrza moich dłoni- 132!- pisnęłam, podskakując.
-Dobry Kocur- skomentował Kamil, który nie wiadomo skąd pojawił się obok nas- Coś czuję, że będzie bibka u was w pokoju jak się patrzy- zaśmiał się.
-No jasne- zawtórowałam mu- Wbijajcie!
-Ja bym imprezę przepuściła?- zachichotała Ewa, po czym pocałowała Kamila, który udawał się na górę.
-Skoro tak się cieszysz jak startuje twój współlokator to może odczepiłabyś się od mojego Gregora?- usłyszałam nad uchem piskliwy głosik, który zignorowałam- Słyszysz?!
-Ewa, czujesz? Zdaje się, że głupota zawitała do miasteczka- demonstracyjnie pociągnęłam nosem.
-Faktycznie zajechało...- potwierdziła koleżanka, machając dłonią przed swoją twarzą, po czym obie zachichotałyśmy.
-Tak śmieszy cię dobieranie się do cudzych chłopaków?- warknęła Sandra.
-Kto to mówi?- syknęłam- Ty nawet z nim nie jesteś! Ile razy ma ci powtarzać żebyś się od niego odchrzaniła? Rozumiesz, że jesteś tutaj i w jego życiu tylko dlatego, że być może nosisz jego dziecko?
-Co ty sugerujesz?
-To, że go wrabiasz w tego bachora. A ja nie dam zniszczyć sobie tego, co budowałam przez siedem lat. Więc jeśli to dziecko nie jest Gregora, to lepiej pakuj manatki i spadaj stąd zanim się dowie- warknęłam.
-Ciekawe... Jakoś wczoraj nie protestował, kiedy kochaliśmy się przez całą noc...- uśmiechnęła się złośliwie, a Ewie zrzedła mina. Ja zaś wybuchłam niepohamowanym atakiem śmiechu.
-Skarbie...- powiedziałam, kiedy w końcu się uspokoiłam- Nie wiem jaki Schlieri wcisnął ci kit, ale musiałbyś niezły skoro mu w niego uwierzyłaś...
-O czym ty mówisz?- zapytała zdziwiona.
-O tym, że wczorajszy wieczór spędziliśmy razem- uśmiechnęłam się pobłażliwie.
-Gówno prawda- warknęła- Przecież był ze mną całą noc.
-Nie zamierzam się z tobą kłócić, a już na pewno dowodzić swoich racji. Dziękuję...
-Domi, Gregor skacze!- krzyknął Hayboeck, stojący przy dużym telebimie. Potruchtałam w jego stronę przy okazji ciągnąc za sobą Ewę, która stała z uchylonymi ustami.
-Dawaj- szepnęłam, zaciskając dłonie i uporczywie wpatrując się w ekran. Po chwili usłyszałam ryk tłumu i na ekranie pojawiła się odległość- 140m- Taaaak!- wrzasnęłam, wskakując Michaelowi na ręce.
-Boże, jesteś idealną dziewczyną dla skoczka- zaśmiał się, kiedy zażenowana ponownie stanęłam na ziemi.
-Nie pochlebiaj mi- zachichotałam, po czy odgarnęłam włosy z twarzy- On jest genialny.
-Idzie twój geniusz- zachichotała Ewa, pokazując na chłopaka. Pobiegłam w jego stronę, ale wyprzedziła mnie niska postać.
-Brawo!- pisnęła, rzucając się mu na szyję.
-Dzięki- zaśmiał się chłopak, obejmując ją lekko.
-Mógłbyś pogadać z Tulph, bo znowu mnie atakuje...- westchnęła, bawiąc się suwakiem jego kombinezonu.
-Jasne, że pogadam- pocałował ją w czoło.
-Aha...- mruknęłam, patrząc na całą tę przedziwną sytuację- Aha...- nagle obok mnie przemknęła wysoka postać w kombinezonie- O nie-jęknęłam.
-Co ty sobie, kurwa, myślisz?- warknął Maciek, popychając Gregora.
-O co ci chodzi?- zapytał zdziwiony Schlieri.
-Spójrz tam, kretynie- pokazał na mnie, stojącą nieruchomo- Sorry stary, ale jesteś zwykłym sukinsynem- Austriak nie zdążył odpowiedzieć, bo zaciśnięta pięść Kocura znalazła się na jego policzku. Gregor najwidoczniej postanowił nie zostać mu dłużny i po chwili leżeli na ziemi tłukąc się na oślep.
-Zrób coś!- pisnęła Stiegler, patrząc na mnie błagalnie.
-Maciek!- podbiegłam do nich i złapałam go za ramię.
-Nie wtrącaj się!- krzyknęli niemal jednocześnie, a ja przerażona odwróciłam się w poszukiwaniu pomocy.
WOOO HOOO TROCHĘ ROZRÓBA, HM? :D
JAK WAM SIĘ PODOBA?
ENJOY :3
-Nie chce mi się- wyciągnął rękę, by posmyrać mnie po łopatkach.
-Dawaj, bo będą nas szukać- sięgnęłam po stanik.
-Idźmy do jakiegoś innego hotelu- zamruczał- Nie chcę spać z Sandrą w jednym łóżku i nie chcę żebyś ty spała z Maćkiem...
-Daj spokój- ubrałam koszulkę- To dziecinne.
-Że nie chcę się z tobą rozstawać?- usiadł za mną, mocno objął, po czym pocałował w szyję.
-Że uciekasz od problemów. Od Sandry...- westchnęłam, opierając się o niego.
-Też byś uciekała, zaufaj- powiedział z uśmiechem- Jestem cholernym szczęściarzem, że mam tak wyrozumiałą dziewczynę- wtulił twarz w moje włosy.
-Z tego co mi wiadomo to raczej nie jesteśmy już razem...- mruknęłam.
-A pieprzymy się okazjonalnie, tak?- zaśmiał się.
-Tak- zawtórowałam mu- Chodź, bo jutro nie wstaniesz...- podniosłam się z podłogi.
Stałam z Ewą Stoch przed domkiem Polaków, z którego wyszedł właśnie Maciek, kierując się w stronę wyciągu.
-Ej, Kocur!- krzyknęłam, zatrzymując go.
-Co? Dasz mi buzi na szczęście?- zaśmiał się.
-Nie. Dam ci kopa- zaśmiałam się i uderzyłam kolanem w jego pośladek- Powodzenia- mruknęłam, patrząc jak ze skupieniem namalowanym na twarzy odchodzi. Ruszyłam w stronę Ewy mijając Gregora, który właśnie udzielał wywiadu do austriackiej telewizji.
-Domi, zamienisz ze mną słówko?- zagadnął mnie dziennikarz z uroczym, ale jakże sztucznym uśmiechem- Błagam, to leci na żywo- syknął kącikiem ust, odsuwając nieco mikrofon.
-Oczywiście- spróbowałam się uśmiechnąć, ale chyba mi to nie wyszło. Stanęłam obok Schlieriego i patrzyłam na wysokiego mężczyznę. Nienawidziłam wywiadów i nie rozumiałam dlaczego miałabym ich udzielać! Nie jestem skoczkinią, ale zwykłą ex jednego z zawodników.
-Gregor powiedział, że ewentualne zwycięstwo w tych zawodach dedykuje tobie. Jak się do tego ustosunkujesz?
-Cóóóż... Jest mi bardzo miło z tego powodu- uśmiechnęłam się delikatnie do Schlierenzauera- To naprawdę uroczy gest- zagryzłam wargę.
-Czyli mimo tego, że się rozstaliście pozostajecie w przyjacielskich relacjach?- dziennikarz drążył temat.
-Wydaje mi się, że to bardziej skomplikowane...- mruknęłam- Wszystko nam się poplątało, ale jesteśmy na dobrej drodze do wyprostowania tego.
-Więc istnieje szansa, że znowu będziecie razem? Bo jak wiecie jesteście naszymi ulubieńcami- ulubieńcami zarówno polskich jak i austriackich mediów- spojrzał na nas.
-To nasza osobista sprawa... Nie zapeszajmy- zaśmiał się Gregor.
-Dominika Tulph i Gregor Schlierenzauer, dziękuję.
-Danke- powiedziałam, uśmiechając się uroczo, po czym odsunęłam jak najdalej od wścibskiego faceta.
-Ta jak szpanuje niemieckim- Schlieri wypiął mi język.
-Ty polskim możesz, a ja niemieckim nie?- zachichotałam.
-Możesz, możesz- uśmiechnął się i objął mnie w pasie.
-Gregor, ogarnij się, bo ktoś nas zobaczy- syknęłam, przelatując wzrokiem po dość sporym tłumie gapiów, w którym kątem oka zobaczyłam Sandrę.
-Nie interesuje mnie to...- rzucił, po czym wpił się w moje usta. Myślałam tylko o tym, by zrobić na złość Sandrze. Zarzuciłam ręce na szyję chłopaka i oddałam pocałunek.
-Uuuuuuuuu- usłyszałam zabawny odgłos.
-Wal się- mruknęłam do Kofflera, który wydawał najgłośniejsze dźwięki.
-Jaka niegrzeczna- zacmokał Schlieri.
-A ty może ruszyłbyś się na górę, co? Bo zdaje się, że zaraz startujesz- mruknęłam.
-Pamiętaj, że to dla ciebie- pocałował mnie w policzek, po czym ruszył w stronę wyciągu.
-Trzymam kciuki- uśmiechnęłam się lekko.
-Ależ wy jesteście uroczy- usłyszałam nad uchem głos Ewy.
-Dziękuję?- zaśmiałam się głośno.
-Proszę?- zawtórowała mi- Jesteś szczęśliwa.
-Bardzo. Mimo wszystko- uśmiechnęłam się- I nic mi tego nie zepsuje.
-I tak trzymać- powiedziała dziewczyna- Maciek- pokazała na ekran, do którego przysunęłyśmy się jeszcze bliżej.
-Daaawaj- jęknęłam, a paznokcie kciuków boleśnie wbijały się we wnętrza moich dłoni- 132!- pisnęłam, podskakując.
-Dobry Kocur- skomentował Kamil, który nie wiadomo skąd pojawił się obok nas- Coś czuję, że będzie bibka u was w pokoju jak się patrzy- zaśmiał się.
-No jasne- zawtórowałam mu- Wbijajcie!
-Ja bym imprezę przepuściła?- zachichotała Ewa, po czym pocałowała Kamila, który udawał się na górę.
-Skoro tak się cieszysz jak startuje twój współlokator to może odczepiłabyś się od mojego Gregora?- usłyszałam nad uchem piskliwy głosik, który zignorowałam- Słyszysz?!
-Ewa, czujesz? Zdaje się, że głupota zawitała do miasteczka- demonstracyjnie pociągnęłam nosem.
-Faktycznie zajechało...- potwierdziła koleżanka, machając dłonią przed swoją twarzą, po czym obie zachichotałyśmy.
-Tak śmieszy cię dobieranie się do cudzych chłopaków?- warknęła Sandra.
-Kto to mówi?- syknęłam- Ty nawet z nim nie jesteś! Ile razy ma ci powtarzać żebyś się od niego odchrzaniła? Rozumiesz, że jesteś tutaj i w jego życiu tylko dlatego, że być może nosisz jego dziecko?
-Co ty sugerujesz?
-To, że go wrabiasz w tego bachora. A ja nie dam zniszczyć sobie tego, co budowałam przez siedem lat. Więc jeśli to dziecko nie jest Gregora, to lepiej pakuj manatki i spadaj stąd zanim się dowie- warknęłam.
-Ciekawe... Jakoś wczoraj nie protestował, kiedy kochaliśmy się przez całą noc...- uśmiechnęła się złośliwie, a Ewie zrzedła mina. Ja zaś wybuchłam niepohamowanym atakiem śmiechu.
-Skarbie...- powiedziałam, kiedy w końcu się uspokoiłam- Nie wiem jaki Schlieri wcisnął ci kit, ale musiałbyś niezły skoro mu w niego uwierzyłaś...
-O czym ty mówisz?- zapytała zdziwiona.
-O tym, że wczorajszy wieczór spędziliśmy razem- uśmiechnęłam się pobłażliwie.
-Gówno prawda- warknęła- Przecież był ze mną całą noc.
-Nie zamierzam się z tobą kłócić, a już na pewno dowodzić swoich racji. Dziękuję...
-Domi, Gregor skacze!- krzyknął Hayboeck, stojący przy dużym telebimie. Potruchtałam w jego stronę przy okazji ciągnąc za sobą Ewę, która stała z uchylonymi ustami.
-Dawaj- szepnęłam, zaciskając dłonie i uporczywie wpatrując się w ekran. Po chwili usłyszałam ryk tłumu i na ekranie pojawiła się odległość- 140m- Taaaak!- wrzasnęłam, wskakując Michaelowi na ręce.
-Boże, jesteś idealną dziewczyną dla skoczka- zaśmiał się, kiedy zażenowana ponownie stanęłam na ziemi.
-Nie pochlebiaj mi- zachichotałam, po czy odgarnęłam włosy z twarzy- On jest genialny.
-Idzie twój geniusz- zachichotała Ewa, pokazując na chłopaka. Pobiegłam w jego stronę, ale wyprzedziła mnie niska postać.
-Brawo!- pisnęła, rzucając się mu na szyję.
-Dzięki- zaśmiał się chłopak, obejmując ją lekko.
-Mógłbyś pogadać z Tulph, bo znowu mnie atakuje...- westchnęła, bawiąc się suwakiem jego kombinezonu.
-Jasne, że pogadam- pocałował ją w czoło.
-Aha...- mruknęłam, patrząc na całą tę przedziwną sytuację- Aha...- nagle obok mnie przemknęła wysoka postać w kombinezonie- O nie-jęknęłam.
-Co ty sobie, kurwa, myślisz?- warknął Maciek, popychając Gregora.
-O co ci chodzi?- zapytał zdziwiony Schlieri.
-Spójrz tam, kretynie- pokazał na mnie, stojącą nieruchomo- Sorry stary, ale jesteś zwykłym sukinsynem- Austriak nie zdążył odpowiedzieć, bo zaciśnięta pięść Kocura znalazła się na jego policzku. Gregor najwidoczniej postanowił nie zostać mu dłużny i po chwili leżeli na ziemi tłukąc się na oślep.
-Zrób coś!- pisnęła Stiegler, patrząc na mnie błagalnie.
-Maciek!- podbiegłam do nich i złapałam go za ramię.
-Nie wtrącaj się!- krzyknęli niemal jednocześnie, a ja przerażona odwróciłam się w poszukiwaniu pomocy.
WOOO HOOO TROCHĘ ROZRÓBA, HM? :D
JAK WAM SIĘ PODOBA?
ENJOY :3
O rany! Ale się porobiło! Gregor i Maciek tłuką się nawzajem. Dziewczyno uwielbiam cię ;-)
OdpowiedzUsuńOby tak ddalej :-)
Pozdrowienia i weny
No to robi sie ciekawie! kocham cie po prostu, za to co piszesz :-* weny :-*
OdpowiedzUsuńMaciek zachował się jak prawdziwy mężczyzna dają c Gregorowi w jego buźkę. Swoją dogom Gregor taki biedny, a działa na dwa fronty . O sandrze żal napominać ciągle staje pomiędzy nimi już dawno powinno jej tam nie być, rozdział genialny, na obecną chwilę nie wyobrażam sobie, życia bez Domi i Gregora. Zycie jest brutalne ;), wiec cieszy mnie każdy kolejny coraz bardziej. Pozdrawiam i życzę weny :*
OdpowiedzUsuńAle z tej Sandry sucza. Niech ona się ogarnie i Gregor też. A no i jeszcze bójka, bójka,bójka heheh dobre :D Weny <3
OdpowiedzUsuńNo no robi się ciekawie rozdział genialny wyobrażam sobie jak musiała poczuć się domi. Jak zobaczyła że greg tuli to coś :/
OdpowiedzUsuńA teraz chcemy następny chcemy następny
O jaa :O Ten rozdział jest meeega <3 Weny.
OdpowiedzUsuńUzależniasz D: Daj nowy bo czekam!
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń