ZANIM PRZECZYTACIE: WSZYSTKO MAM POD KONTROLĄ, WIĘC CZYTAJCIE I CZEKAJCIE NA DALSZY ROZWÓJ WYDARZEŃ. A PRZEDE WSZYSTKIM: NIE DENERWUJCIE SIĘ TAK TĄ SYTUACJĄ :D
CZYTASZ= KOMENTARZ
CZYTASZ= KOMENTARZ
Opadłam na sofę i sięgnęłam po szklankę z sokiem.
-Widzisz, nie było tak najgorzej- skwitował Maciek obdarzając mnie uśmiechem.
-Całe szczęście, że przynajmniej jedno z nas potrafi tańczyć- zachichotałam.
-Daj spokój, dobrze ci szło- puścił mi oczko.
-Heeej, masz może ochotę zatańczyć?- nad nami stanęła wysoka blondynka kierując pytanie do Kocura.
-Przepraszam, ale jestem tu z kimś- Maciek grzecznie odmówił pokazując ręką na mnie. Poczułam się na prawdę wyjątkowo, tym bardziej, że dziewczyna była na prawdę urodziwa.
-Daj spokój, to tylko jeden taniec...- uśmiechnęła się uroczo- Nalegam- wydęła delikatnie usta.
-No idź- powiedziałam z uśmiechem- O, idą Ewa i Kamil, posiedzę z nimi- pokazałam na parę zmierzającą w naszą stronę.
-Zaraz wracam- rzucił i udał się za blondynką, która chwyciła go za rękę. Zachichotałam pod nosem na ten widok i przeniosłam spojrzenie na Stochów.
-Ja pójdę może po jakieś whisky, hm?- zaproponowała Ewa Kamilowi.
-A może od razu przesiądźcie się do baru, co? Mniej się nachodzicie- zaśmiałam się głośno.
- To nie jest głupi pomysł- chłopak uniósł palec wskazujący w górę- A gdzie zniknął Maciek?
-Gdzieś tańczy z jakąś dziewczyną- pokazałam gdzieś w tłum.
-Uważaj, bo ci go poderwą- zachichotała Ewa- Idziesz z nami usiąść przy barze?
-Nie, poczekam tu na niego- uśmiechnęłam się lekko.
-Nie pijesz dzisiaj?- zdziwiła się, zaglądając do mojej szklanki.
-Daruję sobie- mruknęłam, a ona ze zdziwieniem wzruszyła ramionami i razem z mężem udała się w stronę baru. Wodziłam wzrokiem po ludziach tańczących na parkiecie w poszukiwaniu Maćka i ślicznotki- znalazłam! Oplatała go swoimi zgrabnymi rękami i stała niebezpiecznie blisko.
-Ignoruję to, ignoruję to- zamruczałam pod nosem przenosząc wzrok na sufit. Doszłam do wniosku, że piosenka przecież zaraz się skończy, więc wszystko co mogę zrobić to śmiać się z głupiej zażenowanej miny Kota. Pod wpływem impulsu jednak podniosłam się z kanapy i ruszyłam w ich stronę.
-Stop! Patrzcie świnie, teraz Domi, dyska rozjebana! Odbijam Kocurka, nananananana!- zanuciłam w myślach i zachichotałam pod nosem zbliżając się do tańczącej pary.
-Odbijany!- powiedziałam wesoło stukając dziewczynę biodrem i jednocześnie odsuwając ją od Maćka.
-Ale jak to? Z kim niby mam teraz tańczyć?- zapiszczała.
-A nie wiem, nie wiem- mruknęłam zarzucając ręce na szyję chłopaka.
-Dzięki ci- szepnął mi do ucha, gdy dziewczyna z gracją odwróciła się, by odejść.
-Do usług- zachichotałam- Ależ tu duszno...
-Też mi się tak wydaje. Może wyjdziemy?- zaproponował.
-Dobry pomysł. Powiem tylko Ewie i Kamilowi- ruszyłam w stronę baru- Gołąbeczki, my wychodzimy- powiedziałam do nich, nie do końca pewna, czy kontaktują- Haaalo?
-No słyszę przecież- zaśmiał się Stoch- Tylko uważajcie mi tam, nie? Nie chcę być wujkiem.
-Spadaj- uderzyłam do w ramię, przez co niebezpiecznie zachybotał się na krześle, w ostatniej chwili łapiąc blatu baru- Ale nie tak dosłownie- zaśmiałam się głośno- Do zobaczenia- pocałowałam upitą Ewę w policzek i ruszyłam w stronę wyjścia, gdzie ujrzałam wysoką sylwetkę Maćka.
-Nie wiem czy to rozsądne zostawiać ich tu samych- mruknęłam czując na twarzy chłodny powiew wiatru.
-Spokojnie, widziałem już Kamila w gorszym stanie, da radę- uśmiechnął się, obejmując mnie ramieniem- Jedziemy do mnie?
-Maciek...- strąciłam jego rękę- No coś ty...
-Jezu, nie- zaśmiał się- Źle mnie zrozumiałaś. Nie chodziło mi o to- zaczął się tłumaczyć- Po prostu chyba mam coś, co może ci się spodobać, tak myślę...
-Aż się boję zgadywać co to- zmierzyłam go wzrokiem.
-Nic grzesznego- otworzył przede mną drzwi auta.
-Miejmy taką nadzieję- zachichotałam.
-Ładny domek- powiedziałam wysiadając z auta.
-Dziękuję, ciągle go upiększam- uśmiechnął się i ruszył chodniczkiem w stronę drzwi frontowych.
-Masz szklany dach? Wooow!- zachwyciłam się zadzierając głowę.
-Częściowo. Tylko w sypialni- mruknął wsuwając klucz do zamka- Proszę- puścił mnie przodem.
-Dzięki- uśmiechnęłam się lekko.
-Nie ściągaj butów- powiedział szybko- Mam nieogrzewaną posadzkę.
-Nie chcę ci nabrudzić...
-Daj spokój- uśmiechnął się- Chcesz coś do picia, jedzenia?
-Nie, dzięki- odwzajemniłam gest patrząc jak udaje się w stronę oświetlonej kuchni. Ruszyłam za nim i obserwowałam jak wyciąga z szafki paczkę chipsów, które następnie umieszcza w szklanej misce i butelkę coli.
-Serio?- zdziwiłam się- Sportowiec?- zachichotałam.
-Oj tam, każdy może się na chwilę zapomnieć- puścił mi oczko- Chodź, pokażę ci ten dach- chwycił jedzenie i wyszliśmy z pomieszczenia, by następnie wąskimi drewnianymi schodami pokierować się na piętro- To tu- pokazał na białe drzwi. Pchnęłam je i ze zdziwienia otworzyłam usta- pokój miał spadzisty szklany dach, kolorowe ściany, na których wisiały obrazy i plakaty z zespołami, pod ścianą stała mała skórzana kanapa, pod oknem biurko, w najwyższym kącie biała szafa. Pośrodku pomieszczenia stało zaś ogromne niskie łóżko zachęcające kolorową pościelą.
-Ojej- wyrwało mi się, gdy tylko weszłam dalej.
-Hm?- zamruczał Maciek, najwidoczniej zainteresowany, co dane słowo miało oznaczać.
-Sam to urządzałeś?- zapytałam zdziwiona.
-Myślałem, że mi to wyszło...- odstawił miskę na biurko i podrapał się w kark.
-To dobrze myślałeś- uśmiechnęłam się szeroko.
-Miło słyszeć- odwzajemnił gest i włączył wieżę, której wcześniej nie zauważyłam- Padłem- rzucił się na łóżko wtulając twarz w kołdrę.
-To na pewno przez tę blondynę- wyskoczyłam ze szpilek i śmiejąc się położyłam obok niego.
-Na sto procent- obrócił się na plecy.
-Ale cudne niebo- zachwyciłam się spoglądając w górę.
-I brudny dach- Kocur zmarszczył nos.
-Nie jest źle-zachichotałam- Widać gwiazdy- zagryzłam wargę.
-Lubisz astronomię?- zapytał.
-Nie znam się na tym- przyznałam- A ty?
-Trochę się znam- uśmiechnął się- Patrz tam- wyciągnął rękę i pokazał palcem gwiazdozbiór- To Orion. Według mitologii był myśliwym i synem Posejdona, który obdarzył go umiejętnością chodzenia po wodzie. Chwalił się, że może zabić każde stworzenie, ale został ukąszony przez skorpiona i od tej pory znajdują się na przeciwnych stronach nieboskłonu.
-Nie widzę tego...- szepnęłam.
-Wyobraź sobie półklęczącego mężczyznę z maczugą, tarczą i błyszczącym mieczykiem w pasie- przysunął się bliżej.
-Ojej, faktycznie- uśmiechnęłam się- A widać tu coś jeszcze?
-Widać- poczułam jego piekące spojrzenie na policzku.
-Co?- zaciekawiłam się nie odwracając spojrzenia od nieba.
-Że mi się strasznie podobasz...- szepnął.
-Co?- zapytałam zbita z pantałyku.
-Podobasz mi się- powtórzył i oparł głowę na ręce tak, że patrzył na mnie z góry. Zupełnie nie wiedziałam co mam na to odpowiedzieć, więc tylko delikatnie się uśmiechnęłam.
-Masz ładne oczy- wypaliłam.
-Tak?- zamruczał, przysuwając się i mierząc swoje spojrzenie z moim.
-Tak. Wiesz, te siatkówki i plamki ślepe...- zachichotałam nie odwracając wzorku.
-To chyba zboczenie zawodowe- zaśmiał się głośno, a po chwili spoważniał- I tak sobie pomyślałem, że jak ktoś mówi, że mu się podobasz, to jeśli masz tak samo, powinnaś powiedzieć to na głos... No chyba, że tak nie masz...- zagryzł wargę w oczekiwaniu na jakieś moje słowo.
-Mam- szepnęłam wodząc wzrokiem po jego twarzy- Właśnie mam...- oddychałam przez uchylone usta czekając na dalszy rozwój sytuacji. Przysunął się jeszcze bliżej tak, że dokładnie mogłam poczuć zapach perfum albo wody po goleniu. Jego palce przesunęły się po moim policzku, by odsunąć z niego krótki kosmyk włosów, a następnie ześliznąć się do szyi i tam zatrzymać na dłuższy czas. Po chwili poczułam delikatne usta. Nie mogłam odnaleźć się w jego rytmie i sprawiało mi to mały kłopot. Delikatnie uniosłam prawą dłoń, która do tej pory swobodnie spoczywała na kołdrze i wsunęłam ją w bujne włosy chłopaka. Poczułam jak zadrżał pod moim dotykiem i postanowiłam wykorzystać chwilę nieuwagi, by się odnaleźć. Swobodnie zaczerpnęłam powietrza i powróciłam do jego ust, które teraz wydały mi się znajome.
-Jesteś piękna- powiedział, kiedy w końcu się od siebie oderwaliśmy.
-Dziękuję- szepnęłam odwracając wzrok.
-Naprawdę- lekko przesunął moją brodę, by spojrzeć mi w oczy. Uśmiechnęłam się lekko i usłyszałam dzwonek do drzwi.
-Spodziewasz się kogoś o tej godzinie?- zapytałam.
-Właśnie nie. Pójdę otworzyć, zaczekaj- podniósł się i wyszedł z pokoju.
O kurczę, pomyślałam oddychając głęboko, to wszystko ma zawrotne tempo... Wyciągnęłam telefon z kieszeni zaczęłam stukać w ekran. 'Zanocuję u Ewy i Kamila, nie martwcie się, jest ok'- wysłałam sms'a do babci po czym wstałam, by zapalić lampkę stojącą w kącie, a następnie podejść do okna. Za bramą zobaczyłam starszą kobietę, która właśnie wyszła z posesji Maćka i nieco się zdziwiłam. Po chwili usłyszałam kroki na schodach, a w drzwiach pojawiła się sylwetka Kocura.
-Pani Zosia przyniosła mi Lucy- powiedział, głaszcząc grubego rudego kota leżącego na jego rękach- Znowu jakoś wyszła...
-Lucy?- zapytałam podchodząc do niego- Jaka słodka. Mogę?- wyciągnęłam rękę nad zwierzę.
-Jasne, uwielbia dziewczyny- uśmiechnął się.
-To pewnie sporo ich tu przychodzi- zachichotałam drapiąc kota za uchem.
-Nie o to mi chodziło...- zaczerwienił się- Właśnie nie za dużo.
-W takim razie czuję się zaszczycona- przejęłam od niego futrzaka- Ale jesteś spasiony...- mruknęłam- Widać, że pan o ciebie dba.
-O tak, jest moim oczkiem w głowie- potwierdził Maciek siadając obok mnie.
-Kocur ma kocura- zaśmiałam się.
-Tylko kto ma władzę nad kim...- zawtórował mi- Tak pomyślałem... Oczywiście bez żadnych podtekstów ani...
-No mów- uśmiechnęłam się zachęcająco.
-Zostaniesz na noc?- zapytał nieśmiało, a ja pokiwałam głową- A twoi dziadkowie nie będą źli?
-Już do nich napisałam- wyszczerzyłam się.
-O ty przebiegła- delikatnie wsunął wyprostowany palec pod moje żebra.
-Ała!- pisnęłam, ze śmiechem odstawiając kota na ziemię- Po prostu przewidziałam twoje postępowanie.
-Jestem aż tak przewidywalny?
-Nie. Ale to było przewidywalne- zmarszczyłam nos.
-W każdym bądź razie- zamierzasz spać w jeansach?- zapytał.
-A w czym innym?- zachichotałam.
-Jak dla mnie to możesz nago, ale pewnie ci się to nie spodoba, prawda?- pokręciłam głową- Więc mogę zaproponować ci jakąś koszulkę- podszedł do szafy.
-To mi się podoba- stanęłam obok niego.
-Może być ta?- pokazał mi dużą jak dla mnie bluzkę z napisem 'Kocur ognia!'.
-Jaka oryginalna- uśmiechnęłam się i wzięłam od niego t-shirt- Gdzie łazienka?
-Korytarzem w lewo i za zwiędniętym kwiatkiem w prawo- wytłumaczył, a ja wychodząc z pokoju głośno się zaśmiałam. Kiedy tylko zamknęłam za sobą drzwi toalety usłyszałam dźwięk mojego telefonu.
-Halo?- szybko przyłożyłam słuchawkę do ucha uprzednio nawet nie spoglądając na wyświetlacz.
-Miałaś oddzwonić- usłyszałam pełen wyrzutów głos Cristiny.
-Przepraszam, nie miałam czasu- westchnęłam siadając na wannie i skupiając się na tym, żeby nie zrobić błędu w dialogu prowadzonym po angielsku.
-Tak? A co ciekawego dziś robiłaś?
-Byłam z Kamilem w Wiśle na ich treningu, a potem w klubie.
-O, to widzę, że korzystasz- ucieszyła się.
-Staram się relaksować- powiedziałam, próbując ukryć niechęć do rozmowy z nią.
-Przebierasz się czy jajko wysiadujesz?- usłyszałam rozbawiony głos Maćka dochodzący zza drzwi.
-Spadaj, ograniczasz moją przestrzeń!- odkrzyknęłam chichocząc.
-Ej, a kto to tam?- zapytała Cristina, a ja od razu przed oczami miałam jej minę i to, jak zaciera ręce.
-Dziadek- skłamałam szybko.
-Chyba do orzechów- syknęła- Bujać to my, ale nie nas- zachichotała- Poznałaś kogoś? Opowiadaj.
-W pewnym sensie...- powiedziałam powoli.
-Domi, muszę siku!- pisnął Kocur.
-Kurna, daj mi chwilę. Koleżanka do mnie dzwoni- odkrzyknęłam- Muszę kończyć, bo Maciek podsłuchuje- powiedziałam do telefonu.
-Jaki Maciek?- zapytała szybko.
-Obiecuję, że jutro zadzwonię i ci opowiem, dobrze?
-Wchodzę!- usłyszałam głos zza drzwi.
-Tylko spróbuj- warknęłam w ich stronę.
-Oj, dobra, bo widzę, że dużo się dzieje- zaśmiała się Cristina- Baw się dobrze, tylko uważajcie- nie zdążyłam nic na to odpowiedzieć, bo przyjaciółka się rozłączyła. Odrzuciłam telefon na półkę i ściągnęłam sweter, a następnie koszulkę.
-Serio wchodzę!- powiedział Kot pociągając za klamkę.
-Nie, Maciek! Już się rozebrałam!- pisnęłam, szybko chwytając pierwsze co wpadło pod moją rękę i przysuwając to do swojej klatki piersiowej.
-Zabijesz mnie kiedyś- zaczął się głośno śmiać, a następnie zsunął po ścianie i wsunął głowę między kolana, dławiąc się ze śmiechu.
-No co?- warknęłam.
-Nic, śmiesznie... wyglądasz z tym... hahahaha z tym mydłem- ledwo wydusił.
-Co ty chrzanisz?- zastanawiałam się, czy on czegoś przypadkiem nie palił- Jakie mydło?- odwróciłam się w stronę lustra i myślałam, że zejdę (nie do końca wiadomo czy ze śmiechu czy z zażenowania).
NIE DENERWUJCIE SIĘ NA MNIE, NA PRAWDĘ NAD WSZYSTKIM PANUJĘ, A CIĄG DALSZY NA PEWNO SIĘ WAM SPODOBA :)
Świetny rozdział najbardziej spodobał mi sie tekst Stop! Patrzcie świnie, teraz Domi, dyska rozjebana! Odbijam Kocurka, nananananana! hahaha jest boski :* Czekam na kolejny i pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńLubię Maćka ale od początku historii nastawiłam się, że bedzie z Gregorem albo Morgim czekam na kontynuację :D
OdpowiedzUsuńJak tu można się denerwować. ;) to jest po prostu zajebiste hahah myślałam że na końcu się posikam
OdpowiedzUsuńNiezły zwrot akcji ;p Jeszcze więcej się dzieje, ale liczę na powrót Gregora! ;)
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział! jak wszystkie zresztą :D A ten tekst: ,,Stop! Patrzcie świnie,
OdpowiedzUsuńteraz Domi...'' genialny xD ale ja również liczę na powrót Gregora :D
Miałem z tym komentarzem poczekać do 50 notatki, ale po tym rozdziale nie mogłem się już powstrzymać. Twój styl pisania jest boski. Ogólnie ja i kuzynka :) jesteśmy fanami Austria Team'u i liczymy na powrót Domi do Austrii i do Gregora. Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko temu, żebym tutaj zareklamował naszego bloga. :) Zajrzyj w wolnym czasie :) Weny ~ Bartek i Klaudia
OdpowiedzUsuńsenibajka.blogspot.com
Maaaaaciek ; 33
OdpowiedzUsuńOna ma być z nim ; 33
Booosko ;*