Nie mogłam uwierzyć w to, co przed chwilą miało miejsce. Z twarzą wciśniętą w obicie kanapy wolno zaczynałam myśleć. Delikatnie rozluźniłam uścisk prawej dłoni dochodząc do wniosku, że nadal trzymam w niej wisiorek i pierścionek. Odrzuciłam je na stolik i okryłam się szczelnie kocem. Zamknęłam oczy i próbowałam nie myśleć o tym, co zdarzyło się przed chwilą- bezskutecznie. Ciągle widziałam bezczelną minę Sandry i zdziwienie Gregora. Nie wiem ile leżałam na tej kanapie; ledwo zdążyłam zauważyć, że na dworze już zrobiło się całkowicie ciemno rozległo się pukanie do drzwi.
-Nie, proszę...- jęknęłam i zakryłam głowę poduszką.
-Domi, to ja!- usłyszałam głos Thomasa.
-Cudownie- nadal nie ruszyłam się z sofy.
-O kurczaki...- Morgi stał już w holu i najwidoczniej podziwiał mozaikę powstałą na podłodze z potłuczonych przedmiotów, którymi ciskałam w Gregora- Domi?- milczałam. Nie miałam ochoty na rozmowę- Tulph, do cholery-warknął ściągając poduszkę z mojej twarzy- Czy ktoś może mi wytłumaczyć o co chodzi?- spojrzałam na niego pytająco- Po pierwsze: dlaczego Gregor chce się u nas zatrzymać? Po drugie: dlaczego na werandzie jest rozbita kryształowa kula? Po trzecie: co to za syf w korytarzu? A po czwarte i najważniejsze: dlaczego przyjechał tylko z torbą treningową, w której miał kilka koszulek, par spodni i wasze zdjęcia, a w bagażniku cztery kule?
-Morgi, proszę...- jęknęłam- Nie ma mnie, dobra?
-Mała, co jest?- podniósł moje nogi i usadowił się na kanapie odkładając je na swoje kolana- Pokłóciliście się?
-Delikatnie powiedziawszy...- szepnęłam nie patrząc na niego.
-No mów, widzę, że cię to gryzie- patrzył na mnie wyczekująco.
-Ta dziewczyna... Z którą mnie zdradził wtedy w Wiśle...- powiedziałam cicho, a mój głos zupełnie się załamał.
-Była tu?!- zdziwił się Thomas, a ja tylko pokiwałam lekko głową- Czego chciała?
-Jest...- wzięłam głęboki oddech- Jest... w ciąży- wybuchłam płaczem. Teraz na prawdę to do mnie dotarło. Gregor będzie z Sandrą, bo ona jest w ciąży. Dla mnie nie ma już miejsca i muszę się z tym pogodzić. Przecież wiedziałam, że to życie nie będzie wieczną sielanką, ale już wyszliśmy na prostą i już wszystko miało być w porządku...
Spojrzałam na Thomasa- siedział z lekko uchylonymi ustami i chyba nie do końca pojął to, co właśnie wypłynęło z moich ust.
-Jak to się stało?- zapytał powoli.
-Nie wiesz jak się robi dzieci?- rzuciłam sarkastycznie.
-Przepraszam- mruknął i zamrugał kilkakrotnie- Nie mogę w to uwierzyć...
-Ja też...- szepnęłam podnosząc się do pozycji siedzącej.
-Moja bidulka...- powiedział cicho i objął mnie ramieniem. Wtuliłam się w niego i pozwoliłam łzą ściekać po moich policzkach- Ale nie płacz- pocałował mnie w czoło.
-Morgi, co teraz będzie?- zapytałam.
-Może się jeszcze pogodzicie?
-Jak ty to widzisz? Że będziemy sobie żyli w czwórkę?
-Nie wiem...- westchnął- Ale się porobiło...
-Co ja mam zrobić?- pisnęłam i zaniosłam się płaczem.
-Oj, kochana, na pewno nie ryczeć po tym kretynie, czekaj- odsunął mnie od siebie i podszedł do barku- Proszę bardzo, polska wódka najlepsza na smutki- uśmiechnął się lekko i postawił ją na stoliku. Następnie udał się w stronę kuchni i przyniósł dwa kieliszki i sok jabłkowy.
-Proszę, twoja ulubiona popitka- zachichotał i nalał trunek- Żeby wszystko się ułożyło- przechyliłam kieliszek, a wódka mocno zapiekła mnie w gardle. Szybko sięgnęłam po karton i wypiłam kilka łyków soku; Thomas patrzył na mnie ze śmiechem.
-No co?
-Jak ty możesz to popijać?- zdziwił się.
-Jak ty możesz tego nie popijać?- uśmiechnęłam się lekko- A przy okazji- wychyliłam się, by sięgnąć po łańcuszek i pierścionek- Oddaj to Gregorowi...
-Jesteś pewna?- powoli wyciągnął rękę.
-Tak...- spuściłam głowę- To koniec...
-Halo, nie smucimy się- Morgi potargał moje włosy i zabrał biżuterię, którą wsadził do kieszeni jeansów- Nie na mojej warcie- podał mi butelkę wódki.
-Z gwinta mam pić?- zaśmiałam się delikatnie; niewiarygodne! zaśmiałam się!
-Kto bogatemu zabroni?- zawtórował mi Thomas. Przechyliłam flaszkę i pociągnęłam z niej duży łyk. Natychmiast zrobiło mi się gorąco i praktycznie odrzucając ją w stronę Morgiego rzuciłam się w stronę soku.
-Fuj- jęknęłam odgarniając włosy z czoła.
-Thomas, ja już nie piję- jęknęłam po (chyba) siódmym łyku.
-Pij, jak dają- rzucił już sam nieco wstawiony.
-Zrobisz ze mnie żula- zachichotałam.
-A tak w sumie zauważyłem, że żul i Tulph brzmi całkiem podobnie- zaśmiał się głośno i zdrowo pociągnął z gwinta.
-Frajer- wypięłam mu język i włączyłam telewizję.
-I tak mnie koszasz- mruknął.
-Tak, tak, koszam cię nad życie- zaśmiałam się i zaczęłam nucić 'Please don't leave me', które właśnie leciało na MTV.
-Wiedziałem- jęknął i jeszcze raz łyknął- A teraz nie będziemy płakać- wstał z kanapy i pociągnął mnie za ręce.
-Co ty robisz?- zachichotałam w biegu porywając butelkę ze stołu.
-Tańczę. Z tobą- mruknął patrząc jak piję- Halo, już nawet nie popijasz- zaśmiał się.
-Widzisz? Zżuliłeś mnie na maksa- mruknęłam.
-Nie ma takiego słowa jak zżulileś- wymądrzał się.
-Dla mnie jest- wypięłam mu język, a to co stało się później nieco zbiło mnie z pantałyku. Mój wysunięty język znalazł się pomiędzy zębami Morgiego, przez co poczułam na nim ostre pieczenie- Uflyzłeś mnie!- jęknęłam.
-Wcale nie- zapierał się ze śmiechem.
-No jak to nie? Bolyyy!- pisnęłam.
-Bardzo mi przykro- zrobił smutną minkę i podał mi butelkę wódki, z której pociągnęłam łyk- Lepiej?
-Nie-e- jęknęłam robiąc gest twarzy podobny do jego.
-To mam inny pomysł- zamyślił się i wypił zawartość butelki do końca.
-Tak? A jaki?- zaciekawiłam się i odgarnęłam włosy na ramiona.
-Wysuń język- powiedział.
-Nie, bo znowu mnie ugryziesz- zacisnęłam wargi przez co wyglądałam jak staruszka.
-Nie ugryzę, wysuń- poprosił ze śmiechem, a ja wykonałam jego polecenie. Zbliżył się do mnie na niebezpiecznie bliską odległość i delikatnie pocałował mój język.
-Thomas, co ty...- szepnęłam odsuwając się od niego. Byłam pijana, ale nie na tyle żeby nie panować nad swoim zachowaniem... prawda?
-Jesteśmy przyjaciółmi- również szepnął przygarniając mnie do siebie ręką- To przyjacielski pocałunek...
-Jaki poc...- nie zdążyłam dokończyć, bo poczułam na ustach gładkie wargi Thomasa. Sparaliżowało mnie; poczułam jak zostałam przyparta do ściany, a coś nadal natarczywie mnie atakowało. Całkowicie zapomniałam o bólu, którym kilka godzin wcześniej obdarzył mnie Gregor- splotłam dłonie na karku Morgiego i oddawałam pocałunki, które z każdą chwilą robiły się coraz bardziej namiętne. Jego usta zsunęły się na moją szyję, a dłonie wsunęły pod koszulkę.
-Thomas...- jęknęłam cicho, co sprawiło, że natychmiast spojrzał na moją twarz.
-Nawet nie wiesz jak bardzo jesteś dla mnie ważna...- szepnął przesuwając dłonią po moim policzku.
-Ty dla mnie też...- mruknęłam, chociaż nie wiedziałam co do końca miały znaczyć te słowa- Proszę idź już... Zanim wylądujemy w łóżku...- zsunęłam jego drugą dłoń z mojego biodra.
-To dobry pomysł...- powiedział cicho i zagryzł wargę.
-Wpadnij jeszcze kiedyś...- uśmiechnęłam się lekko, po czym otrzymałam buziaka w czoło; Thomas wyszedł zostawiając mnie z mętlikiem w głowie, który na szczęście dzięki szumie alkoholu nie był jeszcze aż tak bardzo nie do zniesienia.
Chciałabym podziękować za kolejne dwie nominacje do LBA, ale tym razem sobie odpuszczę :)
Macie rozdział dwa dni wcześniej, kolejny w czwartek lub piątek. Z góry przepraszam za błędy, ale spieszyłam się, enjoy! :3
-Nie, proszę...- jęknęłam i zakryłam głowę poduszką.
-Domi, to ja!- usłyszałam głos Thomasa.
-Cudownie- nadal nie ruszyłam się z sofy.
-O kurczaki...- Morgi stał już w holu i najwidoczniej podziwiał mozaikę powstałą na podłodze z potłuczonych przedmiotów, którymi ciskałam w Gregora- Domi?- milczałam. Nie miałam ochoty na rozmowę- Tulph, do cholery-warknął ściągając poduszkę z mojej twarzy- Czy ktoś może mi wytłumaczyć o co chodzi?- spojrzałam na niego pytająco- Po pierwsze: dlaczego Gregor chce się u nas zatrzymać? Po drugie: dlaczego na werandzie jest rozbita kryształowa kula? Po trzecie: co to za syf w korytarzu? A po czwarte i najważniejsze: dlaczego przyjechał tylko z torbą treningową, w której miał kilka koszulek, par spodni i wasze zdjęcia, a w bagażniku cztery kule?
-Morgi, proszę...- jęknęłam- Nie ma mnie, dobra?
-Mała, co jest?- podniósł moje nogi i usadowił się na kanapie odkładając je na swoje kolana- Pokłóciliście się?
-Delikatnie powiedziawszy...- szepnęłam nie patrząc na niego.
-No mów, widzę, że cię to gryzie- patrzył na mnie wyczekująco.
-Ta dziewczyna... Z którą mnie zdradził wtedy w Wiśle...- powiedziałam cicho, a mój głos zupełnie się załamał.
-Była tu?!- zdziwił się Thomas, a ja tylko pokiwałam lekko głową- Czego chciała?
-Jest...- wzięłam głęboki oddech- Jest... w ciąży- wybuchłam płaczem. Teraz na prawdę to do mnie dotarło. Gregor będzie z Sandrą, bo ona jest w ciąży. Dla mnie nie ma już miejsca i muszę się z tym pogodzić. Przecież wiedziałam, że to życie nie będzie wieczną sielanką, ale już wyszliśmy na prostą i już wszystko miało być w porządku...
Spojrzałam na Thomasa- siedział z lekko uchylonymi ustami i chyba nie do końca pojął to, co właśnie wypłynęło z moich ust.
-Jak to się stało?- zapytał powoli.
-Nie wiesz jak się robi dzieci?- rzuciłam sarkastycznie.
-Przepraszam- mruknął i zamrugał kilkakrotnie- Nie mogę w to uwierzyć...
-Ja też...- szepnęłam podnosząc się do pozycji siedzącej.
-Moja bidulka...- powiedział cicho i objął mnie ramieniem. Wtuliłam się w niego i pozwoliłam łzą ściekać po moich policzkach- Ale nie płacz- pocałował mnie w czoło.
-Morgi, co teraz będzie?- zapytałam.
-Może się jeszcze pogodzicie?
-Jak ty to widzisz? Że będziemy sobie żyli w czwórkę?
-Nie wiem...- westchnął- Ale się porobiło...
-Co ja mam zrobić?- pisnęłam i zaniosłam się płaczem.
-Oj, kochana, na pewno nie ryczeć po tym kretynie, czekaj- odsunął mnie od siebie i podszedł do barku- Proszę bardzo, polska wódka najlepsza na smutki- uśmiechnął się lekko i postawił ją na stoliku. Następnie udał się w stronę kuchni i przyniósł dwa kieliszki i sok jabłkowy.
-Proszę, twoja ulubiona popitka- zachichotał i nalał trunek- Żeby wszystko się ułożyło- przechyliłam kieliszek, a wódka mocno zapiekła mnie w gardle. Szybko sięgnęłam po karton i wypiłam kilka łyków soku; Thomas patrzył na mnie ze śmiechem.
-No co?
-Jak ty możesz to popijać?- zdziwił się.
-Jak ty możesz tego nie popijać?- uśmiechnęłam się lekko- A przy okazji- wychyliłam się, by sięgnąć po łańcuszek i pierścionek- Oddaj to Gregorowi...
-Jesteś pewna?- powoli wyciągnął rękę.
-Tak...- spuściłam głowę- To koniec...
-Halo, nie smucimy się- Morgi potargał moje włosy i zabrał biżuterię, którą wsadził do kieszeni jeansów- Nie na mojej warcie- podał mi butelkę wódki.
-Z gwinta mam pić?- zaśmiałam się delikatnie; niewiarygodne! zaśmiałam się!
-Kto bogatemu zabroni?- zawtórował mi Thomas. Przechyliłam flaszkę i pociągnęłam z niej duży łyk. Natychmiast zrobiło mi się gorąco i praktycznie odrzucając ją w stronę Morgiego rzuciłam się w stronę soku.
-Fuj- jęknęłam odgarniając włosy z czoła.
-Thomas, ja już nie piję- jęknęłam po (chyba) siódmym łyku.
-Pij, jak dają- rzucił już sam nieco wstawiony.
-Zrobisz ze mnie żula- zachichotałam.
-A tak w sumie zauważyłem, że żul i Tulph brzmi całkiem podobnie- zaśmiał się głośno i zdrowo pociągnął z gwinta.
-Frajer- wypięłam mu język i włączyłam telewizję.
-I tak mnie koszasz- mruknął.
-Tak, tak, koszam cię nad życie- zaśmiałam się i zaczęłam nucić 'Please don't leave me', które właśnie leciało na MTV.
-Wiedziałem- jęknął i jeszcze raz łyknął- A teraz nie będziemy płakać- wstał z kanapy i pociągnął mnie za ręce.
-Co ty robisz?- zachichotałam w biegu porywając butelkę ze stołu.
-Tańczę. Z tobą- mruknął patrząc jak piję- Halo, już nawet nie popijasz- zaśmiał się.
-Widzisz? Zżuliłeś mnie na maksa- mruknęłam.
-Nie ma takiego słowa jak zżulileś- wymądrzał się.
-Dla mnie jest- wypięłam mu język, a to co stało się później nieco zbiło mnie z pantałyku. Mój wysunięty język znalazł się pomiędzy zębami Morgiego, przez co poczułam na nim ostre pieczenie- Uflyzłeś mnie!- jęknęłam.
-Wcale nie- zapierał się ze śmiechem.
-No jak to nie? Bolyyy!- pisnęłam.
-Bardzo mi przykro- zrobił smutną minkę i podał mi butelkę wódki, z której pociągnęłam łyk- Lepiej?
-Nie-e- jęknęłam robiąc gest twarzy podobny do jego.
-To mam inny pomysł- zamyślił się i wypił zawartość butelki do końca.
-Tak? A jaki?- zaciekawiłam się i odgarnęłam włosy na ramiona.
-Wysuń język- powiedział.
-Nie, bo znowu mnie ugryziesz- zacisnęłam wargi przez co wyglądałam jak staruszka.
-Nie ugryzę, wysuń- poprosił ze śmiechem, a ja wykonałam jego polecenie. Zbliżył się do mnie na niebezpiecznie bliską odległość i delikatnie pocałował mój język.
-Thomas, co ty...- szepnęłam odsuwając się od niego. Byłam pijana, ale nie na tyle żeby nie panować nad swoim zachowaniem... prawda?
-Jesteśmy przyjaciółmi- również szepnął przygarniając mnie do siebie ręką- To przyjacielski pocałunek...
-Jaki poc...- nie zdążyłam dokończyć, bo poczułam na ustach gładkie wargi Thomasa. Sparaliżowało mnie; poczułam jak zostałam przyparta do ściany, a coś nadal natarczywie mnie atakowało. Całkowicie zapomniałam o bólu, którym kilka godzin wcześniej obdarzył mnie Gregor- splotłam dłonie na karku Morgiego i oddawałam pocałunki, które z każdą chwilą robiły się coraz bardziej namiętne. Jego usta zsunęły się na moją szyję, a dłonie wsunęły pod koszulkę.
-Thomas...- jęknęłam cicho, co sprawiło, że natychmiast spojrzał na moją twarz.
-Nawet nie wiesz jak bardzo jesteś dla mnie ważna...- szepnął przesuwając dłonią po moim policzku.
-Ty dla mnie też...- mruknęłam, chociaż nie wiedziałam co do końca miały znaczyć te słowa- Proszę idź już... Zanim wylądujemy w łóżku...- zsunęłam jego drugą dłoń z mojego biodra.
-To dobry pomysł...- powiedział cicho i zagryzł wargę.
-Wpadnij jeszcze kiedyś...- uśmiechnęłam się lekko, po czym otrzymałam buziaka w czoło; Thomas wyszedł zostawiając mnie z mętlikiem w głowie, który na szczęście dzięki szumie alkoholu nie był jeszcze aż tak bardzo nie do zniesienia.
Chciałabym podziękować za kolejne dwie nominacje do LBA, ale tym razem sobie odpuszczę :)
Macie rozdział dwa dni wcześniej, kolejny w czwartek lub piątek. Z góry przepraszam za błędy, ale spieszyłam się, enjoy! :3
O boże ale jaja nie wieżę no po prostu nieźle, zapowiada się coraz lepiej...
OdpowiedzUsuńAle myślę że gregor się nie dowie o ty ?? ;d
Uch dobrze, że to przerwałaś bo bałam sie że Domi i Tomas wylądują w łóżku a tego bym nie chciała.Rozdział jak zawsze boski :* :*
OdpowiedzUsuńWeny, weny, weny <3 Zaczyna się robić gorąco ;p
OdpowiedzUsuńMam nadzieje ze Domi bedzie jednak z Gregorem a nie Thomasem.
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc to po twoim pytaniu czy Domi powinna być z Gregorem czy z Thomasem spodziewałam się, że rozwiniesz ten wątek. Mimo to bardzo ciekawe :) Weny życzę :)
OdpowiedzUsuńOjej , genialnie , robi się tajemniczo <3 super rozdział (zresztą jak zawsze) zazdroszczę talentu i tyle XD super że pojawił się MORGI, myślałam że będzie całkiem inaczej , ale mnie zaskoczylas!!! Pozytywnie oczywiście :) weny, weny, weny i jeszcze raz weny :)
OdpowiedzUsuńsuper rozdział jak zwykle :)
OdpowiedzUsuńw sumie to, może fajnie by było gdyby Domi była z Thomasem, ale co z jego dzieckiem? ech czekam jak się akcja potoczy, weny, weny życzę :)