Gdy tylko zamknęły się drzwi za moimi bliskimi pielęgniarka usadowiła mnie na wózku i wywiozła z sali. Cudownie było zobaczyć coś więcej niż tylko białe ściany, łóżka i kroplówki- mimo, że to 'więcej' składało się z recepcji, drzwi, kilkorga pacjentów i fotoreporterów wycofywanych przez ochroniarzy. Zrobili mi tomografię i kilka innych badań, średnio interesowało mnie co to właściwie było- chciałam po prostu jak najszybciej wyjść z tego okropnego szpitala i wrócić do Austrii. Nie miałam siły na myślenie o tym ile materiału będę musiała nadrobić- na samą myśl bolała mnie głowa. Po około godzinie wracając do sali zobaczyłam, że tłum przed nią nieco się przerzedził. Nie było mamy, Andreasa, Thomasa, Cristiny ani Gregora. Na białym krzesełku siedział za to zamyślony, z głową odchyloną do tyłu Kamil Stoch.
-Chwileczkę- zatrzymałam pielęgniarkę przed drzwiami sali, tym samym zwracając na siebie uwagę Kamila.
-Cześć!- powiedział radośnie rzucając się w moją stronę- Nawet nie wiesz jak dobrze znów zobaczyć cię wśród żywych- mruknął mi do ucha, całując w policzek.
-Cześć- odpowiedziałam chichocząc- Ja też się cieszę, że wróciłam- przyznałam.
Pielęgniarka wwiozła mnie na salę, podłączyła pod różne aparaty, wstrzyknęła coś w moje żyły, do których miała dostęp przez wenflon i przykazując Kamilowi żeby nie siedział przy mnie zbyt długo wyszła.
-Gdzie reszta?- zapytałam zdziwiona faktem, że nie było ich na korytarzu.
-Przekonałem Gregora żeby pojechał do hotelu trochę się przespać, bo siedzi tu non stop od czterech dni, a zastąpienie tego- wskazał na taboret, na którym aktualnie siedział- miękkim łóżkiem jest chyba najlepszym pomysłem. Więc Thomas i Cristina wrócili z nim, a twoi rodzice chyba też pojechali.
-Dzięki, że go przekonałeś- uśmiechnęłam się serdecznie- Kiedy byłam w śpiączce słyszałam jak Thomas kilkakrotnie mu proponował żeby pojechał choć na chwilę do hotelu, ale on nie chciał go słuchać...
-Tak, wiem, sam byłem świadkiem jednej z takich scen...
-My też!- dodały chórkiem dwie dziewczyny, które leżały ze mną na sali, a do tej pory były ignorowane.
-Nie chciałabyś leżeć sama na sali?- zapytał cicho Kamil chyba lekko zażenowany tą sytuacją- W końcu to nie może być przyjemne kiedy one słuchają wszystkich słów, które tu padają.
-Nie jest najgorzej- mruknęłam- Rzadko kiedy się odzywają, częściej właśnie słuchają- przyznałam z uśmiechem.
-W każdym bądź razie... Kiedy Gregora za żadną cenę nie dało się przekonać żeby wrócił do hotelu i padał zmęczony z głową na twoim łóżku...- wyjął telefon i zaczął w nim grzebać- Zrobiliśmy mu małego psikusa...- uśmiechnął się pod nosem.
-Co? Jakiego psikusa? Tego nie słyszałam- zdziwiłam się i ostrożnie pochyliłam nad wyświetlaczem komórki.
-O, takiego małego- Stoch wysunął w moją stronę telefon, pokazując zdjęcie, na którym zobaczyłam Gregora śpiącego na moich nogach z otwartymi ustami oraz namalowanym zielonym flamastrem zarostem.
-Czy wy jesteście choć odrobinę poważni?- zaśmiałam się i opadłam na poduszki.
-My nie...- przyznał odkładając telefon na łóżko- Ale kiedy rano wpadła Ewa z Cristiną myśleliśmy, że nas zabiją- zaśmiał się na samą myśl o tej sytuacji.
-A Gregor się zorientował?- zapytałam, choć znałam już odpowiedź.
-Oczywiście, że nie. Przecież wiesz jaki on ma mocny sen- zachichotał- Dopiero lekarze przy rannym obchodzie uświadomili mu jak kretyńsko wygląda.
-Ładni z was przyjaciele- zaśmiałam się.
-Wybacz, ale było tu zbyt sztywno- przyznał puszczając mi oczko.
-Przepraszam, panie Kamilu, ale myślę, że na dziś wystarczy już odwiedzin...- w sali nie wiadomo skąd pojawił się lekarz obwieszczając jakże smutną dla mnie wiadomość.
-Eh, w porządku- westchnął Stoch i pochylił się nade mną- Trzymaj się, wpadnę niedługo. Albo ty wpadniesz do mnie, bo chyba nie powinni cię tu długo trzymać- pocałował mnie w policzek.
-Do zobaczenia- odpowiedziałam z uśmiechem i pomachałam mu, gdy w drzwiach odwrócił się, by jeszcze raz na mnie spojrzeć. Kiedy zamknęły się za nim drzwi poprawiając kołdrę stwierdziłam, że zostawił swój telefon. Wsunęłam go pod poduszkę, na którą chwilę potem opadłam z cichym westchnięciem.
-Dominika?- usłyszałam głos z przeciwległego końca sali.
-Tak?- zapytałam z uśmiechem lekko wychylając się z łóżka, by spojrzeć na rozmówczynię.
-Mogłabyś nam opowiedzieć jacy są Gregor i Thomas?- zapytała druga z dziewczyn patrząc na mnie. Uśmiechnęłam się lekko, przyzwyczajona do takich sytuacji.
-Hm, jacy są...- zastanowiłam się przez chwilę- Są bardzo do siebie podobni pod względem charakteru- uśmiechnęłam się pod nosem- Oboje są bardzo opiekuńczy i troskliwi, to na pewno... Z drugiej strony mają nieźle zryte banie...- dziewczyny zachichotały- Zawsze robią przypał, czasem aż wstyd się z nimi pokazywać... Ale są w porządku; szczerze powiedziawszy nie da się ich dokładnie opisać, po prostu należy ich poznać- odpowiedziałam sięgając po telefon Kamila, by jeszcze raz spojrzeć na zdjęcie śpiącego Gregora. Zastanawiałam się kiedy wróci, nie chciałam tu leżeć całkiem sama, a z drugiej strony zdawałam sobie sprawę z tego, że musi odpocząć.
-Tak właściwie jestem Zosia- powiedziała jedna.
-A ja Oliwia- dodała druga.
-Miło mi- odpowiedziałam z uśmiechem skierowanym w ich stronę.
-Można wiedzieć skąd znasz Kamila Stocha?- zapytała Zosia.
-Poznaliśmy się przez przypadek na Krupówkach- rzuciłam zgodnie z prawdą.
-Ale super... Zawsze marzyłam o takim szalonym spotkaniu!- zachichotała Oliwia.
-Oj, tak... Co jak co, ale to spotkanie było szalone- mruknęłam pod nosem tak, aby dziewczyny tego nie usłyszały. Zastanawiałam się ile mogły mieć lat. Wyglądały na około osiemnaście, ale z kilku krótkich konwersacji wnioskowałam, że nie grzeszą intelektem. Ignorując je i ich chichoty zwróciłam głowę w stronę telefonu Stocha i weszłam w pliki. Pierwszym zdjęciem faktycznie była fotografia mojego chłopaka śpiącego w dziwnej pozie z głową opartą na moich udach. Powstrzymując falę śmiechu przesunęłam palcem po ekranie w celu sprawdzenia, czy coś jeszcze mnie ominęło. Kiedy tylko wyświetliło się kolejne zdjęcie, miałam wrażenie, że zaraz coś we mnie eksploduje. Uderzyła we mnie fala gorąca i zrobiło mi się niedobrze. Na fotografii zobaczyłam mojego chłopaka obejmującego niewysoką blondynkę. Dochodząc jednak do wniosku, że to może jego koleżanka odpuściłam dalsze rozmyślania i po raz kolejny przeciągnęłam palcem przez ekran. Kolejny obrazek przedstawiał chłopaków (Morgiego, Kamila, Gregora, Maćka Kota) siedzących przy barze i popijających whiskey.
-Świetnie się bawili...- szepnęłam pod nosem z wyrzutem w głosie przypominając sobie ten okropny wieczór. Kolejne zdjęcie przedstawiało Maćka wirującego na parkiecie z jakąś brunetką, kolejne Morgiego i Kamila z kuflami wypełnionymi piwem (wnioskuję, że ścigali się, który pierwszy wypije). Uśmiechnęłam się pod nosem i po raz kolejny przesunęłam palcem po wyświetlaczu. Poczułam, ze natychmiastowo będę potrzebować nerki, bo zbiera mi się nie wymioty. Zdjęcie przedstawiało Gregora siedzącego na szerokiej kanapie (prawdopodobnie w jakiejś knajpie) na kolanach z blondynką, którą widziałam już na jednej z fotografii. To nie było jednak najgorsze- o mdłości przyprawił mnie widok, że rzeczona dziewczyna całowała go w usta, a Schlieri bynajmniej nie wydawał się chociażby skrępowany zaistniałą sytuacją- jedna z jego dłoni spoczywała na pośladku dziewczyny, druga zaś na policzku.
-Cholera jasna!- niemal krzyknęłam odrzucając komórkę w nogi łóżka; poczułam na sobie zdziwione spojrzenia współlokatorek, ale nie przejęłam się nimi. Szczelnie okryłam się kołdrą czując jak po moich policzkach zaczynają spływać słone łzy.
TADAM!
CZAS NA OGŁOSZENIE PARAFIALNE: JESTEM W TRZECIEJ KLASIE GIMNAZJUM, CO OZNACZA, ŻE W KWIETNIU MAM EGZAMIN, WIĘC POWINNAM SIĘ DO NIEGO PRZYŁOŻYĆ. MÓWIĄC WAM TO MAM NA MYŚLI, ŻE POSTY NIE BĘDĄ POJAWIAŁY SIĘ CZĘŚCIEJ NIŻ CO 3 DNI (NO CHYBA, ŻE W WEEKEND). MAM NADZIEJĘ, ŻE NIE BĘDZIECIE PRZEZ TO NA MNIE ŹLI I LICZĘ NA TO, ŻE ZROZUMIECIE.
BO PRZECIEŻ WIECIE JAK WAS KOCHAM :3
-Chwileczkę- zatrzymałam pielęgniarkę przed drzwiami sali, tym samym zwracając na siebie uwagę Kamila.
-Cześć!- powiedział radośnie rzucając się w moją stronę- Nawet nie wiesz jak dobrze znów zobaczyć cię wśród żywych- mruknął mi do ucha, całując w policzek.
-Cześć- odpowiedziałam chichocząc- Ja też się cieszę, że wróciłam- przyznałam.
Pielęgniarka wwiozła mnie na salę, podłączyła pod różne aparaty, wstrzyknęła coś w moje żyły, do których miała dostęp przez wenflon i przykazując Kamilowi żeby nie siedział przy mnie zbyt długo wyszła.
-Gdzie reszta?- zapytałam zdziwiona faktem, że nie było ich na korytarzu.
-Przekonałem Gregora żeby pojechał do hotelu trochę się przespać, bo siedzi tu non stop od czterech dni, a zastąpienie tego- wskazał na taboret, na którym aktualnie siedział- miękkim łóżkiem jest chyba najlepszym pomysłem. Więc Thomas i Cristina wrócili z nim, a twoi rodzice chyba też pojechali.
-Dzięki, że go przekonałeś- uśmiechnęłam się serdecznie- Kiedy byłam w śpiączce słyszałam jak Thomas kilkakrotnie mu proponował żeby pojechał choć na chwilę do hotelu, ale on nie chciał go słuchać...
-Tak, wiem, sam byłem świadkiem jednej z takich scen...
-My też!- dodały chórkiem dwie dziewczyny, które leżały ze mną na sali, a do tej pory były ignorowane.
-Nie chciałabyś leżeć sama na sali?- zapytał cicho Kamil chyba lekko zażenowany tą sytuacją- W końcu to nie może być przyjemne kiedy one słuchają wszystkich słów, które tu padają.
-Nie jest najgorzej- mruknęłam- Rzadko kiedy się odzywają, częściej właśnie słuchają- przyznałam z uśmiechem.
-W każdym bądź razie... Kiedy Gregora za żadną cenę nie dało się przekonać żeby wrócił do hotelu i padał zmęczony z głową na twoim łóżku...- wyjął telefon i zaczął w nim grzebać- Zrobiliśmy mu małego psikusa...- uśmiechnął się pod nosem.
-Co? Jakiego psikusa? Tego nie słyszałam- zdziwiłam się i ostrożnie pochyliłam nad wyświetlaczem komórki.
-O, takiego małego- Stoch wysunął w moją stronę telefon, pokazując zdjęcie, na którym zobaczyłam Gregora śpiącego na moich nogach z otwartymi ustami oraz namalowanym zielonym flamastrem zarostem.
-Czy wy jesteście choć odrobinę poważni?- zaśmiałam się i opadłam na poduszki.
-My nie...- przyznał odkładając telefon na łóżko- Ale kiedy rano wpadła Ewa z Cristiną myśleliśmy, że nas zabiją- zaśmiał się na samą myśl o tej sytuacji.
-A Gregor się zorientował?- zapytałam, choć znałam już odpowiedź.
-Oczywiście, że nie. Przecież wiesz jaki on ma mocny sen- zachichotał- Dopiero lekarze przy rannym obchodzie uświadomili mu jak kretyńsko wygląda.
-Ładni z was przyjaciele- zaśmiałam się.
-Wybacz, ale było tu zbyt sztywno- przyznał puszczając mi oczko.
-Przepraszam, panie Kamilu, ale myślę, że na dziś wystarczy już odwiedzin...- w sali nie wiadomo skąd pojawił się lekarz obwieszczając jakże smutną dla mnie wiadomość.
-Eh, w porządku- westchnął Stoch i pochylił się nade mną- Trzymaj się, wpadnę niedługo. Albo ty wpadniesz do mnie, bo chyba nie powinni cię tu długo trzymać- pocałował mnie w policzek.
-Do zobaczenia- odpowiedziałam z uśmiechem i pomachałam mu, gdy w drzwiach odwrócił się, by jeszcze raz na mnie spojrzeć. Kiedy zamknęły się za nim drzwi poprawiając kołdrę stwierdziłam, że zostawił swój telefon. Wsunęłam go pod poduszkę, na którą chwilę potem opadłam z cichym westchnięciem.
-Dominika?- usłyszałam głos z przeciwległego końca sali.
-Tak?- zapytałam z uśmiechem lekko wychylając się z łóżka, by spojrzeć na rozmówczynię.
-Mogłabyś nam opowiedzieć jacy są Gregor i Thomas?- zapytała druga z dziewczyn patrząc na mnie. Uśmiechnęłam się lekko, przyzwyczajona do takich sytuacji.
-Hm, jacy są...- zastanowiłam się przez chwilę- Są bardzo do siebie podobni pod względem charakteru- uśmiechnęłam się pod nosem- Oboje są bardzo opiekuńczy i troskliwi, to na pewno... Z drugiej strony mają nieźle zryte banie...- dziewczyny zachichotały- Zawsze robią przypał, czasem aż wstyd się z nimi pokazywać... Ale są w porządku; szczerze powiedziawszy nie da się ich dokładnie opisać, po prostu należy ich poznać- odpowiedziałam sięgając po telefon Kamila, by jeszcze raz spojrzeć na zdjęcie śpiącego Gregora. Zastanawiałam się kiedy wróci, nie chciałam tu leżeć całkiem sama, a z drugiej strony zdawałam sobie sprawę z tego, że musi odpocząć.
-Tak właściwie jestem Zosia- powiedziała jedna.
-A ja Oliwia- dodała druga.
-Miło mi- odpowiedziałam z uśmiechem skierowanym w ich stronę.
-Można wiedzieć skąd znasz Kamila Stocha?- zapytała Zosia.
-Poznaliśmy się przez przypadek na Krupówkach- rzuciłam zgodnie z prawdą.
-Ale super... Zawsze marzyłam o takim szalonym spotkaniu!- zachichotała Oliwia.
-Oj, tak... Co jak co, ale to spotkanie było szalone- mruknęłam pod nosem tak, aby dziewczyny tego nie usłyszały. Zastanawiałam się ile mogły mieć lat. Wyglądały na około osiemnaście, ale z kilku krótkich konwersacji wnioskowałam, że nie grzeszą intelektem. Ignorując je i ich chichoty zwróciłam głowę w stronę telefonu Stocha i weszłam w pliki. Pierwszym zdjęciem faktycznie była fotografia mojego chłopaka śpiącego w dziwnej pozie z głową opartą na moich udach. Powstrzymując falę śmiechu przesunęłam palcem po ekranie w celu sprawdzenia, czy coś jeszcze mnie ominęło. Kiedy tylko wyświetliło się kolejne zdjęcie, miałam wrażenie, że zaraz coś we mnie eksploduje. Uderzyła we mnie fala gorąca i zrobiło mi się niedobrze. Na fotografii zobaczyłam mojego chłopaka obejmującego niewysoką blondynkę. Dochodząc jednak do wniosku, że to może jego koleżanka odpuściłam dalsze rozmyślania i po raz kolejny przeciągnęłam palcem przez ekran. Kolejny obrazek przedstawiał chłopaków (Morgiego, Kamila, Gregora, Maćka Kota) siedzących przy barze i popijających whiskey.
-Świetnie się bawili...- szepnęłam pod nosem z wyrzutem w głosie przypominając sobie ten okropny wieczór. Kolejne zdjęcie przedstawiało Maćka wirującego na parkiecie z jakąś brunetką, kolejne Morgiego i Kamila z kuflami wypełnionymi piwem (wnioskuję, że ścigali się, który pierwszy wypije). Uśmiechnęłam się pod nosem i po raz kolejny przesunęłam palcem po wyświetlaczu. Poczułam, ze natychmiastowo będę potrzebować nerki, bo zbiera mi się nie wymioty. Zdjęcie przedstawiało Gregora siedzącego na szerokiej kanapie (prawdopodobnie w jakiejś knajpie) na kolanach z blondynką, którą widziałam już na jednej z fotografii. To nie było jednak najgorsze- o mdłości przyprawił mnie widok, że rzeczona dziewczyna całowała go w usta, a Schlieri bynajmniej nie wydawał się chociażby skrępowany zaistniałą sytuacją- jedna z jego dłoni spoczywała na pośladku dziewczyny, druga zaś na policzku.
-Cholera jasna!- niemal krzyknęłam odrzucając komórkę w nogi łóżka; poczułam na sobie zdziwione spojrzenia współlokatorek, ale nie przejęłam się nimi. Szczelnie okryłam się kołdrą czując jak po moich policzkach zaczynają spływać słone łzy.
TADAM!
CZAS NA OGŁOSZENIE PARAFIALNE: JESTEM W TRZECIEJ KLASIE GIMNAZJUM, CO OZNACZA, ŻE W KWIETNIU MAM EGZAMIN, WIĘC POWINNAM SIĘ DO NIEGO PRZYŁOŻYĆ. MÓWIĄC WAM TO MAM NA MYŚLI, ŻE POSTY NIE BĘDĄ POJAWIAŁY SIĘ CZĘŚCIEJ NIŻ CO 3 DNI (NO CHYBA, ŻE W WEEKEND). MAM NADZIEJĘ, ŻE NIE BĘDZIECIE PRZEZ TO NA MNIE ŹLI I LICZĘ NA TO, ŻE ZROZUMIECIE.
BO PRZECIEŻ WIECIE JAK WAS KOCHAM :3
świetny, oby następny był szybko bo akcja ciekawie się rozkręca :)
OdpowiedzUsuńRozumiem,że masz mało czasu sama też jestem w 3 klasie gim ;) Co do rozdziału to naprawdę świetny. Oby ta sprawa z Gregorem i tą blondyną się wyjaśniła bo jak to przeczytałam to aż się sama rozzłościła.
OdpowiedzUsuń