Więc postanowiłam zrobić sobie krótką przerwę w nauce i wybrałam się z chłopakami i Cris do Wisły. Kiedy tylko wylądowaliśmy, pierwszym miejscem jakie odwiedziliśmy było naturalnie Zakopane. I chociaż skoczkowie znali je na pamięć stale potrafiło zaskoczyć ich czymś nowym. Kochałam swój kraj i dopiero teraz poczułam jak bardzo tęskniłam za nim przez te cztery lata. Kiedy stąd wyjeżdżałam byłam wątłą niepozorną absolwentką gimnazjum. Teraz jestem już kobietą na czwartym roku medycyny! Ubrani w ciepłe kurki- bo polska pogoda jak zwykle nas nie rozpieszczała- i z ciemnymi okularami na nosach wybraliśmy się na Krupówki. Chodziliśmy po nich bite trzy godziny przymierzając góralskie kapelusze i kamizelki. Uwielbiałam polskie góry i górali- nasz folklor jest niesamowity i każdy Polak powinien potrafić go docenić zanim zniknie przez zwyczajną ludzką głupotę i zaniedbanie. Zafundowałam Austriakom po oscypku; Morgi i Cristina zajadali się nim i kupili sobie jeszcze po jednym, podczas gdy Schlieri stwierdził, że to śmierdzący kawałek kozy- za co naturalnie dostał z łokcia.
-Kamil, czy ty myślisz, że ja jestem głupia?- usłyszałam polskie słowa, a następnie blond włosy przysłoniły mi widok i wątła kobieca sylwetka znalazła się tuż przy mojej- Przepraszam- powiedziała szybko, odwracając się w moją stronę i ukazując piękną twarz, na której teraz malował się niezwykły smutek.
-Nic się nie stało- odpowiedziałam z uśmiechem i spojrzałam na dziewczynę, która odsunęła się nieco w tym samym celu. Od razu ją poznałam; cóż- tu w Polsce niemal każdy, kto interesował się skokami ją znał- Ewa Bilan Stoch, żona wybitnego polskiego skoczka.
-Ewa!- tym razem moich uszu dobiegł niski męski głos i przede mną pojawił się nieogolony mężczyzna średniego wzrostu.
-Daj spokój...- westchnęła w jego stronę kobieta, a nasza czwórka powoli zaczynała czuć się jak intruzi. Nagle mężczyzna podniósł na nas wzrok.
- O czeeeść- powiedział z uśmiechem do chłopaków i przywitał się z nimi uściskiem dłoni.
-To jest Dominika, a to Cris- przedstawił nas Gregor.
-Cześć- powiedziałam po polsku.
-Witam, witam- odpowiedział również w tym samym języku i uśmiechnął się kokieteryjnie- To moja żona Ewa- dodał pokazując ręką na kobietę, która chwilę wcześniej na mnie wpadła.
-Mniej więcej zdążyłyśmy się poznać- uśmiechnęłam się do dziewczyny, która najwidoczniej nie była w najlepszym humorze.
-Może pójdziemy coś zjeść?- zaproponował Kamil, tym razem mówiąc już po angielsku, zerkając na nas.
-W sumie bardzo chętnie- przystał na propozycję Morgenstern, a my wszyscy przytaknęliśmy.
Udaliśmy się do jednej z zakopiańskich restauracji i wybraliśmy chyba największy stolik, jaki się w niej znajdował. Ja z Cristiną i Ewą od razu wybrałyśmy się do toalety w celu ogarnięcia naszych fryzur nieco zniszczonych przez wiatr. Gdy tylko znalazłyśmy się poza zasięgiem wzroku chłopaków, zobaczyłam, że z Ewą jest coś nie tak. Zrobiła się cała czerwona, a jej oczy wypełniły się przezroczystą cieczą.
-Wszystko w porządku?- zapytałam niemal równo z przyjaciółką zamykając drzwi łazienki. Kobieta nic nie odpowiedziała, tylko pokręciła głową, oparła się o zlew i spojrzała w lustro.
-On mnie zdradza- szepnęła nie odwracając wzroku od szklanej tafli.
-Kamil?- zapytałam z niedowierzaniem siadając na marmurowym blacie obok- Niemożliwe...
-A jednak...- Ewa odkręciła wodę i obmyła nią twarz- On myśli, że nie wiem co się dzieje... Ale przecież nie jestem głupia...- westchnęła- Chyba sodówka mu uderzyła... Na prawdę, nie wiem co się z nim dzieje- dziewczyna zupełnie się rozkleiła; mimo że nas nie znała od razu zaczęła się zwierzać.
-Spokojnie...- poklepałam ją po ramieniu- Masz na to jakieś dowody?
-Nie... Ale on ostatnio tak dziwnie się zachowuje... Ma coraz mniej czasu dla mnie...
-Wiesz, myślę, że w jego zawodzie to normalne- stwierdziła Cris, a ja potwierdziłam gorliwie kiwając głową- Więc to nic dziwnego, jest u szczytu formy, a my na prawdę wiemy co czujesz- uśmiechnęła się do niej lekko.
-Co ja powinnam teraz zrobić?- zapytała przecierając oczy.
-Powinnaś go wspierać i zachowywać się jak przykładna żona. Przynajmniej póki nie masz dowodów, a tych raczej nie znajdziesz- również posłałam jej pokrzepiający uśmiech. Kobieta lekko go odwzajemniła, doprowadziła się do ładu i wróciłyśmy do chłopaków.
W knajpie siedzieliśmy dobre dwie godziny. Oczywiście nie odbyło się bez nalotów fanek, które bardzo chciały chociaż dotknąć swoich idoli. Dużo rozmawialiśmy i muszę przyznać, że na prawdę dobrze się dogadywaliśmy! W końcu zdecydowaliśmy się na opuszczenie restauracji, ponieważ następnego dnia miały odbyć się zawody. Żegnając się z Ewą szepnęłam jej do ucha żeby się nie martwiła i posłałam pocieszający uśmiech.
Następnego dnia naturalnie były zawody. Cristina stwierdziła, że dla niej chyba będzie za głośno na skoczni, wiec postanowiła zostać w hotelu, a cała nasza trojka przyznała jej rację. Zaproponowałam, że mogę z nią zostać, ale ona nawet nie chciała o tym słyszeć. Tak więc pojechaliśmy na Malinkę, gdzie spotkałam Ewę; od razu postanowiłyśmy trzymać się razem. Pożegnałyśmy chłopaków życząc im wszystkiego dobrego i poszłyśmy na trybuny. Pomyślałam, że Cris bardzo dobrze zrobiła nie przyjeżdżając, bo miałam wrażenie, że na tej skoczni było głośniej niż na wszystkich innych, a i liczba pijanych mężczyzn była co najmniej dwukrotnie większa. Cudem dopchałyśmy się na sam przód i czekałyśmy na skoki najlepszych z najlepszych. Nie trzeba chyba dodawać, że strasznie nam się nudziło, bo chłopcy startowali dopiero pod sam koniec, więc od razu zajęłyśmy się rozmową na tyle cichą, by nikt z obecnych (a tym bardziej kamery) nie mógł wychwycić ani jednego słowa. Okazało się, że po rozmowie z nami Ewa doszła do wniosku, że może jednak troszkę przesadziła osądzając Kamila o zdradę. Przemyślała dokładnie nasze słowa i pomyślała, że być może była zbyt przewrażliwiona.
-Morgi!- zauważyłam wychwytując pojedyncze słowa komentatora i przyjrzałam się belce, a zobaczywszy daleko w górze charakterystyczny gest (dwukrotne uderzenie dłońmi o uda) byłam pewna, że to on. Razem z Ewą i resztą kibiców zaczęłam skandować jego imię. Poleciał bardzo dobrze- 133m. Gdy tylko wylądował zaczęłyśmy drzeć się jeszcze głośniej, naturalnie ściągając na nas jego uwagę.
-Brawo Thomas!- zawołałam, gdy tylko ruszył w naszą stronę i wyciągnęłam rękę żeby przybić piątkę.
Następny był Gregor. Jak zwykle strasznie się denerwowałam i dreptałam w miejscu mocno zaciskając kciuki. Belka, rozbieg, próg, leeeeci; człowieku, ląduj, bo szału dostanę! Wylądował, patrzy na ekran, zniecierpliwiony zagryza wargę... 135m!
-Whoooooooooooooah!- krzyknęłam wysoko podskakując i bijąc brawo. Schlieri nie musiał mnie długo szukać- a wszystko dzięki mojej różowej czapce. Szybko do mnie podszedł i mocno pocałował.
-To był skok dla ciebie- szepnął mi do ucha.
-W takim razie musi być zwycięski- puściłam mu oczko i przesunęłam gogle na plecy.
Po Gregorze skakał Kamil. Zadziwiające, że byli najlepszą trójką Pucharu Świata. Miałam wrażenie, że Ewa zaczyna dreptać dosłownie tak jak ja przed momentem. Postawa Stocha podczas lotu była wręcz nienaganna- wyglądał jakby leżał na niewidzialnym materacu. Leci, leci- 135.5m!
Szczęściarz- pomyślałam i uśmiechnęłam pod nosem; to będzie zacięta walka. Kamil od razu do nas podszedł i czule pocałował Ewę, którą- miałam wrażenie- aż przyszpiliło ze zdumienia.
-Jesteś wielki, zią!- krzyknęłam ze śmiechem, gdy tylko przeniósł na mnie wzrok i wysunął rękę do 'high five'.
Druga seria podobnie jak pierwsza bardzo nam się dłużyła, ale tym razem dało się wyczuć znacznie większe napięcie i stres. Kiedy na desce pojawił się Thomas zestresowałam się jeszcze bardziej i zaczęłam dreptać w miejscu, tak jak przy każdym skoku Gregora- nie wyobrażałam sobie, co musiała czuć Cristina zalegająca przed telewizorem (właściwie byłam pewna, że kręci się po apartamencie i z nerwów obgryza paznokcie). Kiedy tylko Morgi znalazł się w powietrzu czułam, że będzie to bardzo dobry skok i tak też było. Gdy tylko wylądował wykonał rękami dziwny gest zwycięstwa. W napięciu czekałam na to jaki wynik pojawi się na tablicy. 137.5 m!
-Wooooooooooooow!- pisnęłam i zaczęłam wysoko podskakiwać bijąc brawo- Brawo!- Thomas po raz kolejny do mnie podszedł, ale tym razem mocno chwycił w ramiona przytulając- Mistrzunio- mruknęłam mu do ucha i poklepałam po plecach, a kiedy tylko się odsunął operator skierował na mnie kamerę, do której pokazałam wyciągnięte kciuki skierowane do góry (oczywiście dla Cristiny). Kolejny był Gregor- myślałam, że to niemożliwe, ale jeszcze bardziej zaczęłam się denerwować do tego stopnia, że zrobiło mi się przeraźliwie gorąco. Odepchnął się, rozbieg, leci, leci, leci... Jejku, dlaczego to tak długo trwa? Wylądował jakoś niepewnie, a skupiona na jego zachwianiu nie zwróciłam uwagi na to, czy wylądował za czy też przed niebieską linią, która wyznaczała najlepszy (jak do tej pory) skok. Szybko przeniosłam wzrok na tablicę- 138m. Po raz kolejny zaczęłam podskakiwać i cieszyć się jak dziecko, które dostało zabawkę, na którą przyszło mu długo czekać. Schlieri szybko odpiął narty i podbiegł do mnie odkładając je pod barierkę.
-Brawo!- powiedziałam i szeroko się uśmiechnęłam.
-Ten też był dla ciebie! Dlatego taki dobry!- wrzasnął i mocno mnie przytulił, a po chwili poczułam jak moje stopy odrywają się od ziemi i w ciągu kilku sekund znalazłam się po drugiej stronie barierki.
-Co ty wyprawiasz?- zapytałam śmiejąc się i mocno oplatając go nogami.
-Jesteś moim talizmanem!- zaśmiał się i okręcił kilka razy.
-Tylko narzeczoną- zachichotałam i cmoknęłam w usta- A teraz chyba muszę spadać na drugą stronę- pokazałam kciukiem za siebie.
-A mogę się tobą pochwalić?- zapytał retorycznie po czym postawił mnie na ziemi, chwycił moją prawą dłoń, którą uniósł w górę i wskazał palcem na pierścionek. Momentalnie usłyszałam, jak tłum zaczyna gromko klaskać i wrzeszczeć 'gorzko'. Gregor stał zdezorientowany, nie wiedząc co tłum skanduje.
-Po polsku znaczy to, że powinniśmy się pocałować- uśmiechnęłam się, wyjaśniając.
-Gorzko?- powtórzył- Okej- po czym przyssał się do moich warg, ciasno oplatając mnie swoimi ramionami. Zaplotłam dłonie na jego szyi oddając pocałunki, a w uszach dźwięczały mi słowa komentatora, których znaczenia do końca nie rozumiałam. Po minucie wskoczyłam na swoje poprzednie miejsce za barierkami.
-Nawet się nie pochwaliłaś!- rzuciła oskarżycielsko Ewa, a ja wzruszyłam ramionami z miną niewiniątka.
Kiedy skakał Kamil wszyscy wstrzymali oddechy- nic dziwnego, był u siebie. Obie z Ewą myślałyśmy, że nie wytrzymamy tej chwili oczekiwania, gdy w końcu na ekranie pojawiły się trzy decydujące cyfry- 137m! Boże, Gregor wygrał! Mój chłopak wygrał! Oczywiście nie po raz pierwszy, ale to zwycięstwo było jakieś specjalne, wyjątkowe. Darłam się w niebogłosy i patrzyłam jak Morgi i Kofi podnoszą go na swoje barki, a ten unosi wysoko swoje narty i niezmiernie się cieszy. Ewa mocno mnie przytuliła gratulując. Gdy tylko Gregor wrócił na ziemię podbiegł do mnie i po raz kolejny mocno przytulił.
-Gratuluję- powiedziałam, a łzy napłynęły do moich oczu- Zasłużyłeś.
-Dziękuję, to dzięki tobie. Dziękuję, że jesteś taka cierpliwa, że znosisz te treningi, brak czasu. Po prostu dziękuję- wyszeptał mi do ucha.
Chłopaki i Ewa poszli świętować, ja natomiast zdecydowałam się na powrót do hotelu- nie chciałam aby Cristina cały wieczór spędziła sama. Tak więc po dekoracji kwiatowej i wręczeniu medali pożegnałam się z chłopakami oraz Ewą i ruszyłam w drogę do hotelu. Zdecydowałam się na drogę na skróty, bo nie chciało mi się długo maszerować; skręciłam więc w jakąś boczną dróżkę i usłyszałam za sobą kroki i cichą rozmowę w moim ojczystym języku, ale nie mogłam zrozumieć o czym. Odwróciłam się i zobaczyłam za sobą trzy damskie sylwetki. Ignorując je szłam dalej rozmyślając o tym, co robi Cris. Nagle usłyszałam za sobą przyspieszone kroki, które po chwili zamieniły się w bieg; gdy tylko spojrzałam przez ramię zobaczyłam trzy drobne twarze przysłonięte szalikami, a zaraz potem poczułam niewyobrażalny ból głowy i upadłam.
-Ty suko!
-Nigdy nie będziesz z nim szczęśliwa.
-On jest mój!
-I mój! A nie twój małpo!- słysząc te słowa próbowałam coś na nie odpowiedzieć, tłumaczyć się, ale nie miałam siły. Poczułam jak moje powieki stają się bardzo ciężkie, a ja nie jestem w stanie opierać się nadchodzącemu snowi, który opatulał mnie puszystą kołdrą.
ŚREDNIO MI SIĘ PODOBA TEN ROZDZIAŁ, ALE ZA TO JEST DŁUGI :3
JUTRO DRUŻYNÓWKA, WYGRAMY? :D
AH, I KTOŚ SIĘ MNIE PYTAŁ KTO JEST MOIM ULUBIONYM SKOCZKIEM; A WIĘC: THOMAS MORGENSTERN, KAMIL STOCH I MACIEJ KOT :)
-Kamil, czy ty myślisz, że ja jestem głupia?- usłyszałam polskie słowa, a następnie blond włosy przysłoniły mi widok i wątła kobieca sylwetka znalazła się tuż przy mojej- Przepraszam- powiedziała szybko, odwracając się w moją stronę i ukazując piękną twarz, na której teraz malował się niezwykły smutek.
-Nic się nie stało- odpowiedziałam z uśmiechem i spojrzałam na dziewczynę, która odsunęła się nieco w tym samym celu. Od razu ją poznałam; cóż- tu w Polsce niemal każdy, kto interesował się skokami ją znał- Ewa Bilan Stoch, żona wybitnego polskiego skoczka.
-Ewa!- tym razem moich uszu dobiegł niski męski głos i przede mną pojawił się nieogolony mężczyzna średniego wzrostu.
-Daj spokój...- westchnęła w jego stronę kobieta, a nasza czwórka powoli zaczynała czuć się jak intruzi. Nagle mężczyzna podniósł na nas wzrok.
- O czeeeść- powiedział z uśmiechem do chłopaków i przywitał się z nimi uściskiem dłoni.
-To jest Dominika, a to Cris- przedstawił nas Gregor.
-Cześć- powiedziałam po polsku.
-Witam, witam- odpowiedział również w tym samym języku i uśmiechnął się kokieteryjnie- To moja żona Ewa- dodał pokazując ręką na kobietę, która chwilę wcześniej na mnie wpadła.
-Mniej więcej zdążyłyśmy się poznać- uśmiechnęłam się do dziewczyny, która najwidoczniej nie była w najlepszym humorze.
-Może pójdziemy coś zjeść?- zaproponował Kamil, tym razem mówiąc już po angielsku, zerkając na nas.
-W sumie bardzo chętnie- przystał na propozycję Morgenstern, a my wszyscy przytaknęliśmy.
Udaliśmy się do jednej z zakopiańskich restauracji i wybraliśmy chyba największy stolik, jaki się w niej znajdował. Ja z Cristiną i Ewą od razu wybrałyśmy się do toalety w celu ogarnięcia naszych fryzur nieco zniszczonych przez wiatr. Gdy tylko znalazłyśmy się poza zasięgiem wzroku chłopaków, zobaczyłam, że z Ewą jest coś nie tak. Zrobiła się cała czerwona, a jej oczy wypełniły się przezroczystą cieczą.
-Wszystko w porządku?- zapytałam niemal równo z przyjaciółką zamykając drzwi łazienki. Kobieta nic nie odpowiedziała, tylko pokręciła głową, oparła się o zlew i spojrzała w lustro.
-On mnie zdradza- szepnęła nie odwracając wzroku od szklanej tafli.
-Kamil?- zapytałam z niedowierzaniem siadając na marmurowym blacie obok- Niemożliwe...
-A jednak...- Ewa odkręciła wodę i obmyła nią twarz- On myśli, że nie wiem co się dzieje... Ale przecież nie jestem głupia...- westchnęła- Chyba sodówka mu uderzyła... Na prawdę, nie wiem co się z nim dzieje- dziewczyna zupełnie się rozkleiła; mimo że nas nie znała od razu zaczęła się zwierzać.
-Spokojnie...- poklepałam ją po ramieniu- Masz na to jakieś dowody?
-Nie... Ale on ostatnio tak dziwnie się zachowuje... Ma coraz mniej czasu dla mnie...
-Wiesz, myślę, że w jego zawodzie to normalne- stwierdziła Cris, a ja potwierdziłam gorliwie kiwając głową- Więc to nic dziwnego, jest u szczytu formy, a my na prawdę wiemy co czujesz- uśmiechnęła się do niej lekko.
-Co ja powinnam teraz zrobić?- zapytała przecierając oczy.
-Powinnaś go wspierać i zachowywać się jak przykładna żona. Przynajmniej póki nie masz dowodów, a tych raczej nie znajdziesz- również posłałam jej pokrzepiający uśmiech. Kobieta lekko go odwzajemniła, doprowadziła się do ładu i wróciłyśmy do chłopaków.
W knajpie siedzieliśmy dobre dwie godziny. Oczywiście nie odbyło się bez nalotów fanek, które bardzo chciały chociaż dotknąć swoich idoli. Dużo rozmawialiśmy i muszę przyznać, że na prawdę dobrze się dogadywaliśmy! W końcu zdecydowaliśmy się na opuszczenie restauracji, ponieważ następnego dnia miały odbyć się zawody. Żegnając się z Ewą szepnęłam jej do ucha żeby się nie martwiła i posłałam pocieszający uśmiech.
Następnego dnia naturalnie były zawody. Cristina stwierdziła, że dla niej chyba będzie za głośno na skoczni, wiec postanowiła zostać w hotelu, a cała nasza trojka przyznała jej rację. Zaproponowałam, że mogę z nią zostać, ale ona nawet nie chciała o tym słyszeć. Tak więc pojechaliśmy na Malinkę, gdzie spotkałam Ewę; od razu postanowiłyśmy trzymać się razem. Pożegnałyśmy chłopaków życząc im wszystkiego dobrego i poszłyśmy na trybuny. Pomyślałam, że Cris bardzo dobrze zrobiła nie przyjeżdżając, bo miałam wrażenie, że na tej skoczni było głośniej niż na wszystkich innych, a i liczba pijanych mężczyzn była co najmniej dwukrotnie większa. Cudem dopchałyśmy się na sam przód i czekałyśmy na skoki najlepszych z najlepszych. Nie trzeba chyba dodawać, że strasznie nam się nudziło, bo chłopcy startowali dopiero pod sam koniec, więc od razu zajęłyśmy się rozmową na tyle cichą, by nikt z obecnych (a tym bardziej kamery) nie mógł wychwycić ani jednego słowa. Okazało się, że po rozmowie z nami Ewa doszła do wniosku, że może jednak troszkę przesadziła osądzając Kamila o zdradę. Przemyślała dokładnie nasze słowa i pomyślała, że być może była zbyt przewrażliwiona.
-Morgi!- zauważyłam wychwytując pojedyncze słowa komentatora i przyjrzałam się belce, a zobaczywszy daleko w górze charakterystyczny gest (dwukrotne uderzenie dłońmi o uda) byłam pewna, że to on. Razem z Ewą i resztą kibiców zaczęłam skandować jego imię. Poleciał bardzo dobrze- 133m. Gdy tylko wylądował zaczęłyśmy drzeć się jeszcze głośniej, naturalnie ściągając na nas jego uwagę.
-Brawo Thomas!- zawołałam, gdy tylko ruszył w naszą stronę i wyciągnęłam rękę żeby przybić piątkę.
Następny był Gregor. Jak zwykle strasznie się denerwowałam i dreptałam w miejscu mocno zaciskając kciuki. Belka, rozbieg, próg, leeeeci; człowieku, ląduj, bo szału dostanę! Wylądował, patrzy na ekran, zniecierpliwiony zagryza wargę... 135m!
-Whoooooooooooooah!- krzyknęłam wysoko podskakując i bijąc brawo. Schlieri nie musiał mnie długo szukać- a wszystko dzięki mojej różowej czapce. Szybko do mnie podszedł i mocno pocałował.
-To był skok dla ciebie- szepnął mi do ucha.
-W takim razie musi być zwycięski- puściłam mu oczko i przesunęłam gogle na plecy.
Po Gregorze skakał Kamil. Zadziwiające, że byli najlepszą trójką Pucharu Świata. Miałam wrażenie, że Ewa zaczyna dreptać dosłownie tak jak ja przed momentem. Postawa Stocha podczas lotu była wręcz nienaganna- wyglądał jakby leżał na niewidzialnym materacu. Leci, leci- 135.5m!
Szczęściarz- pomyślałam i uśmiechnęłam pod nosem; to będzie zacięta walka. Kamil od razu do nas podszedł i czule pocałował Ewę, którą- miałam wrażenie- aż przyszpiliło ze zdumienia.
-Jesteś wielki, zią!- krzyknęłam ze śmiechem, gdy tylko przeniósł na mnie wzrok i wysunął rękę do 'high five'.
Druga seria podobnie jak pierwsza bardzo nam się dłużyła, ale tym razem dało się wyczuć znacznie większe napięcie i stres. Kiedy na desce pojawił się Thomas zestresowałam się jeszcze bardziej i zaczęłam dreptać w miejscu, tak jak przy każdym skoku Gregora- nie wyobrażałam sobie, co musiała czuć Cristina zalegająca przed telewizorem (właściwie byłam pewna, że kręci się po apartamencie i z nerwów obgryza paznokcie). Kiedy tylko Morgi znalazł się w powietrzu czułam, że będzie to bardzo dobry skok i tak też było. Gdy tylko wylądował wykonał rękami dziwny gest zwycięstwa. W napięciu czekałam na to jaki wynik pojawi się na tablicy. 137.5 m!
-Wooooooooooooow!- pisnęłam i zaczęłam wysoko podskakiwać bijąc brawo- Brawo!- Thomas po raz kolejny do mnie podszedł, ale tym razem mocno chwycił w ramiona przytulając- Mistrzunio- mruknęłam mu do ucha i poklepałam po plecach, a kiedy tylko się odsunął operator skierował na mnie kamerę, do której pokazałam wyciągnięte kciuki skierowane do góry (oczywiście dla Cristiny). Kolejny był Gregor- myślałam, że to niemożliwe, ale jeszcze bardziej zaczęłam się denerwować do tego stopnia, że zrobiło mi się przeraźliwie gorąco. Odepchnął się, rozbieg, leci, leci, leci... Jejku, dlaczego to tak długo trwa? Wylądował jakoś niepewnie, a skupiona na jego zachwianiu nie zwróciłam uwagi na to, czy wylądował za czy też przed niebieską linią, która wyznaczała najlepszy (jak do tej pory) skok. Szybko przeniosłam wzrok na tablicę- 138m. Po raz kolejny zaczęłam podskakiwać i cieszyć się jak dziecko, które dostało zabawkę, na którą przyszło mu długo czekać. Schlieri szybko odpiął narty i podbiegł do mnie odkładając je pod barierkę.
-Brawo!- powiedziałam i szeroko się uśmiechnęłam.
-Ten też był dla ciebie! Dlatego taki dobry!- wrzasnął i mocno mnie przytulił, a po chwili poczułam jak moje stopy odrywają się od ziemi i w ciągu kilku sekund znalazłam się po drugiej stronie barierki.
-Co ty wyprawiasz?- zapytałam śmiejąc się i mocno oplatając go nogami.
-Jesteś moim talizmanem!- zaśmiał się i okręcił kilka razy.
-Tylko narzeczoną- zachichotałam i cmoknęłam w usta- A teraz chyba muszę spadać na drugą stronę- pokazałam kciukiem za siebie.
-A mogę się tobą pochwalić?- zapytał retorycznie po czym postawił mnie na ziemi, chwycił moją prawą dłoń, którą uniósł w górę i wskazał palcem na pierścionek. Momentalnie usłyszałam, jak tłum zaczyna gromko klaskać i wrzeszczeć 'gorzko'. Gregor stał zdezorientowany, nie wiedząc co tłum skanduje.
-Po polsku znaczy to, że powinniśmy się pocałować- uśmiechnęłam się, wyjaśniając.
-Gorzko?- powtórzył- Okej- po czym przyssał się do moich warg, ciasno oplatając mnie swoimi ramionami. Zaplotłam dłonie na jego szyi oddając pocałunki, a w uszach dźwięczały mi słowa komentatora, których znaczenia do końca nie rozumiałam. Po minucie wskoczyłam na swoje poprzednie miejsce za barierkami.
-Nawet się nie pochwaliłaś!- rzuciła oskarżycielsko Ewa, a ja wzruszyłam ramionami z miną niewiniątka.
Kiedy skakał Kamil wszyscy wstrzymali oddechy- nic dziwnego, był u siebie. Obie z Ewą myślałyśmy, że nie wytrzymamy tej chwili oczekiwania, gdy w końcu na ekranie pojawiły się trzy decydujące cyfry- 137m! Boże, Gregor wygrał! Mój chłopak wygrał! Oczywiście nie po raz pierwszy, ale to zwycięstwo było jakieś specjalne, wyjątkowe. Darłam się w niebogłosy i patrzyłam jak Morgi i Kofi podnoszą go na swoje barki, a ten unosi wysoko swoje narty i niezmiernie się cieszy. Ewa mocno mnie przytuliła gratulując. Gdy tylko Gregor wrócił na ziemię podbiegł do mnie i po raz kolejny mocno przytulił.
-Gratuluję- powiedziałam, a łzy napłynęły do moich oczu- Zasłużyłeś.
-Dziękuję, to dzięki tobie. Dziękuję, że jesteś taka cierpliwa, że znosisz te treningi, brak czasu. Po prostu dziękuję- wyszeptał mi do ucha.
Chłopaki i Ewa poszli świętować, ja natomiast zdecydowałam się na powrót do hotelu- nie chciałam aby Cristina cały wieczór spędziła sama. Tak więc po dekoracji kwiatowej i wręczeniu medali pożegnałam się z chłopakami oraz Ewą i ruszyłam w drogę do hotelu. Zdecydowałam się na drogę na skróty, bo nie chciało mi się długo maszerować; skręciłam więc w jakąś boczną dróżkę i usłyszałam za sobą kroki i cichą rozmowę w moim ojczystym języku, ale nie mogłam zrozumieć o czym. Odwróciłam się i zobaczyłam za sobą trzy damskie sylwetki. Ignorując je szłam dalej rozmyślając o tym, co robi Cris. Nagle usłyszałam za sobą przyspieszone kroki, które po chwili zamieniły się w bieg; gdy tylko spojrzałam przez ramię zobaczyłam trzy drobne twarze przysłonięte szalikami, a zaraz potem poczułam niewyobrażalny ból głowy i upadłam.
-Ty suko!
-Nigdy nie będziesz z nim szczęśliwa.
-On jest mój!
-I mój! A nie twój małpo!- słysząc te słowa próbowałam coś na nie odpowiedzieć, tłumaczyć się, ale nie miałam siły. Poczułam jak moje powieki stają się bardzo ciężkie, a ja nie jestem w stanie opierać się nadchodzącemu snowi, który opatulał mnie puszystą kołdrą.
ŚREDNIO MI SIĘ PODOBA TEN ROZDZIAŁ, ALE ZA TO JEST DŁUGI :3
JUTRO DRUŻYNÓWKA, WYGRAMY? :D
AH, I KTOŚ SIĘ MNIE PYTAŁ KTO JEST MOIM ULUBIONYM SKOCZKIEM; A WIĘC: THOMAS MORGENSTERN, KAMIL STOCH I MACIEJ KOT :)
No i znowu takie napięcie na końcu. Przez cb dostanę zawału :P Mam nadzieję, że jutro nasza drużyna wygra, a Austria będzie 2 ;)
OdpowiedzUsuńOjej, tyle w jednym rozdziale! <3 Fajnie, że pojawili się Kamil i Ewa :)
OdpowiedzUsuńJa bym obstawiała złoto dla Austrii, srebro dla Niemiec i dla nas brąz, tak jak rok temu w Val di Fiemme :) x
Super rozdział :D :D naprawdę boskoo <3 oj dzieje się, dzieje! :P
OdpowiedzUsuńA wracając do skoczków: a Schlieri?????? :P
Świetny rozdział ;)
OdpowiedzUsuńUwielbiam; 3
kocham cię
OdpowiedzUsuńjesteś najlepsza
:3