Wyświetlenia

środa, 12 lutego 2014

26. On do ciebie krzyczy żebyś go nie oddawała!

-Jesteś wariatką- zaśmiał się, gdy siłowałam się z zapięciem jego bluzy.
-Bo chcę się z tobą kochać?- zapytałam spoglądając na jego twarz.
-Nie, bo chcesz się ze mną kochać w moim BMW zaparkowanym w środku lasu- mruknął ściągając mnie z siebie. Zdziwiona siedziałam na fotelu pasażera przyglądając się czynnościom wykonywanym przez mojego chłopaka. Szybko wyszedł z auta, które po chwili obszedł i otworzył drzwi od mojej strony podając mi dłoń. Przenieśliśmy się na tylne siedzenie, z którego wcześniej pozbyliśmy się kurtek.
-Wygodnie tu- zaśmiałam się poprawiając koc (który kilka chwil wcześniej Gregor podłożył mi pod głowę) w trakcie, gdy chłopak całował moją szyję. W końcu ściągnęłam z niego bluzę i pomogłam mu odpiąć guziki mojej koszuli.
-Trochę tu zimno- jęknęłam czując przy pępku nieprzyjemny chłód.
-Wybacz skarbie- cmoknął mnie w czoło po czym wychylił się na przód pojazdu i włączył ogrzewanie.
-Znacznie lepiej...- mruknęłam przyciągając go za koszulkę i wsłuchując się w dźwięki piosenki.
-Nie wiedziałem, że jesteś taką grzesznicą...- szepnął Gregor całując mój policzek.
-Ja też nie...- odszepnęłam lekko przygryzając płatek jego ucha, co wywołało u niego atak śmiechu. Gdy w końcu się uspokoił zaczął obsypywać pocałunkami moją szyję i dekolt. Kiedy dotarł do stanika zobaczyłam zawahanie w jego oczach.
-Oj Schlieri, nie zawsze musisz być taki przykładny...- jęknęłam całując jego szyję i podciągając jego podkoszulek, który po chwili sam ściągnął. Nie powiedział już ani słowa; podniósł mnie za ręce do pozycji siedzącej i niemalże zdarł koszulę. Zaśmiałam się, gdy tylko usłyszałam jak materiał daje sygnał, że niedługo może przestać być użytecznym. Czułam, że Gregor pragnie mnie tak, jak ja jego.
-Zamieńmy się miejscami- poprosiłam, co zupełnie go zdziwiło. Praktycznie zawsze to on dominował, a tu proszę- wymyśliłam zupełnie nowe i niezwykłe okoliczności, a także chciałam być na górze. Przystał na moją propozycję i po chwili siedziałam już na jego biodrach. Pochyliłam się nad nim i opierając dłonie po bokach jego twarzy przejechałam nosem wzdłuż jego twarzy.
-Mmmmm, ładnie pachniesz- zamruczał zatapiając swój w moich włosach. Zachichotałam tylko i zagryzając wargę i wyprostowałam się by na niego spojrzeć. Położył dłonie na moich biodrach i uważnie mnie obserwował. Przełożyłam ręce na plecy i sięgnęłam do zapięcia czarnego stanika; odpięłam go i odrzuciłam na przednie siedzenie (właściwie zatrzymał się gdzieś na kierownicy).
-Jesteś idealna...- jęknął, gdy szybko zaczęłam odpinać pasek jego spodni.
-Mylisz się...- szepnęłam i zaprzestałam czynności. Pochyliłam się nad nim i przyglądając jego twarzy, próbowałam zgadnąć o czym myśli- O czym myślisz?- zapytałam po chwili poddając się.
-O tym, że jestem szczęściarzem- położył dłoń na moim karku i delikatnie przysunął moją twarz bliżej swojej. Poczułam jak do moich oczu zaczynają napływać łzy. Tak cholernie go kochałam, że nie potrafiłam opisać tego słowami. Miałam wrażenie, że coś jak magnes mnie do niego przyciąga. Wpiłam się w jego usta czując jak wodzi rekami po moich plecach. Jego dotyk wprawiał mnie w swojego rodzaju zakłopotanie, a zarazem niezwykłe podniecenie. Mój oddech stawał się coraz szybszy, a świadomość, że jest tak blisko zupełnie odebrała mi zdolność myślenia o czymkolwiek innym. Czułam jak dłonie Gregora ślizgają się po moim brzuchu, co chwila zaglądając za  spodni. Po chwili na naszych ciałach nie było ani jednego skrawka materiału, a w samochodzie dało się słyszeć tylko nasze przyspieszone oddechy i dźwięki Timebomb Pink. Usiadłam na Schlierim okrakiem i poczułam dziką przyjemność. Miałam wrażenie, że jakiś dziki instynkt ogarnia całe moje ciało i przysłania zdolność racjonalnego myślenia. Z głośnym westchnięciem odchyliłam głowę do tyłu i poczułam jak przyjemny dreszcz rozchodzi się od podbrzusza po całym ciele; uwielbiałam to uczucie.
-Zabijesz mnie- usłyszałam cichy jęk Schlieriego połączony ze śmiechem, który sprowadził mnie na ziemię. Dopiero teraz zauważyłam, że praktycznie po nim skaczę.
-Przepraszam- zachichotałam i pochyliłam się nad nim mocno całując jego malinowe usta. Po chwili odsunęłam się kilka centymetrów od niego i przeciągnęłam językiem po jego górnej wardze; miałam wrażenie, że doprowadzam go do ekstazy.

-Jesteś cudowna- szepnął mi do ucha Gregor, gdy leżeliśmy okryci kocem na tylnym siedzeniu- w zasadzie on leżał, a ja na nim.
-Tak?- zapytałam kładąc ręce na jego klatce i opierając o nie głowę.
-Tak- mruknął całując mnie w czoło i wsuwając ręce pod puszysty materiał okrywający moje gołe plecy- Powiem więcej... jesteś najlepszym, co mi się w życiu w przydarzyło.
-Przestań...- szepnęłam czując jak moje oczy ponownie stają się wilgotne.
-Ala taka jest prawda, skarbie- objął mnie mocno i wtulił moją twarz w swoją szyję- Nie wiem komu dziękować, że mi ciebie dał.
-Chyba temu na górze...- mruknęłam cicho i pocałowałam jego delikatną skórę.
Leżeliśmy tak jeszcze dobre pół godziny nim zdecydowaliśmy się podnieść, ale i to przyszło nam z wielkim oporem.
-Proszę- powiedział przechodząc na siedzenie kierowcy i podając mi stanik, który wisiał na rączce do włączania wycieraczek.
-Danke schon- odpowiedziałam ze śmiechem.
-Ta jak szpanuje niemieckim- zaśmiał się mój chłopak i uruchomił silnik. Szybko złożyłam czerwony koc i przeskoczyłam na przednie siedzenie.
Po godzinie byliśmy już w Wiedniu. Mimo że mieszkałam w Austrii już cztery lata w tym mieście byłam tylko raz. Gregor zabrał mnie tu na naszą pierwszą rocznicę, bo wziął sobie za punkt honoru żeby pokazać mi ich piękną stolicę. Samochód zaparkowaliśmy na jakimś wielkim placu, na którym jeszcze nigdy nie byłam i założywszy na nosy okulary przeciwsłoneczne udaliśmy się w stronę sklepu jubilerskiego. Gdy tylko weszliśmy do środka szczęka opadła mi z wrażenia. Był to chyba chyba największy salon z biżuterią jaki w życiu widziałam.
-Wybieraj, kochanie- powiedział Gregor, pokazując ręką na sporą wystawę pierścionków. Z uśmiechem szybko podeszłam do gablotki, a moje oczy aż zabłyszczały.
-Ojej- tyle mogłam z siebie wydobyć. Nie miałam bladego pojęcia jak z dziesiątek pierścionków wybrać jeden, który będzie zdobił mój palec do końca życia. Stałam tak już dobre piętnaście minut i wodziłam wzrokiem po złotych okręgach.
-I jak?- podszedł do mnie Schlieri, który do tej pory zafascynowany był oglądaniem zegarków.
-Nie mogę żadnego wybrać, wszystkie są ładne- jęknęłam załamana.
-To może pan nam pomoże?- zapytał i poprosił do siebie jubilera. Po kolei przymierzałam pierścionki- złote, srebrne, z białego złota, z diamentami, z brylantami... Na żaden nie mogłam się zdecydować.
-Szczerze powiedziawszy myślałem, że będzie to łatwiejsze- po godzinie jęknął Gregor opierając się o ścianę.
-Bo ty nie rozumiesz... on musi do mnie krzyczeć... Coś w rodzaju 'To ja, to ja! Bierz mnie!'- wytłumaczyłam mężczyznom, którzy najwidoczniej dalej mnie nie rozumieli.
-Panie Schlierenzauer, nie pan pierwszy wypowiada to zdanie- zaśmiał się jubiler- A może zobaczy pani tam?- pokazał na półeczkę znajdującą się tuż koło lady. Z uśmiechem pokiwałam głową i ruszyłam w przeciwległą stronę sklepu. Gdy tylko podeszłam do gablotki zobaczyłam moje małe cudo. Leżało na purpurowym aksamicie i wołało mnie!
 -Gregor...- powiedziała nie spuszczając wzroku z pierścionka- Znalazłam...
Mój chłopak razem z postawnym mężczyzną szybko znaleźli się obok mnie i wzrokiem zaczęli szukać tego cudeńka. Był to srebrny pierścionek z granatowym oczkiem otoczonym przezroczystymi kamyczkami.
-Ojoj, widzę, że mamy tu prawdziwą koneserkę- zaśmiał się jubiler- Bardzo dobry wybór- oznajmił wyjmując pierścionek- Rubin i brylanty...

-O nie, w takim razie dziękuję- cofnęłam się- Ta koneserka ma także wielki talent do gubienia drogocennych przedmiotów.
-Co też panienka opowiada...- spojrzał na moją odsłoniętą szyje- Widzę, że wisiorek, który kupił tu pan Schlierenzauer cztery lata temu nadal jest w dobrym stanie, więc myślę, że jednak jest inaczej...
-Tu go kupiłeś?- spojrzałam na mojego chłopaka.
-Oczywiście. Pan Stephan to najlepszy jubiler jakiego znam- uśmiechnął się do mężczyzny.
-Schlebia mi pan- przyznał ten, najwidoczniej zawstydzony- Więc mierzymy?
-Nie wiem czy to jest dobry pomysł...- nadal się wzbraniałam.
-Mierzymy- powiedział stanowczo Gregor uśmiechając się do mnie i biorąc od mężczyzny pierścionek, po czym ściągnął z mojego palca kawałek drucika i zastąpił go rubinem- I jak?
Odsunęłam dłoń jak najdalej od oczu i przyglądałam się jej.
-Leży jak ulał, jest idealny- uśmiechnęłam się lekko.
-W takim razie bierzemy, tak?- upewnił się mój chłopak, a ja nieśmiało pokiwałam głową.
-Więc proszę do lady, nie pakujemy, prawda?- zapytał z uśmiechem pan Stephan.
-Nie, nie- szybko powiedział Gregor i ruszył za mężczyzną, a ja poszłam w ich ślady.
Jubiler nabił cenę, a mnie opadła szczęka.

-O nie, Schlieri. Nie, wymieńmy go na tańszy- powiedziałam szybko, gdy zobaczyłam, że mały wyświetlacz pokazuje trzy tysiące euro.
-Zwariowałaś? Nigdy w życiu, on do ciebie krzyczy żebyś go nie oddawała!- zaśmiał się Schlierenzauer po czym wyjął z portfela kartę kredytową i zapłacił za biżuterię. Właśnie żegnaliśmy się z panem Stephanem i mieliśmy opuścić sklep, kiedy usłyszeliśmy dzwoneczek oznajmujący, że ktoś wszedł do środka. Odruchowo obróciłam głowę i miałam wrażenie, że moje serce przestało bić. Ujrzałam wysokiego mężczyznę w kominiarce z bronią w ręku. Stałam jak przyklejona do podłogi, a kątem oka zobaczyłam, że pan Stephan wykonuje jakiś ruch ręką.
-To jest napad, na ziemię!- wrzasnął mężczyzna z zakrytą twarzą.



BARDZO PROSZĘ, ROZDZIAŁ 26.
WIDZIELIŚCIE DZISIEJSZY TRENING NA DUŻEJ SKOCZNI? MAM NADZIEJĘ, ŻE Z RĘKĄ KAMILA WSZYSTKO W PORZĄDKU, BO PO CICHU LICZĘ NA DRUGIE ZŁOTO :C
JUTRO ROZDZIAŁU NIE BĘDZIE, BO BĘDĘ ROBIŁA CIASTKA OMNOMNOMNOMNOM. MOŻE W PIĄTEK UDA MI SIĘ COŚ NASKROBAĆ.





4 komentarze:

  1. Aaa wspaniały :* takiej końcówki to się nie spodziewałam

    OdpowiedzUsuń
  2. NIE MAM SŁÓW DO OPISANIA coś WSPANIAŁEGO ;)
    zapraszam do mnie http://ski-jumping-forever.blogspot.com/2014/02/bohaterzy.html dopiero zaczynam

    OdpowiedzUsuń
  3. Domi, masz talent serio <3

    OdpowiedzUsuń
  4. ojej, takiego przebiegu akcji się nie spodziewałam :D
    czekam na next :D
    na szczęście Kamilowi nic nie jest, ja mam jednak lekką nadzieję, że złoto zgarnie Schlieri...

    OdpowiedzUsuń