Kiedy wróciliśmy do pokoju Gregor od razu rzucił się na łóżko, był wykończony. Zajęłam miejsce obok niego i przyglądałam się jego twarzy.
-Wiem, że mam syfa na policzku, ale nie musisz mi się tak przyglądać- powiedział uśmiechając się.
-Wybacz- mruknęłam i przeniosłam wzrok na sufit.
-Żartowałem- zaśmiał się i wtulił we mnie- jestem wykończony-dodał ziewając.
-To przebież się i idź spać- zasugerowałam.
-A może spalibyśmy tak jak ostatnio u ciebie?- zapytał z przymilnym uśmieszkiem.
-Nie ma mowy, tu jest za zimno- powiedziałam wstając z łóżka, pocierając ramiona i podchodząc do kaloryfera-Zimne- powiedziałam ze zdziwieniem.
-Niemożliwe- powiedział Schlireri podnosząc głowę i sięgając po słuchawkę telefonu, znajdującą się na szafce nocnej. Zadzwonił do recepcji i wyjaśnił sytuację. Okazało się, że w całym hotelu nawaliło ogrzewanie, a specjalista będzie dopiero jutro rano.
-A my tu mamy zamarznąć czy jak?- zapytałam lekko zdenerwowana włączając czajnik.
-Nie, zaraz łaskawie przyniosą nam śpiwory- westchnął Gregor i podszedł do mnie-Ale gdyby nie przynieśli to znam inny świetny sposób na rozgrzanie- objął mnie od tyłu.
-Tak?- udałam zdziwienie- Ciekawe jaki?
-Myślę, że raczej by ci się nie spodobał- zaśmiał się i pocałował mnie w policzek. W tym samym czasie rozległo się pukanie do drzwi, więc Schlieri poszedł otworzyć.
-Śpiwór- poinformował mnie, rzucając żółty tobołek na łóżko.
-I to jest hotel czterogwiazdkowy?- zapytałam z kpiną w głosie pociągając łyk herbaty.
Po godzinie leżałam na łóżku obok Gregora, szczelnie owinięta kołdrą. Muszę przyznać, że się poświęcił- owa kołdra była pierzyną, za to jego śpiwór nie wyglądał najlepiej. Miałam na sobie piżamę, sweter i skarpetki, a mimo wszystko nadal było mi strasznie zimno. Nie ma co się dziwić- był środek zimy.
-Schlieri?- zapytałam niepewnie
-Tak?- odpowiedział przytomnym głosem.
-Masz trochę miejsca w tym śpiworze?- zadałam kolejne pytanie, z zimna szczękają zębami.
-Trochę mam- odpowiedział odsuwając ekspres materiału- Wskakuj- dodał, przytrzymując go dla mnie w górze. Wśliznęłam się do środka i pomyślałam o Cris. Biedna pewnie teraz marznie, bo nie sądzę żeby spała z Morgim w jednym śpiworze. Pomyślałam, że w sumie dobrze się stało, że wymieniliśmy się lokatorami, bo o mało co nie dostałam napadu śmiechu wyobrażając sobie wtulonych w siebie Gregora i Thomasa.
Zapięłam śpiwór i dodatkowo przykryłam nas pierzyną.
-Jejku, ale ty jesteś ciepły- powiedziałam wtulając się w niego.
-Całe szczęście, że dali nam większy śpiwór- zaśmiał się Schlieri i objął mnie.
-Więcej tu nie przyjadę- mruknęłam kładąc swoją zimną dłoń na ciepłym karku skoczka.
-Daj- chwycił moje dłonie i zaczął pocierać je w swoich.
-Prawie jak w Titanicu- zaśmiałam się.
-Ale my jeszcze nie umieramy- uśmiechnął się i spojrzał na mnie-Za to jutro będziemy we wszystkich austriackich gazetach- dodał, a uśmiech spełzł z jego twarzy.
-Nie dbam o to- rzuciłam i spojrzałam na jego zdziwioną minę.
-To dobrze- powiedział i pocałował mnie w czoło- Dobranoc- zamknął oczy nie czekając na odpowiedź. Podparłam się na łokciu, pochyliłam nad nim i delikatnie pocałowałam w usta.
-Dobranoc- odpowiedziałam z triumfalnym uśmiechem i wtuliłam się w jego klatkę piersiową. Uwielbiałam go zaskakiwać. Z tą myślą zasnęłam.
Rano obudziłam się, całym ciałem leżąc na Gregorze.
-Dzień dobry- powiedziałam leniwie w jego szyję.
-Dzień dobry- odpowiedział ze śmiechem- Mamrotałaś przez sen, że ładnie pachnę.
-Naprawdę?- zawstydzona podniosłam głowę i spojrzałam na jego twarz.
-Naprawdę- potwierdził i lekko dotknął swoimi ustami moich- Ale uznaję to za komplement.
-No to dobrze- mruknęłam i naciągnęłam na głowę kołdrę.
-Musimy wstać- wyszeptał Gregor wprost do mojego ucha.
-Ja nie wstaję- powiedziałam cicho i poprawiłam głowę na klatce chłopaka. Co ja właściwie odwalałam? Schlieri zmienił swoje podejście do mnie, nie był już taki zaborczy i zazdrosny, co zmieniło również moje zachowanie. Jemu najwidoczniej było na rękę, że awaria ogrzewania miała miejsce akurat wczoraj, kiedy tu przyjechaliśmy i byliśmy wymarznięci po spędzeniu kilku godzin na skoczni. Cóż, muszę przyznać, że dla mnie też nie było zbyt wielkim to, że musiałam z nim spać w jednym pokoju, ale to, że wepchnęłam się do jego śpiwora było szczytem desperacji. Usprawiedliwiałam się wyłącznie tym, że było mi bardzo zimno.
-Dobrze, ale tylko pięć minut- zaśmiał się i wplótł palce w moje włosy.
-Która godzina?- zapytałam czując jego ciepłe dłonie na swojej głowie.
-Wpół do dziewiątej- poinformował mnie- O dziewiątej śniadanie, o jedenastej trening na skoczni, o trzynastej obiad, a o szesnastej zawody.
-A miałbyś coś przeciwko gdybym po śniadaniu poszła przejść się po mieście? Nigdy tu jeszcze nie byłam- oparłam ręce na jego klatce i położyłam na nich głowę.
-Nie, co ty. Też o tym pomyślałem- uśmiechnął się do mnie- Szczerze powiedziawszy to dziwię się, że w ogóle chce ci się siedzieć na tych zawodach.
-Zwariowałeś? Uwielbiam skoki od małego!- odwzajemniłam uśmiech.
-Tak?- zdziwił się.
-Tak. Mój tata zawsze mnie uczył, który to ten słynny Adam Małysz i zawsze jak skakał to kazał mi dmuchać żeby poleciał jak najdalej- powiedziałam i oboje się zaśmialiśmy.
Punktualnie o dziewiątej zeszliśmy do bufetu, gdzie siedzieli już Morgi i Cristina.
-Cześć- powiedziałam i opadłam na krzesło obok przyjaciółki.
-Hej- odpowiedziała popijając ciepłą herbatę.
-Jak wam noc minęła?- zapytałam z lekkim uśmiechem biorąc kawę od Gregora, który właśnie się do nas dosiadł.
-Cóż, nie mówmy o tym- mruknął Morgi.
-Aż tak źle?- zapytałam zakrywając twarz papierowym kubkiem żeby nie pokazać im, że się uśmiecham.
-Zimno strasznie, daj spokój- rzuciła Cris- A wam jak?
-A nam było ciepło- zaśmiał się Gregor, za co uderzyłam go w ramię.
-Desperacja sięgnęła szczytu i spaliśmy w jednym śpiworze- wyjaśniłam.
-O kurczę- powiedział Thomas, ale bynajmniej nie odnosił się do moich słów; pokazywał palcem na telewizor, który znajdował się za moimi plecami. Szybko się odwróciłam i zobaczyłam poranne wydanie wiadomości. Spiker właśnie prezentował newsa, szybko mówiąc po niemiecku, z czego oczywiście nie rozumiałam ani słowa. Na małym obrazku zobaczyłam tylko zdjęcie moje i Gregora, które zostało zrobione wczoraj po jego pierwszym skoku.
-Co on mówi?- zapytałam Schlieriego ciągnąc go za rękaw bluzy.
-Poczekaj- powiedział tylko i zajęliśmy się oglądaniem materiału. Zobaczyłam na nim Bergisel, skok Gregora oraz to jak tuż po nim podjechał do mnie i obdarzył serią czułych przytulasków i buziaków.
-Żadna nowość- mruknął, gdy dziennikarz zaczął omawiać kolejną ciekawostkę z wielkiego świata.
-Czyli?- dopytywałam.
-Nic takiego...- powiedział chyba lekko podenerwowany moimi naciskami.
-Oj Gregor!- rzuciła zdenerwowana Cristina i spojrzała na mnie- Powiedział, że z tego co udało im się już ustalić to jesteś Polką, ale mieszkasz w Austrii, podobno poznaliście się przez przypadek, jesteś jego nową zdobyczą, a puentą było to, że pewnie będziesz teraz atakowana przez jego fanki.
-Eh, faktycznie żadna nowość- mruknęłam- Przejrzeli mnie jak szwajcarski ser z dziurami.
Po śniadaniu wybrałyśmy się z Cris na spacer po mieście. Chłopaki polecili nam założenie ciemnych okularów, żebyśmy nie ściągały na siebie większego zainteresowania, bo od wczoraj jesteśmy na językach połowy mieszkańców Innsbrucka. Przechodząc koło dużego kiosku zobaczyłam gazetę (chyba coś w rodzaju naszej polskiej Wyborczej czy Faktu), na której okładce byłam ja i Gregor.
-O kurczę- powtórzyłam słowa Thomasa sprzed kilku godzin i podeszłam do kiosku w celu dokonania zakupu. Kioskarka na szczęście mnie nie rozpoznała. Wzięłam gazetę i razem z Cristiną usiadłam na ławce przy głównej alei miasta.
-Nawet ja się załapałam- mruknęła pokazując palcem.
-Przetłumacz mi to- poprosiłam i podałam przyjaciółce gazetę. Ta odchrząknęła i zaczęła czytać:
-Wczoraj rozpoczął się turniej Pucharu Świata w Innsbrucku. Szczęście jak zwykle dopisało naszej kadrze, która po raz kolejny stanęła na najwyższym stopniu podium. Ale pojawia się pytanie- czy wyłącznie ciężkie treningi stoją za ich wielkimi sukcesami? W internecie aż roi się od zdjęć i spekulacji na temat słynnego skoczka Gregora Schlierenzauera, który na zawodach pojawił się z nieznaną nikomu dziewczyną. Kibice, którzy stali obok nich zeznają, że dziewczyna nie mówiła biegle po niemiecku, a ze stojącą obok koleżanką porozumiewała się w języku angielskim. Wnioskujemy, że jest to ta sama dziewczyna, która kilka dni temu była widziana w miejskiej galerii ze słynnym skoczkiem. Korzystając ze wszystkim dostępnych nam źródeł udało się ustalić, że owa dziewczyna jest Polką, która od niedawna mieszka w Austrii. Mimo wszystko trzeba przyznać, że jest na prawdę urodziwa! To już chyba prawdziwy koniec celibatu Schlieriego. Mimo że wydaje nam się, że fanki skoczka nie będą zadowolone, życzymy parze dużo szczęścia i wytrwałości- Cris uśmiechnęła się szeroko- Nawet miło cię potraktowali- skwitowała.
-Też sądzę, że zbyt łagodnie- mruknęłam zastanawiając się.
-Oj, przestań wszędzie doszukiwać się drugiego dna... Chodź, idziemy dalej- pociągnęła mnie za rękę i ruszyłyśmy w dalszą drogę.
Przepraszam, że tak krótko, ale jestem chora, w nocy spałam tylko 3 godziny.
Postaram się napisać dziś coś jeszcze, ale nic nie obiecuję.
Co do komentarzy: notki dodaję praktycznie zawsze dwa razy dziennie (od tego tygodnia będzie tak tylko w weekendy, bo wracam do szkoły)- po południu i wieczorem i w tygodniu jedna notka co 2/3 dni. Przepraszam, ale w tym roku mam egzamin i to na nim muszę skupić najwięcej uwagi.
-Wiem, że mam syfa na policzku, ale nie musisz mi się tak przyglądać- powiedział uśmiechając się.
-Wybacz- mruknęłam i przeniosłam wzrok na sufit.
-Żartowałem- zaśmiał się i wtulił we mnie- jestem wykończony-dodał ziewając.
-To przebież się i idź spać- zasugerowałam.
-A może spalibyśmy tak jak ostatnio u ciebie?- zapytał z przymilnym uśmieszkiem.
-Nie ma mowy, tu jest za zimno- powiedziałam wstając z łóżka, pocierając ramiona i podchodząc do kaloryfera-Zimne- powiedziałam ze zdziwieniem.
-Niemożliwe- powiedział Schlireri podnosząc głowę i sięgając po słuchawkę telefonu, znajdującą się na szafce nocnej. Zadzwonił do recepcji i wyjaśnił sytuację. Okazało się, że w całym hotelu nawaliło ogrzewanie, a specjalista będzie dopiero jutro rano.
-A my tu mamy zamarznąć czy jak?- zapytałam lekko zdenerwowana włączając czajnik.
-Nie, zaraz łaskawie przyniosą nam śpiwory- westchnął Gregor i podszedł do mnie-Ale gdyby nie przynieśli to znam inny świetny sposób na rozgrzanie- objął mnie od tyłu.
-Tak?- udałam zdziwienie- Ciekawe jaki?
-Myślę, że raczej by ci się nie spodobał- zaśmiał się i pocałował mnie w policzek. W tym samym czasie rozległo się pukanie do drzwi, więc Schlieri poszedł otworzyć.
-Śpiwór- poinformował mnie, rzucając żółty tobołek na łóżko.
-I to jest hotel czterogwiazdkowy?- zapytałam z kpiną w głosie pociągając łyk herbaty.
Po godzinie leżałam na łóżku obok Gregora, szczelnie owinięta kołdrą. Muszę przyznać, że się poświęcił- owa kołdra była pierzyną, za to jego śpiwór nie wyglądał najlepiej. Miałam na sobie piżamę, sweter i skarpetki, a mimo wszystko nadal było mi strasznie zimno. Nie ma co się dziwić- był środek zimy.
-Schlieri?- zapytałam niepewnie
-Tak?- odpowiedział przytomnym głosem.
-Masz trochę miejsca w tym śpiworze?- zadałam kolejne pytanie, z zimna szczękają zębami.
-Trochę mam- odpowiedział odsuwając ekspres materiału- Wskakuj- dodał, przytrzymując go dla mnie w górze. Wśliznęłam się do środka i pomyślałam o Cris. Biedna pewnie teraz marznie, bo nie sądzę żeby spała z Morgim w jednym śpiworze. Pomyślałam, że w sumie dobrze się stało, że wymieniliśmy się lokatorami, bo o mało co nie dostałam napadu śmiechu wyobrażając sobie wtulonych w siebie Gregora i Thomasa.
Zapięłam śpiwór i dodatkowo przykryłam nas pierzyną.
-Jejku, ale ty jesteś ciepły- powiedziałam wtulając się w niego.
-Całe szczęście, że dali nam większy śpiwór- zaśmiał się Schlieri i objął mnie.
-Więcej tu nie przyjadę- mruknęłam kładąc swoją zimną dłoń na ciepłym karku skoczka.
-Daj- chwycił moje dłonie i zaczął pocierać je w swoich.
-Prawie jak w Titanicu- zaśmiałam się.
-Ale my jeszcze nie umieramy- uśmiechnął się i spojrzał na mnie-Za to jutro będziemy we wszystkich austriackich gazetach- dodał, a uśmiech spełzł z jego twarzy.
-Nie dbam o to- rzuciłam i spojrzałam na jego zdziwioną minę.
-To dobrze- powiedział i pocałował mnie w czoło- Dobranoc- zamknął oczy nie czekając na odpowiedź. Podparłam się na łokciu, pochyliłam nad nim i delikatnie pocałowałam w usta.
-Dobranoc- odpowiedziałam z triumfalnym uśmiechem i wtuliłam się w jego klatkę piersiową. Uwielbiałam go zaskakiwać. Z tą myślą zasnęłam.
Rano obudziłam się, całym ciałem leżąc na Gregorze.
-Dzień dobry- powiedziałam leniwie w jego szyję.
-Dzień dobry- odpowiedział ze śmiechem- Mamrotałaś przez sen, że ładnie pachnę.
-Naprawdę?- zawstydzona podniosłam głowę i spojrzałam na jego twarz.
-Naprawdę- potwierdził i lekko dotknął swoimi ustami moich- Ale uznaję to za komplement.
-No to dobrze- mruknęłam i naciągnęłam na głowę kołdrę.
-Musimy wstać- wyszeptał Gregor wprost do mojego ucha.
-Ja nie wstaję- powiedziałam cicho i poprawiłam głowę na klatce chłopaka. Co ja właściwie odwalałam? Schlieri zmienił swoje podejście do mnie, nie był już taki zaborczy i zazdrosny, co zmieniło również moje zachowanie. Jemu najwidoczniej było na rękę, że awaria ogrzewania miała miejsce akurat wczoraj, kiedy tu przyjechaliśmy i byliśmy wymarznięci po spędzeniu kilku godzin na skoczni. Cóż, muszę przyznać, że dla mnie też nie było zbyt wielkim to, że musiałam z nim spać w jednym pokoju, ale to, że wepchnęłam się do jego śpiwora było szczytem desperacji. Usprawiedliwiałam się wyłącznie tym, że było mi bardzo zimno.
-Dobrze, ale tylko pięć minut- zaśmiał się i wplótł palce w moje włosy.
-Która godzina?- zapytałam czując jego ciepłe dłonie na swojej głowie.
-Wpół do dziewiątej- poinformował mnie- O dziewiątej śniadanie, o jedenastej trening na skoczni, o trzynastej obiad, a o szesnastej zawody.
-A miałbyś coś przeciwko gdybym po śniadaniu poszła przejść się po mieście? Nigdy tu jeszcze nie byłam- oparłam ręce na jego klatce i położyłam na nich głowę.
-Nie, co ty. Też o tym pomyślałem- uśmiechnął się do mnie- Szczerze powiedziawszy to dziwię się, że w ogóle chce ci się siedzieć na tych zawodach.
-Zwariowałeś? Uwielbiam skoki od małego!- odwzajemniłam uśmiech.
-Tak?- zdziwił się.
-Tak. Mój tata zawsze mnie uczył, który to ten słynny Adam Małysz i zawsze jak skakał to kazał mi dmuchać żeby poleciał jak najdalej- powiedziałam i oboje się zaśmialiśmy.
Punktualnie o dziewiątej zeszliśmy do bufetu, gdzie siedzieli już Morgi i Cristina.
-Cześć- powiedziałam i opadłam na krzesło obok przyjaciółki.
-Hej- odpowiedziała popijając ciepłą herbatę.
-Jak wam noc minęła?- zapytałam z lekkim uśmiechem biorąc kawę od Gregora, który właśnie się do nas dosiadł.
-Cóż, nie mówmy o tym- mruknął Morgi.
-Aż tak źle?- zapytałam zakrywając twarz papierowym kubkiem żeby nie pokazać im, że się uśmiecham.
-Zimno strasznie, daj spokój- rzuciła Cris- A wam jak?
-A nam było ciepło- zaśmiał się Gregor, za co uderzyłam go w ramię.
-Desperacja sięgnęła szczytu i spaliśmy w jednym śpiworze- wyjaśniłam.
-O kurczę- powiedział Thomas, ale bynajmniej nie odnosił się do moich słów; pokazywał palcem na telewizor, który znajdował się za moimi plecami. Szybko się odwróciłam i zobaczyłam poranne wydanie wiadomości. Spiker właśnie prezentował newsa, szybko mówiąc po niemiecku, z czego oczywiście nie rozumiałam ani słowa. Na małym obrazku zobaczyłam tylko zdjęcie moje i Gregora, które zostało zrobione wczoraj po jego pierwszym skoku.
-Co on mówi?- zapytałam Schlieriego ciągnąc go za rękaw bluzy.
-Poczekaj- powiedział tylko i zajęliśmy się oglądaniem materiału. Zobaczyłam na nim Bergisel, skok Gregora oraz to jak tuż po nim podjechał do mnie i obdarzył serią czułych przytulasków i buziaków.
-Żadna nowość- mruknął, gdy dziennikarz zaczął omawiać kolejną ciekawostkę z wielkiego świata.
-Czyli?- dopytywałam.
-Nic takiego...- powiedział chyba lekko podenerwowany moimi naciskami.
-Oj Gregor!- rzuciła zdenerwowana Cristina i spojrzała na mnie- Powiedział, że z tego co udało im się już ustalić to jesteś Polką, ale mieszkasz w Austrii, podobno poznaliście się przez przypadek, jesteś jego nową zdobyczą, a puentą było to, że pewnie będziesz teraz atakowana przez jego fanki.
-Eh, faktycznie żadna nowość- mruknęłam- Przejrzeli mnie jak szwajcarski ser z dziurami.
Po śniadaniu wybrałyśmy się z Cris na spacer po mieście. Chłopaki polecili nam założenie ciemnych okularów, żebyśmy nie ściągały na siebie większego zainteresowania, bo od wczoraj jesteśmy na językach połowy mieszkańców Innsbrucka. Przechodząc koło dużego kiosku zobaczyłam gazetę (chyba coś w rodzaju naszej polskiej Wyborczej czy Faktu), na której okładce byłam ja i Gregor.
-O kurczę- powtórzyłam słowa Thomasa sprzed kilku godzin i podeszłam do kiosku w celu dokonania zakupu. Kioskarka na szczęście mnie nie rozpoznała. Wzięłam gazetę i razem z Cristiną usiadłam na ławce przy głównej alei miasta.
-Nawet ja się załapałam- mruknęła pokazując palcem.
-Przetłumacz mi to- poprosiłam i podałam przyjaciółce gazetę. Ta odchrząknęła i zaczęła czytać:
-Wczoraj rozpoczął się turniej Pucharu Świata w Innsbrucku. Szczęście jak zwykle dopisało naszej kadrze, która po raz kolejny stanęła na najwyższym stopniu podium. Ale pojawia się pytanie- czy wyłącznie ciężkie treningi stoją za ich wielkimi sukcesami? W internecie aż roi się od zdjęć i spekulacji na temat słynnego skoczka Gregora Schlierenzauera, który na zawodach pojawił się z nieznaną nikomu dziewczyną. Kibice, którzy stali obok nich zeznają, że dziewczyna nie mówiła biegle po niemiecku, a ze stojącą obok koleżanką porozumiewała się w języku angielskim. Wnioskujemy, że jest to ta sama dziewczyna, która kilka dni temu była widziana w miejskiej galerii ze słynnym skoczkiem. Korzystając ze wszystkim dostępnych nam źródeł udało się ustalić, że owa dziewczyna jest Polką, która od niedawna mieszka w Austrii. Mimo wszystko trzeba przyznać, że jest na prawdę urodziwa! To już chyba prawdziwy koniec celibatu Schlieriego. Mimo że wydaje nam się, że fanki skoczka nie będą zadowolone, życzymy parze dużo szczęścia i wytrwałości- Cris uśmiechnęła się szeroko- Nawet miło cię potraktowali- skwitowała.
-Też sądzę, że zbyt łagodnie- mruknęłam zastanawiając się.
-Oj, przestań wszędzie doszukiwać się drugiego dna... Chodź, idziemy dalej- pociągnęła mnie za rękę i ruszyłyśmy w dalszą drogę.
Przepraszam, że tak krótko, ale jestem chora, w nocy spałam tylko 3 godziny.
Postaram się napisać dziś coś jeszcze, ale nic nie obiecuję.
Co do komentarzy: notki dodaję praktycznie zawsze dwa razy dziennie (od tego tygodnia będzie tak tylko w weekendy, bo wracam do szkoły)- po południu i wieczorem i w tygodniu jedna notka co 2/3 dni. Przepraszam, ale w tym roku mam egzamin i to na nim muszę skupić najwięcej uwagi.
O matko !!!! Jaki piękny kocham kocham czekam na następny kiedy będzie ?? :D
OdpowiedzUsuń/Agata
Super!! Życzę powrotu do zdrowia :)
OdpowiedzUsuńWspaniały rozdział. Będzie jeszcze jeden dzisiaj?
OdpowiedzUsuńPostaram się, ale nie obiecuję.
OdpowiedzUsuńoby był
OdpowiedzUsuńWrzuć następny ja najszybciej ;D
OdpowiedzUsuń