Wyświetlenia

piątek, 31 stycznia 2014

14. Co ja tu robię z tymi kretynami?

Reszta tygodnia minęła mi spokojnie. Plastiki posyłały mi nienawistne spojrzenia, ale starałam się nimi nie przejmować. Po tym, jak chłopaki przyjechali po mnie i Cristine, obie stałyśmy się szkolnym obiektem zainteresowań. Wszyscy na nas patrzyli, szeptali między sobą gdy przechodziłyśmy korytarzem, a inni starali się przypodobać, by tylko poznać skoczków. Zadziwiające jacy ludzie są sztuczni. Z Gregorem nie widziałam się od dnia, kiedy oglądaliśmy film u Thomasa. W sobotę zaczynają się zawody w Innsbrucku, intensywnie trenuje. Razem z Thomasem zaprosił na nie mnie i Cris. Sama nie wiem jak udało mi się przekonać mamę. Byłam pewna, że nie pozwoli mi jechać, bo przecież sama twierdzi, że nie zna zbyt dobrze moich przyjaciół. Myślę, że Andreas mógł maczać w tym palce, bo przecież on zna ich od prawie dwudziestu lat.
W sobotę rano ubrałam się ciepło, chwyciłam spakowaną torbę i zeszłam na dół, gdzie siedział Max z twarzą schowaną w dłoniach. Zdziwiłam się, bo była dopiero siódma, a z tego co było mi wiadomo, on nie wybierał się razem z nami.
-Co jest?- zajęłam miejsce przy stole tuż obok niego.
-Nic- odpowiedział odsuwając ręce od twarzy.
-O kurczę- powiedziałam tylko, gdy zobaczyłam jaką śliwę ma pod okiem- Co się stało?
-Pamiętasz jak nie mogłem iść z wami na tą impreze do Morgiego?- zapytał, a ja twierdząco pokiwałam głową- Byłem wtedy z Suzie. Tak, z tą plastikową Suzie od ciebie ze szkoły- mruknął, gdy już miałam wyrwać się z pytaniem.
-Ona chyba cię tak nie urządziła?- zapytałam zdziwiona.
-Ona nie, ale jej napakowani koledzy- mruknął, a ja podeszłam do lodówki, wyjęłam z zamrażarki woreczek z lodem, owinęłam go ściereczką i podałam bratu.
-A wiesz chociaż za co?- zapytałam, chociaż spodziewałam się jaka padnie odpowiedź.
-Powiedziała tylko, że chodzi o ciebie i chłopaków- moje obawy potwierdziły się.
-Co za wredna małpa!- prawie krzyknęłam i złapałam się za głowę- Nie chciałam poznać jej z chłopakami! Jasne, gdyby mnie grzecznie poprosiła- oczywiście, że bym to zrobiła, ale ona mi to po prostu nakazała!- dedukowałam na głos- Przepraszam- zwróciłam się w stronę brata.
-Nic się nie stało- uśmiechnął się lekko- Mam nadzieję, że przynajmniej tobie nie będą więcej dokuczać.
-Jesteś najlepszym bratem na świecie- powiedziałam całując go w policzek. W tym samym czasie usłyszałam dźwięk samochodowego klaksonu, więc pożegnałam się z Maxem i wyszłam przed dom. Ku mojemu zdziwieniu, nie stało tam BMW Schlieriego ani mercedes Morgiego, lecz wielki autokar z ich podobiznami.
-Wut...- powiedziałam cicho zmierzając w jego kierunku. Kierowca, gdy tylko mnie zobaczył, otworzył drzwi i powitał ciepłym niemieckim:
-Dzień dobry!
-Dzień dobry- odpowiedziałam z uśmiechem po niemiecku- Przepraszam, ale niemiecki nie jest moją mocną stroną- powiedziałam po angielsku.
-Przykro to słyszeć panienko- odpowiedział mi w tym samym języku.
-Domi!- na szyję rzuciła mi się Cristina.
-Hej, Cris- odpowiedziałam śmiejąc się- udusisz mnie!
-No właśnie, udusisz mi ją!- usłyszałam roześmiany głos Gregora, który podszedł do mnie, wziął torbę i obdarzył buziakiem w policzek- Jedziemy, Ronald- poklepał starszego mężczyznę po ramieniu, a sam zaprosił mnie dalej gestem ręki. Moim oczom ukazało się coś w rodzaju wąskiego salonu. Po obu stronach stały dwie małe sofy i  jeden rozsuwany fotel, dalej podłużny stolik z kanapami wokół niego, za kabiną kierowcy dostrzegałam telewizor plazmowy, a w drugim końcu 'obiektu' zamknięte pomieszczenie (była to łazienka).
-Na bogato- skwitowałam kładąc się na kanapie obok Morgiego i patrząc, co robi w telefonie.

Po czterech godzinach jazdy byliśmy na miejscu. Zatrzymaliśmy się pod hotelem, zabraliśmy podręczne bagaże i udaliśmy się do recepcji. Oczywiście przed nami do naszych pokoi dotarły nasze rzeczy. Całe szczęście, że mieszkałam z Cris. Weszłyśmy do pomieszczenia i jak głupie rzuciłyśmy się na wielkie małżeńskie łóżko. Po około trzech minutach bitwy na poduszki ktoś zapukał do drzwi, a ja potargana poszłam otworzyć.
-Domi, żądam natychmiastowej wymiany pokoi!- powiedział Thomas szybko przekraczając próg, a za nim wszedł Gregor z szatańskim uśmiechem na ustach.
-Żądać to ty sobie możesz, nam się podoba- rzuciłam patrząc na jego dziwaczną pozę.
-Przecież wiem, że ci się to podoba, ale nie chcesz się przyznać, mrrr- powiedział Schlieri z kokieteryjnym uśmiechem posyłanym w stronę Morgiego.
-On jest zboczony, napalony i nienormalny, nie wytrzymam z nim- rzucił oskarżycielskim tonem- Baaaardzo ładnie proszę- uśmiechnął się uroczo.
-Ale wtedy ja będę w niebezpieczeństwie!- powiedziałam.
-Ale wszyscy wiemy, że ty sobie dasz radę, ostatnio załatwiłaś Dietharta. Prooooooszę!- zrobił oczy kota ze Shreka.
-Oj Thomas...- próbowałam się oprzeć- No dobra, ale ja zostaję w tym pokoju.
-Nie ma sprawy!- podskoczył jakby był na rozbiegu, chwycił Cris za rękę i pociągnął do wyjścia.
-Zrobiłeś to specjalnie- powiedziałam, gdy tylko zamknęły się drzwi.
-Nie, no cooooś ty, ja?- udał zaskoczenie- Idę po rzeczy!- zawołał tym razem wesołym tonem i wybiegł z pokoju.
-Jezu, co ja tu robię z tymi kretynami?- zapytałam sama siebie.

Kolejne godziny wykorzystaliśmy na to żeby się odświeżyć i w miarę doprowadzić do ładu. O szesnastej chłopaki spakowali plecaki i busem udaliśmy się na skocznię. Razem z Cristiną dostałyśmy przepustki, które pozwalały nam stanąć w dowolnym miejscu na trybunach, a później przejść do obszaru, w którym stacjonowali zawodnicy.
-Dobra, życzcie nam powodzenia- powiedział Thomas żegnając się z moją przyjaciółką buziakiem w policzek, a w jego ślady poszedł Gregor.
-Powodzenia- powiedziałam mu na ucho- Czekaj- zatrzymałam go, gdy już się oddalał, odwróciłam tyłem do siebie i uderzyłam kolanem o jego pośladek.
-Co to było?- zapytał zdziwiony.
-Tak się w Polsce robi na szczęście- zaśmiałam się na widok jego głupiej miny.
-Ej, to ja też chcę!- podszedł do mnie Morgi, na którym wykonałam ten sam zabieg.
-Idźcie już- ponagliłam ich ze śmiechem.
-Thomas, czapki!- Gregor uderzył się otwartą dłonią w czoło, po czym razem z kolegą zaczęli grzebać w plecakach. My z Cristiną wymieniłyśmy tylko zdziwione spojrzenia.
-Proszę- powiedział Schlieri ściągając mi z głowy moją wściekle różową czapkę i zastępując ją niebieską z puszystym pomponem i swoimi inicjałami. To samo zrobił Thomas, tyle że moja przyjaciółka miała na sobie tę słynną 'owłosioną' czapkę z ksywką chłopaka.
-No to adios- powiedzieli i odeszli machając nam naszymi czapkami.
-Wyglądam jak kretynka- skwitowała Cris.
-Cóż, przez grzeczność nie zaprzeczę- odpowiedziałam, za co dostałam kuksańca w bok.

Przez pół godziny stałyśmy na trybunach. Byłyśmy zmarznięte, a uszy bolały nas od ciągłych krzyków pijanych już nieco kibiców. Gdy w końcu rozpoczęły się zawody odetchnęłyśmy z ulgą. Nie zrozumiałam ani słowa z tego, co mówił komentator, ale mimo wszystko bawiłam się bardzo dobrze. Strasznie piszczałam, gdy Stoch oddał najdłuższy skok wyprzedzając Prevca i Ahonnena.
-Brawo, Kamil!- krzyknęłam, a on na mnie spojrzał. Wydał się nieco zdziwiony, że Polka ma na sobie austriacką czapkę, ale tylko mi pomachał i udał się w stronę wyciągu.
Mimo, że tego dnia odbywał się konkurs drużynowy i wiedziałam, że Schlieri i Morgi na pewno dadzą z siebie wszystko strasznie się denerwowałam.
Gregor właśnie usiadł na belce, a na jego widok wszyscy zaczęli wrzeszczeć i wiwatować. Zacisnęłam mocno kciuki czując ucisk w żołądku i zagryzłam wargę. Odepchnął się, jechał, koniec rozbiegu, odbił się, leci, leci... wylądował dalej niż Stoch!
-Brawo, Gregor!- zawołałam po niemiecku, a ten zakręcił i udał się w moją stronę. Podjechał do mnie i przytulił tak mocno, na ile pozwalała mu barierka, a następnie zsunął swoje gogle na szyje, złapał moje policzki i mocno pocałował moje usta. Czułam na sobie spojrzenia ludzi, którzy stali obok mnie, ale nie przejęłam się tym.
-Idź już, bo nie mogą skakać- powiedziałam, gdy w końcu się ode mnie oderwał i pokazałam na belkę, na której siedział już gotowy Hilde. Gregor podpisał jeszcze kartkę z autografem dziewczynie stojącej obok mnie i odszedł.
-Jeju, nawet komentator o was mówił- zaśmiała się Cris
-Tak? A co?- zaciekawiłam się.
-A to, że najwidoczniej to ty jesteś tą dziewczyną, która skradła serce Schlierenzauera.
-No patrz jak trafił w punkt!- zaśmiałyśmy się i obserwowałyśmy dalej skoki. Nadal czułam na sobie spojrzenia ludzi i ciekawskiego oka kamery.
Po Tomie skakał Morgi. Wylądował mniej więcej w tym samym miejscu co Gregor, pomachał nam, wysłał buziaka w stronę kamery i udał się na wyciąg. Podczas drugiej serii to on podszedł do nas by przez chwilę porozmawiać, za to Gregor wyłącznie się uśmiechnął. Jak tylko mogłyśmy najszybciej przedarłyśmy się przez tłum kibiców i pokazując ochroniarzom przepustki weszłyśmy na najpilniej strzeżony teren obiektu.
-Brawo, na pewno wygracie!- wskoczyłam na ręce zdziwionemu Schlieriemu, który w ostatniej chwili odłożył kask.
-Mmm, jaki przypływ radości- zaśmiał się i odstawił mnie na ziemię.
-Jestem z ciebie dumna- powiedziałam i spłonęłam rumieńcem uświadamiając sobie, że właśnie uzewnętrzniłam moje myśli.
-Dziękuję- odpowiedział i mocno mnie przytulił.
Po oficjalnym odebraniu nagrody przez drużyny (Austria zajęła pierwsze miejsce, Polska drugie, a Norwegia trzecie) wróciliśmy do hotelu.


Kolejny! Dużo weny mi ostatnio dostarczacie, bardzo dziękuję za wszystkie miłe komentarze! :)
Mam do Was prośbę: moglibyście napisać, co Was denerwuje w tym blogu lub moim stylu pisania? Chciałabym się jak najlepiej do Was dostosować :)

12 komentarzy:

  1. Oby tak dalej :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Moim zdaniem wszystko jest w porządku, a każdy nowy rozdział ekscytujący. Oby tak dalej i czekam na next :)

    OdpowiedzUsuń
  3. JESTEŚ GENIUSZEM !

    OdpowiedzUsuń
  4. kiedy następny ? :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Kocham kocham po prostu kocham te opowiadania czekam do jutra .
    /Agata

    OdpowiedzUsuń
  6. tylko trochę więcej rozdziałów by się przydało :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie daję rady, spędzam prawie cały dzień przy komputerze... Wczoraj 4 wstawiłam....

      Usuń
  7. Uwielbiam Cię, dziewczyno! Piszesz strasznie ciekawie, obłędnie wręcz! Wczułam się w Domi strasznie, haha :D Cieszę się, że rozdziały pojawiają się tak często ;) Masz talent i mam nadzieje, że szybko Ci się to nie znudzi :* A co mnie denerwuje na blogu? Absolutnie nic. Jest idealnie. Zazdroszczę talentu :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Super blog!!! Wady - nie ma żadnej!!! Jedno z najlepszych opowiadań, nie żadne takie romansidło, bo takie nie są fajne, a twoje jest super!!! Zapraszam na mojego bloga whenweflyfanfiction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Mam pytanie kiedy kolejna część, bo od dwóch hodzin odświeżam ;p

    OdpowiedzUsuń