Wyświetlenia

piątek, 31 stycznia 2014

13. Ostra jesteś

Smacznie spałam przytulona do czegoś ciepłego i miękkiego. Moja podświadomość dawała mi sygnały, że pora zacząć otwierać oczy. Próbowałam zignorować jej przemądrzały głosik brzmiący w mojej głowie i mocniej wtuliłam się w  gładki, duży obiekt obok mnie. Gdy zagłuszyłam głosik, powoli powracając w krainę snów coś mnie tknęło. Moment, przecież Odyseusz (mój ukochany wielki misiek) nie jest taki gładki. No chyba, że Ala go ogoliła...
-Przesrałaś sobie życie, dziewczynko- mruknęłam pod nosem leniwie otwierając jedno oko. Mięciutki ktoś tak ładnie pachniał, że wcale nie miałam ochoty otwierać drugiego. Chciałam tylko leżeć tak wtulona jeszcze przez kilka dobrych godzin. Ale chwila, Odyseusz pachnie płynem, a nie męskimi perfumami. Poczułam jak 'ktoś' obraca się w moją stronę i obejmuje mnie ręką. O kurcze, to już na pewno nie mój misiek- pomyślałam i szybko podniosłam głowę w celu nawrzeszczenia na daną osobę. Gdy tylko usiadłam na łóżku, kołdra opadła z moich ramion, a całe ciało przeszył nieprzyjemny dreszcz.
-O mamciu- powiedziałam spoglądając na chłopaka, który nadal spał obok mnie. Przeniosłam wzrok na zegarek i z niepokojem stwierdziłam, że za piętnaście minut zadzwoni budzik mojej mamy.
-Gregor- pochyliłam się nad chłopakiem i złapałam go za ramię- Gregor wstawaj!- potrząsnęłam nim lekko.
-Ocochodzi?- wymamrotał otwierając oczy- Mmm, tak to mógłbym budzić się codziennie- powiedział już bardziej przytomnym głosem uśmiechając się do mnie i lustrując wzrokiem moje pół nagie ciało.
-Schlieri, zbieraj się, zaraz wstanie moja mama- powiedziałam i praktycznie się przez niego przeczołgałam w celu wydostania się z łóżka. Gdy moje stopy dotknęły ciepłego dywanu, chwyciłam szlafrok leżący na krześle, ubrałam go i skierowałam się w stronę szafy, celem znalezienia czegoś, co mogłabym ubrać do szkoły.
-Proszę, proszę, znamy się dopiero cztery dni, a już lądujemy w jednym łóżku- usłyszałam roześmiany głos Gregora.
-Ubieraj się- powtórzyłam zdejmując szlafrok i wciągając na siebie koszulkę- Poza tym wczoraj byłam zrozpaczona po tym, jak twój pijany kolega się do mnie dobierał- dodałam
-No wiesz...- poczułam jego dłonie owijające się na moich biodrach. Cwaniaczek, nawet nie słyszałam, kiedy podszedł- Jesteś taka piękna- powiedział i pocałował mnie w policzek.
-Nie pozwalaj sobie- mruknęłam i odwróciłam się do niego przodem- A tak właściwie, to przecież ja nie jestem twoją dziewczyną, tak jak wczoraj powiedziałeś Diethartowi- przypomniałam sobie.
-Nie dość, że ładna to do tego spostrzegawcza- powiedział Gregor uśmiechając się do mnie.
-I niebezpieczna- dodałam odsuwając się od niego i zakładając spodnie- A teraz serio się ubieraj, bo zaraz wstanie moja mama!- usiadłam na łóżku, rzuciłam mu koszulę i naciągałam na stopy skarpetki. Po raz kolejny zaczęłam zachwycać się jego pięknie wyrzeźbionym ciałem.
-Spotkamy się dzisiaj?- zapytał ubierając się.
-Jeśli chcesz- mruknęłam i uśmiechnęłam się.
-Chcę- zapiął spodnie i podszedł bliżej.
-Kończę o 15- powiedziałam i wyminęłam go, sięgając po szczotkę do włosów leżącą na moim biurku- Szkoła przy Alleestrasse- dodałam i otworzyłam drzwi pokoju- No wychodź- popatrzyłam na Gregora, który stał z założonymi rękami po środku pomieszczenia. -Nie wygłupiaj się- wysyczałam przez zaciśnięte zęby
-Nie dostałem dziś buzi- zaperzył sie jak dziecko, które nie dostało cukierka.
-Ale ty jesteś głupi- podeszłam do niego i cmoknęłam w usta- A teraz idź już- pokazałam dłonią drzwi, a Gregor z miną, jakby wygrał na loterii udał się w stronę schodów.

-Idę- powiedział stojąc gotowy do wyjścia i patrząc na mnie.
-No idź- powiedziałam z uśmiechem, stojąc oparta o ścianę w korytarzu. Schlieri przysunął się do mnie.
-Będziesz tęsknić?- przejechał nosem po mojej szyi
-Bardzo- zaśmiałam się cicho
-Wiedziałem- zawtórował mi tym samym i pocałował w czoło- Do zobaczenia- dodał i wyszedł z domu. Odetchnęłam z ulgą, a po chwili usłyszałam kroki na schodach.
-Rozmawiałaś z kimś?- zapytała zdziwiona mama
-E, mówiłam do siebie- szybko skłamałam- Wydawało mi się, że zgubiłam... klucze!- wymyśliłam- Ale je znalazłam, na szczęście były w kurtce- uśmiechnęłam się do rodzicielki i weszłam do kuchni.
-Jak się bawiłaś?- zapytała nawiązując do wczorajszej imprezy.
-Nawet dobrze- odpowiedziałam konsumując śniadanie. Mama o nic więcej nie pytała. Jak widać wyczuła, że nie chcę o tym mówić. Kochałam to w niej. Nigdy nie naciskała, bo wiedziała, że jak będę miała jakiś problem to sama do niej przyjdę i poradzę się. Tak przynajmniej było, kiedy byłam młodsza. Kiedy zaczęłam dojrzewać, większość spraw zatrzymywałam dla siebie, taki urok nastolatki.
Odwiozła mnie do szkoły nie poruszając więcej tematu wieczoru. Możliwe, że myślała, że jestem solidnie skacowana, bo byłam małomówna jak nigdy. Ale po prostu wszystkie moje myśli krążyły wokół tego, co wczoraj miało miejsce. Ciekawiło mnie, czy Diethart na prawdę schlał się na tyle, że nie kontrolował swoich ruchów, czy kierował nim zupełnie inny czynnik.
Wysiadłam z auta i udałam się w stronę szkoły. Nie czułam się najlepiej; byłam nieco przybita.
Weszłam do budynku i skierowałam się w stronę mojej szafki. Tam, czekała już na mnie Cristina.
-Jak się czujesz?- zapytała witając mnie buziakiem w policzek.
-Lepiej- odpowiedziałam zgodnie z prawdą i uśmiechnęłam się lekko.
-Morgi bardzo to przeżywał- powiedziała ciszej, widząc zaciekawione spojrzenia gapiów- Od razu wywalił Dietharta i skończył imprezę. Myśli, że to jego wina.
-Przecież to nie prawda!- odrzekłam zdziwiona.
-My to wiemy, tylko, że on czuje się winny. Kiedy wszyscy wyszli, jeszcze przez pół godziny zadręczał się na głos...- zagryzła wargę.
-Pogadam z nim- odpowiedziałam cicho i zamknęłam szafkę. Bardzo polubiłam tę dziewczynę. Czułam, że jest kompletnie inna niż większość uczennic z tej szkoły. Wiedziałam, że mogę jej wszystko powiedzieć, a za godzinę nie będzie mówiła o tym cała szkoła.
-Powiem ci coś...- przysunęłam się do niej bliżej i praktycznie szepnęłam- Gregor u mnie spał.
Gdy tylko przyswoiła tę wiadomość, szeroko się uśmiechnęła.
-Proszę, proszę- mruknęła- Ale coś więcej, czy jak?
-Nie, po prostu nie chciałam być sama- mówiłam cicho-Zapytałam czy ze mną zostanie, a on się zgodził. Rozebrałam się i w samych gaciach położyłam do łóżka-zobaczyłam jej zdziwione spojrzenie- Ja też nie wierzę, że to zrobiłam- dodałam i obie się zaśmiałyśmy- Od razu zasnęłam, byłam wykończona.
-Nie dziwię się- mruknęła
Kurdę, znalazłam przyjaciółkę- pomyślałam.

-Przyjeżdża po mnie Thomas- powiedziała mi Cristina, gdy po lekcjach stałyśmy przy szafkach i ubierałyśmy kurtki.
-A po mnie Gregor- odparłam i uśmiechnęłam się do niej.
Gdy wyszłyśmy przed szkołę zobaczyłyśmy naszych dwóch plejbojów. Nie byli już tak oblegani jak sam Morgi przedwczoraj, ale kręciło się koło nich kilka dziewczyn. Wymieniłam z Cris porozumiewawcze spojrzenia i udałyśmy się w ich kierunku.
-Cześć- powiedziałyśmy niemal równo, gdy w końcu udało nam się do nich dotrzeć i przywitać się z każdym buziakiem. Ich auta były naprzeciwko, a don juani stali oparci przodem do siebie o maski.
-Jak tam, Domi?- zapytał Morgi, gdy usiadłam na masce czarnego BMW.
-W porządku- starałam się mówić przekonująco, w ponad to posłałam mu piękny uśmiech- Na prawdę, wszystko spoko- powtórzyłam, ale chyba nadal mi nie wierzył.
-Przykro mi, że stało się to u mnie- powiedział i spuścił wzrok.
-Thomas, jest okej- ciągle się uśmiechałam- Ważne, że nikomu nic się nie stało.
-Diethart ma trzy szwy na ręce- zauważył Morgi i uśmiechnął się.
-Widzisz, ona sobie nie da krzywdy zrobić- rzuciła Cristina i poklepała go po ramieniu.
-Zwijamy się- powiedział Gregor, widząc większą grupę dziewczyn zmierzającą w naszą stronę. Wszyscy jak na komendę wsiedli do aut.
-Gdzie jedziemy?- zapytałam Schlieriego.
-Do Morgiego- odpowiedział włączając silnik i ruszając spod szkoły.
Nie pytałam o nic więcej. Po dwudziestu minutach byliśmy już przed posiadłością Morgensterna. Kiedy weszliśmy do środka, zaniemówiłam z wrażenia. Gdy wczoraj opuszczałam ten dom po podłodze walały się puszki, butelki, kawałki jedzenia, a ludzie leżeli wszędzie, gdzie tylko się dało. Teraz przestrzeń lśniła czystością, ale było jasne, że pewnie nie obyło się bez wizyty ekipy sprzątającej.
-Co robimy?- zapytałam wchodząc do kuchni i siadając na blacie.
-Oglądamy filmy- powiedział Thomas podając mi album- Wybierz coś.
Zaczęłam grzebać w płytach, ale nie mogłam zdecydować się na żaden z filmów.
-Przecież tu są same horrory- skwitowałam.
-No właśnie- powiedział Gregor, jakby było to oczywistością
-Aha, to rozumiem, że wzięliście sobie za punkt honoru chronić nas, gdy będziemy srały w gacie podczas filmu?- zapytała Cristina podżerając popcorn z miski, którą Thomas właśnie postawił na stole.
-Patrz jak nas przejrzały- mruknął Morgi i z udawanym zażenowaniem pokręcił głową.
W końcu zdecydowałyśmy się na 'Mamę'. Zgodnie z Cris stwierdziłyśmy, że nie będziemy się bać, usiadłyśmy obok siebie na kanapie obładowane przekąskami i czekałyśmy na chłopaków. Morgi dla lepszego efektu zasłonił żaluzje i rolety w oknach, a po chwili wrócił z Gregorem niosąc jeszcze więcej jedzenia. Włączyliśmy film i siedzieliśmy w ciszy oglądając. Szczerze powiedziawszy początek filmu wcale nie był straszny. Pogorszyło się po godzinie; zaczęłam nerwowo wsuwać do ust popcorn z miski przytulonej do piersi, a kątem oka widziałam jak Cristina robi to samo.
-To co? Może policzmy ramiona?- zasugerował Schlieri, a ja spojrzałam  na niego pytająco- No raz- położył dłoń na swoim ramieniu blisko mojego- dwa- przesunął ją na mój lewy bark- trzy- objął mnie.
-Zabawnyś- skwitowałam i strząsnęłam jego rękę. Po kolejnych kilku minutach zaczęłam jednak coraz bardziej przysuwać się w jego stronę.
-Zmieniłaś zdanie?- zapytał cicho i przytulił mnie do siebie, gdy tylko twierdząco pokiwałam głową. Muszę przyznać, że Cristina trzymała się dużo lepiej niż ja. Film był na prawdę straszny, a najgorszy był moment, kiedy w filmie babeczka otworzyła szafę. Wtuliłam się mocniej w Schlieriego i zamknęłam oczy żeby nie patrzeć na resztę. Nagle usłyszałam pisk dobiegający z głośników, a następnie ten sam dźwięk obok mnie. Wystraszona szybko otworzyłam oczy, a Gregor pobiegł zapalić światło. Gdy spojrzałam w prawo myślałam, że spadnę z kanapy i zacznę turlać się ze śmiechu. Przerażona Cristina stała na kanapie i zakrywając ręką usta patrzyła na Thomasa, który był cały w popcornie i zerkał na moją przyjaciółkę spojrzeniem typu 'nie wiem czy najpierw się otrzepać, czy od razu cię gonić'. Razem ze Schlierenzauerem dostałam takiego ataku śmiechu, że nie mogliśmy uspokoić się przez najbliższe kilka minut.
-Przepraszam- wydukała w końcu Cris i zaczęła zbierać z Morgensterna popcorn.
-Spokojnie- Thomas zaczął śmiać się razem z nami, a później zebrał z miski to, co udało się posprzątać Cristinie i rzucił jej we włosy- BITWA NA ŻARCIE!- zakomunikował, a to co działo się później przypominało istne piekło. W ruch poszły nachosy, paluszki, chipsy, resztki popcornu, a nawet deepy. Po piętnastu minutach wykończeni turlaliśmy się po dywanie. Poczułam język na swojej dłoni i szybko spojrzałam w dół.
-Ostra jesteś- zaśmiał się Gregor zlizując ze mnie paprykowy sos. Po raz kolejny wszyscy dostali ataku głupawki, aż w końcu stwierdziliśmy, że byłaby z nas całkiem smaczna kanapka :D


Yep, kolejny. :) Udało mi się coś skleić.
Chciałabym podziękować Agnieszce, która zasugerowała, że mogłabym napisać coś o jedzeniu :D :*

I chciałam sie jeszcze z Wami podzielić pewnym filmikiem, którego oglądam jak nie mam weny; może niektórzy z Was widzieli. 1:35 Thomas zaczyna mówić po polsku, warto obejrzeć :D
http://www.youtube.com/watch?v=eN00XbOX3t0

7 komentarzy:

  1. Superowy rozdział, a filmik mega śmieszny:D

    OdpowiedzUsuń
  2. Kocham <3 sikałam czytałam o filmie i Cristinie ;pp

    OdpowiedzUsuń
  3. Kiedy następna część?

    OdpowiedzUsuń
  4. Suuuuuuuper, czekam na next x

    OdpowiedzUsuń
  5. Dalej dalej, robi się coraz ciekawiej :D

    OdpowiedzUsuń