Wyświetlenia

niedziela, 26 stycznia 2014

3. Jesteś ładną, ale wredną małpą


Przy obiedzie czułam się nieswojo. Miałam wrażenie że jestem obserwowana przez dziesiątki kamer, a ktoś właśnie zadał mi pytanie mające zaważyć na losach całego świata. Postanowiłam nie zwracać uwagi na to uczucie i zająć się konsumpcją posiłku, żeby jak najszybciej udać się do swojego pokoju.
Nagle Gregor przerwał ciszę, która panowała w pomieszczeniu. Wydawało się, że woli rozmawiać o czymkolwiek, byleby tylko ją ‘zagłuszyć’:
-Więc jesteście Polkami?- zapytał patrząc na naszą żeńską trójkę
-Zgadza się- odpowiedziała mama szeroko się uśmiechając- Powiedz lepiej, Gregor, jak rozwija się twoja kariera?
Oho, zaczyna się- pomyślałam- Wielki pan Schlierenzauer zacznie teraz częstować wszystkich anegdotkami z wielkiego świata.
-Dobrze, dziękuję. W sobotę mamy zawody w Innsbrucku, ciężko trenuję, więc mam nadzieję, że pójdzie mi jak najlepiej- powiedział odwzajemniając uśmiech.
-Tak to już jest, jak nie umie się przegrywać, zostaje sama nadzieja- mruknęłam cicho, grzebiąc widelcem w talerzu
-Słucham?- Gregor spojrzał na mnie z wyraźnym zaciekawieniem
-Powiedziałam, że nie umiesz przegrywać, dlatego mam nadzieję, że wygrasz i nie będziesz prezentował całemu światu swoich fochów- odpowiedziałam z przekąsem
-Przecież ja umiem przegrywać- stwierdził, wlepiając we mnie swoje przenikliwe spojrzenie
-Tak? Więc pozwól, że przypomnę ci Engelberg….- urwałam, widząc karcące spojrzenie matki. Szkoda, bo już miałam zrobić temu rozpuszczonemu dzieciakowi wykład.
-Mówiłem, że ma cięty język- w tym momencie do rozmowy wtrącił się Max
-Lubię takie- bez skrępowania odparł Gregor i razem z Maxem wybuchli śmiechem
-Szkoda, że żadna normalna dziewczyna nie lubi ciebie. Proponuję zejść na ziemię- powiedziałam chyba trochę za głośno, z brzdękiem odkładając widelec na talerz- Dziękuję za posiłek- dorzuciłam i udałam się w stronę schodów
-Ja też dziękuję- powiedziała moja młodsza siostra i pobiegła za mną
Wchodząc do swojego pokoju zostawiłam uchylone drzwi, żeby Ala mogła wejść. Wiedziałam, że to zrobi.
-Domi, co ty wyprawiasz?- zapytała zamykając drzwi i patrząc jak rzucam się na łóżko- Przecież uwielbiasz skoki narciarskie, nie pamiętasz jak kiedyś miałaś totalną fazę na tego chłopaka?- zapytała. Była przenikliwa jak na dziesięciolatkę.
-Pamiętam. Ale przeszło mi jak zobaczyłam jego demonstracje kilka lat temu. Zachowuje się jakby był nie wiadomo kim. Niektórzy cieszą się, że mają taki talent, są z niego dumni, a jednocześnie normalni i ludzcy- westchnęłam patrząc na siostrę. Uwielbiałam z nią rozmawiać. Czasami czułam się, jakbyśmy były bliźniaczkami. Rozumiała mnie jak nikt inny i była bardzo dojrzała jak na swój wiek. Porzuciłyśmy temat zarozumiałego, aczkolwiek seksownego tyłeczka pana Schlierenzauera i zaczęłyśmy rozmawiać o nowych szkołach.
Kilka godzin później siedziałam na werandzie owinięta kocem i słuchałam muzyki. Usłyszawszy za sobą kroki ściszyłam odtwarzacz i nasłuchiwałam.
-Bu!- ktoś położył mi ręce na ramionach i głośno krzyknął do ucha
-He He He- powiedziałam z pewnymi odstępami czasowymi. Widzę, że dowcip ci się wyostrzył. Niedługo będziesz w tym tak dobry jak Schlierenzauer zapewniający, że umie przegrywać.
-Widzę, że nie przypadł ci do gustu?- zapytał, zajmując miejsce obok mnie
-Skoro widzisz, to po co pytasz?- zapytałam niemiłym tonem, szczelniej okrywając się kocem
-Nie musisz być od razu taka nie miła...
-Trzeba mnie było z nim nie obgadywać- powiedziałam z wyrzutem
-Domi, przecież wiesz, że to nie tak. On już dawno wiedział, że przyjedziecie, a kiedy dzisiaj przyszedł, po prostu powiedziałem mu trochę o tobie.
-I co?- starałam się żeby mój głos zabrzmiał swobodnie oraz za wszelką cenę nie chciałam pokazać, że mogę być zainteresowana opinią Gregora na mój temat
-Nic. Przyznał mi tylko rację z tym, że jesteś ładną, ale wredną małpą- powiedział uśmiechając się.
-Prosiak- mruknęłam i uderzyłam go w ramię.




Następnego dnia postanowiłam zabrać się za rozpakowywanie moich rzeczy. Mama pojechała z Alą na zakupy, a Andreas udał się do pracy. Klęknęłam na podłodze w swoim pokoju i zaczęłam otwierać pierwszy karton. Już miałam wyciągnąć z niego wszystkie graty, gdy usłyszałam dzwonek do drzwi.
-Maaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaax, otwórz!- wydarłam się, mimo że 'braciszek' miał pokój tuż obok mnie
-Nie mogę, sraaaaaaam!- dopadł mnie krzyk z łazienki, która znajdowała się w przeciwległym końcu korytarza. Dusząc się ze śmiechu zeszłam na dół po schodach i otworzyłam drzwi.
-Cześć!- wesoły głos pana zarozumiałego lecz seksownego tyłeczka zabrzmiał w moich uszach
-Hej- powiedziałam, przyglądając się mu. On jednak najwidoczniej szukał czegoś, co miało być umiejscowione kilka centymetrów nad moją głową.  Tym czasem ja również się rozejrzałam. Obok niego stał jakiś chłopak, był kilka centymetrów wyższy od Gregora i miał uroczy uśmiech, który właśnie posyłał w moją stronę (!)
-Cześć- powiedziałam odwzajemniając uśmiech- Wejdźcie do środka- zaprosiłam ich gestem do domu.
-Jestem Thomas- powiedział blondyn wyciągając do mnie rękę
-Dominika- odpowiedziałam szybko, podając mu dłoń; dobrze wiedziałam kim był- Jeśli przyszliście do Maxa to trochę nie w porę, bo właśnie ma posiedzenie...
-Jakie posiedzenie?- zdziwił się Gregor
-No wiesz... Takie osobiste... Jeden na jeden?- próbowałam mu podpowiedzieć żeby sam się domyślił
-No sra, kretynie- powiedział Thomas za co zdobył u mnie wielkiego plusa.


 


Nie wyszedł mi ten rozdział, przyznaję. Mam nadzieję, że kolejny będzie lepszy ;c

1 komentarz:

  1. ciekawy blog. Bardzo mi się podoba. Masz wielki talent! Jesteś na prawdę dobrą początkującą pisarką. Zapraszam do siebie. Ja u ciebie postaram się komentować jak najczęściej i będę odwiedzać bloga. http://impossible-poland-fanfiction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń