[oczami Gregora]
Podjechałem pod posiadłość Thomasa. Musiałem z nim porozmawiać. Nie chciałem się bić, po prostu czułem silną potrzebę wyjaśnienia pewnej kwestii. Oczywiście chodziło o Domi, bo o cóż innego. Z impentem otworzyłem furtkę i przedarłem się przez nieodśnieżoną ścieżkę prowadzącą do domu. Intensywnie zapukałem do drzwi i po kilku sekundach byłem już w środku. Właśnie miałem zacząć swój wywód, gdy za plecami usłyszałem delikatny głos:
-Cześć- powiedziała stojąc na schodach w ulubionej koszulce Morgiego.
-Hej, odpowiedziałem i nagle wszystko zaczęło układać się w jedną logiczną całość. Zrozumiałem dlaczego tak dużo czasu z nim spędzała, tyle o nim mówiła i chichotała w jego obecności. Chyba wymruczałem pod nosem jeszcze kilka słów, ale nie jestem pewien co to było. Wyszedłem z domu mocno trzaskając drzwiami.
-Gregor!- gdy zmierzałem w stronę samochodu usłyszałem za sobą głos Thomasa. Zignorowałem to i dalej darłem przez zaspy- Schlieri, do cholery!- zawołał, a mnie aż przykuło do ziemi. Morgi rzadko kiedy przeklinał, ale jeśli już to w sytuacjach, które wyprowadzały go z równowagi. Powoli odwróciłem się w jego stronę.
-O co ci chodzi?- zapytał podchodząc bliżej
-Co ona tu robi?- zadałem pytanie i mimo silnej woli nie udało mi się powstrzymać nutki żalu w moim głosie. Thomas wytłumaczył mi całą sytuację od wczorajszych smsów, po dzisiejsze spotkanie w knajpce.
-Robisz jej sceny, a ona biedna nie wie, co ma ci powiedzieć- dodał- Stary, na kilometr widać ja na nią lecisz, więc weź się w garść i nie graj zazdrosnej siostry Kopciuszka, tylko pokaż jej jaki jesteś. Każda dziewczyna jest inna i wyjątkowa. A Dominika... Jest cudowna, ale też chce być wolna, rozumiesz? Nie podoba jej się to, że po kilku dniach chcesz ją zamknąć w klatce. Ogarnij się i dalej pokazuj jej, że ci zależy, ale nie ograniczaj jej. I tak ona zdecyduje o tym, czy coś między wami będzie. I żeby było jasne- jesteśmy tylko przyjaciółmi- spojrzał na mnie- A teraz zanim się popłacze wejdźmy do domu- mruknął i ruszył w stronę drzwi, a ja tuż za nim.
[oczami Dominiki]
Po kilku minutach usłyszałam skrzyp otwieranych drzwi, a po chwili śmiechy w przedpokoju.
Wyjrzałam z kuchni i posłałam im najbardziej promienny uśmiech na jaki się zdobyłam.
-Chodźcie, zrobiłam coś do jedzenia. Znaczy nie wiem czy nie jesteście na jakiejś diecie czy coś, no ale...- pokazałam na dużą patelnie, na której znajdowała się jajecznica.
-Uwielbiam jajecznicę- powiedział z uśmiechem Gregor i usiadł przy stole.
-Cóż, innego wyjścia nie masz- mruknęłam i puściłam mu oczko.
Z zadowoleniem stwierdziłam, że chyba wszystko zaczyna wracać do normy. Właściwie mogę powiedzieć, że zaczynamy od początku. Nie rozumiałam tej zazdrosnej postawy Gregora, ale miałam nadzieję, że nigdy więcej nie stanie na drodze naszej znajomości. Lubiłam tego chłopaka. Co prawda znałam go gorzej niż Thomasa, ale lubiłam przebywać w jego towarzystwie. Był zabawny i uroczy. Uroczy? Uroczy to może być szczeniak- zwróciłam sobie uwagę w myślach i wróciłam do rzeczywistego świata. Chłopaki właśnie zajadali się moją jajecznicą.
-I jak? Smakuje?- zapytałam
-To łest obwendne!- powiedział Morgi z pełnymi ustami- Sorry, ale od dziś mieszkasz ze mną i będziesz mi gotowała- na te słowa cała nasza trójka zaczęła się śmiać, wyczuwając ironię całej sytuacji.
Po kilku minutach Thomas pakował wszystkie artykuły ze stołu do zmywarki, a ja z Gregorem siedzieliśmy na mięciutkiej skórzanej kanapie w salonie.
-Wszystko sobie wyjaśniliście?- zapytałam oplatając palce na dużym kubku z herbatą.
-Zdaje się, że tak- mruknął patrząc na mnie- Przepraszam za wczoraj- obrócił się w moją stronę
-Wybaczam- powiedziałam uśmiechając się lekko- Ale nie bądź więcej taki...
-Postaram się- rzucił zagryzając wargę.
-Odwiózłbyś mnie do domu?- zapytałam, nieśmiało zerkając na Gregora
-Pewnie- odpowiedział i udaliśmy się do kuchni,celem pożegnania się z Thomasem
-Morgi, my będziemy lecieć, Gregor mnie odwiezie- poinformowałam skoczka wchodząc do kuchni.
-Moje gołąbeczki już lecą?- zapytał z udawanym smutkiem w głosie za co uderzyłam go w ramię- No wiesz co, pff- skrzyżował ręce na piersiach
-Nie pffyfaj, bo wiesz jak to się ostatnio skończyło- powiedział Gregor do Thomasa, gdy ja poszłam na górę, by zabrać swoje ciuchy z suszarki.
Weszłam do łazienki i zostawiając uchylone drzwi zdjęłam ciuchy Morgiego, złożyłam je i odłożyłam na pralkę. Założyłam mój puszysty brązowy sweter, gdy poczułam coś puszystego, a jednocześnie dziwnego na mojej bosej stopie. Stojąc jedynie w górnej części garderoby i czarnych majtkach, spojrzałam w dół i z przerażenia o mało co nie zemdlałam.
-AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!- zaczęłam krzyczeć jak tylko mogłam najgłośniej jednocześnie potrząsając stopą, na której usadowił się czarny, gigantyczny, owłosiony pająk.
-Co się stało?- usłyszałam krzyk z dołu, a później głośne tupanie na schodach. Wdrapałam się na muszlę klozetową i trzęsłam ze strachu, śledząc wzrokiem małego potwora. Drzwi łazienki się otworzyły i jako pierwszy stanął w nich Gregor, a tuż za nim Thomas.
-To, to..- pokazałam palcem na czarny 'kłębek' na żółtym dywaniku.
-Marvolio!- wykrzyknął radośnie Morgi, podbiegł do pająka i chwycił go w ręce- Tutaj się schowałeś!
-Morgenstern, czyś ty kurrrrrcze zwariował?- zapytałam nadal stojąc na toalecie- Jak brakuje ci adrenaliny to skocz sobie na banji, a nie hoduj tarantule!- oparłam się o zimną ścianę.
-Spokojnie, Marv, ona nie mówiła tego do ciebie- zakrył pająka drugą dłonią jakby nie chciał żeby to słyszał, po czym wyszedł z łazienki.
-To jego taka… pasja- wytłumaczył Gregor, gdy Thomas znalazł się w bezpiecznej odległości.
-To niech tę pasje trzyma w terrarium- mruknęłam chwytając się dłoni Schlieriego, który pomógł mi zejść na posadzkę. Gdy spostrzegłam, że stoję w majtkach zrobiło mi się strasznie głupio- Ten, no..- sięgnęłam po spodnie i naciągnęłam je na nogi.
-Jedziemy?- zapytał Gregor, jak widać również zażenowany sytuacją.
-Jasne, jasne- rzuciłam i wyszliśmy z łazienki. Pożegnaliśmy się z Morgim (uprzednio upewniwszy się, czy na pewno odłożył Marvolia na jego miejsce) i wsiedliśmy do auta.
Gdy zatrzymaliśmy się pod moim domem zapanowała niezręczna cisza. Podczas drogi zapomnieliśmy nawet o włączeniu muzyki, tak dobrze nam się rozmawiało. Teraz natomiast stało się to swego rodzaju przeszkodą.
-Dasz mi swój numer?- zapytał nagle Gregor wyciągając telefon i podając mi go.
-Jasne- odpowiedziałam z uśmiechem myśląc, że teraz naprawdę wszystko zaczyna wracać do normy- Więc, do zobaczenia- powiedziałam oddając mu telefon i przysuwając się żeby dać Schlieriemu buziaka w policzek. Ten jednak niespodziewanie złapał mnie za brodę i skierował moją twarz tuż naprzeciwko swojej. Zaparło mi dech w piersiach, nie mogłam się ruszyć. Zapach jego perfum i oddechu tworzyły wybuchową mieszankę, która wywoływała rumieńce na mojej twarzy. Zaczął powoli zmniejszać dystans dzielący nasze usta. Kiedy poczułam jego usta na swoich, miałam wrażenie, że cały świat zaczął się kręcić. Całowaliśmy się bardzo delikatnie. Byłam zdziwiona, że tak silny mężczyzna może być tak czuły. Jedną rękę owinęłam na jego karku, a drugą wplotłam we włosy. Czułam, jak jedna z jego dłoni wsuwa się pod moją odsuniętą kurtkę i opiera na plecach, druga zaś gładzi mnie po szyi. Nie wiem ile to trwało. Poznałam prawdziwe znaczenie powiedzenia 'Szczęśliwi czasu nie liczą', bowiem byłam wtedy nieziemsko szczęśliwa. Poczułam jak powoli zaczyna się ode mnie odsuwać; bardzo nie chciałam żeby to zrobił. Przysunęłam się do niego i jak mogłam najdłużej przeciągnęłam pocałunek, a później kolejny i kolejny. Każdy następny stawał się coraz bardziej namiętny, aż chyba w końcu obojgu nam zabrakło tchu. Oderwaliśmy się od siebie i ciężko oddychaliśmy oparci nawzajem o swoje czoła. Czara szczęścia była wypełniona po brzegi.
-Do zobaczenia- odpowiedział Gregor, a ja odsunęłam się od niego. Gdy wysiadłam z samochodu poczekałam jeszcze aż wykręci auto, pomachałam mu i dopiero wtedy weszłam do domu.
Kolejny rozdział, już drugi dzisiaj :)
Nawet nie zdajecie sobie sprawy jak wielką wenę dają mi Wasze komentarze :)
Podjechałem pod posiadłość Thomasa. Musiałem z nim porozmawiać. Nie chciałem się bić, po prostu czułem silną potrzebę wyjaśnienia pewnej kwestii. Oczywiście chodziło o Domi, bo o cóż innego. Z impentem otworzyłem furtkę i przedarłem się przez nieodśnieżoną ścieżkę prowadzącą do domu. Intensywnie zapukałem do drzwi i po kilku sekundach byłem już w środku. Właśnie miałem zacząć swój wywód, gdy za plecami usłyszałem delikatny głos:
-Cześć- powiedziała stojąc na schodach w ulubionej koszulce Morgiego.
-Hej, odpowiedziałem i nagle wszystko zaczęło układać się w jedną logiczną całość. Zrozumiałem dlaczego tak dużo czasu z nim spędzała, tyle o nim mówiła i chichotała w jego obecności. Chyba wymruczałem pod nosem jeszcze kilka słów, ale nie jestem pewien co to było. Wyszedłem z domu mocno trzaskając drzwiami.
-Gregor!- gdy zmierzałem w stronę samochodu usłyszałem za sobą głos Thomasa. Zignorowałem to i dalej darłem przez zaspy- Schlieri, do cholery!- zawołał, a mnie aż przykuło do ziemi. Morgi rzadko kiedy przeklinał, ale jeśli już to w sytuacjach, które wyprowadzały go z równowagi. Powoli odwróciłem się w jego stronę.
-O co ci chodzi?- zapytał podchodząc bliżej
-Co ona tu robi?- zadałem pytanie i mimo silnej woli nie udało mi się powstrzymać nutki żalu w moim głosie. Thomas wytłumaczył mi całą sytuację od wczorajszych smsów, po dzisiejsze spotkanie w knajpce.
-Robisz jej sceny, a ona biedna nie wie, co ma ci powiedzieć- dodał- Stary, na kilometr widać ja na nią lecisz, więc weź się w garść i nie graj zazdrosnej siostry Kopciuszka, tylko pokaż jej jaki jesteś. Każda dziewczyna jest inna i wyjątkowa. A Dominika... Jest cudowna, ale też chce być wolna, rozumiesz? Nie podoba jej się to, że po kilku dniach chcesz ją zamknąć w klatce. Ogarnij się i dalej pokazuj jej, że ci zależy, ale nie ograniczaj jej. I tak ona zdecyduje o tym, czy coś między wami będzie. I żeby było jasne- jesteśmy tylko przyjaciółmi- spojrzał na mnie- A teraz zanim się popłacze wejdźmy do domu- mruknął i ruszył w stronę drzwi, a ja tuż za nim.
[oczami Dominiki]
Po kilku minutach usłyszałam skrzyp otwieranych drzwi, a po chwili śmiechy w przedpokoju.
Wyjrzałam z kuchni i posłałam im najbardziej promienny uśmiech na jaki się zdobyłam.
-Chodźcie, zrobiłam coś do jedzenia. Znaczy nie wiem czy nie jesteście na jakiejś diecie czy coś, no ale...- pokazałam na dużą patelnie, na której znajdowała się jajecznica.
-Uwielbiam jajecznicę- powiedział z uśmiechem Gregor i usiadł przy stole.
-Cóż, innego wyjścia nie masz- mruknęłam i puściłam mu oczko.
Z zadowoleniem stwierdziłam, że chyba wszystko zaczyna wracać do normy. Właściwie mogę powiedzieć, że zaczynamy od początku. Nie rozumiałam tej zazdrosnej postawy Gregora, ale miałam nadzieję, że nigdy więcej nie stanie na drodze naszej znajomości. Lubiłam tego chłopaka. Co prawda znałam go gorzej niż Thomasa, ale lubiłam przebywać w jego towarzystwie. Był zabawny i uroczy. Uroczy? Uroczy to może być szczeniak- zwróciłam sobie uwagę w myślach i wróciłam do rzeczywistego świata. Chłopaki właśnie zajadali się moją jajecznicą.
-I jak? Smakuje?- zapytałam
-To łest obwendne!- powiedział Morgi z pełnymi ustami- Sorry, ale od dziś mieszkasz ze mną i będziesz mi gotowała- na te słowa cała nasza trójka zaczęła się śmiać, wyczuwając ironię całej sytuacji.
Po kilku minutach Thomas pakował wszystkie artykuły ze stołu do zmywarki, a ja z Gregorem siedzieliśmy na mięciutkiej skórzanej kanapie w salonie.
-Wszystko sobie wyjaśniliście?- zapytałam oplatając palce na dużym kubku z herbatą.
-Zdaje się, że tak- mruknął patrząc na mnie- Przepraszam za wczoraj- obrócił się w moją stronę
-Wybaczam- powiedziałam uśmiechając się lekko- Ale nie bądź więcej taki...
-Postaram się- rzucił zagryzając wargę.
-Odwiózłbyś mnie do domu?- zapytałam, nieśmiało zerkając na Gregora
-Pewnie- odpowiedział i udaliśmy się do kuchni,celem pożegnania się z Thomasem
-Morgi, my będziemy lecieć, Gregor mnie odwiezie- poinformowałam skoczka wchodząc do kuchni.
-Moje gołąbeczki już lecą?- zapytał z udawanym smutkiem w głosie za co uderzyłam go w ramię- No wiesz co, pff- skrzyżował ręce na piersiach
-Nie pffyfaj, bo wiesz jak to się ostatnio skończyło- powiedział Gregor do Thomasa, gdy ja poszłam na górę, by zabrać swoje ciuchy z suszarki.
Weszłam do łazienki i zostawiając uchylone drzwi zdjęłam ciuchy Morgiego, złożyłam je i odłożyłam na pralkę. Założyłam mój puszysty brązowy sweter, gdy poczułam coś puszystego, a jednocześnie dziwnego na mojej bosej stopie. Stojąc jedynie w górnej części garderoby i czarnych majtkach, spojrzałam w dół i z przerażenia o mało co nie zemdlałam.
-AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!- zaczęłam krzyczeć jak tylko mogłam najgłośniej jednocześnie potrząsając stopą, na której usadowił się czarny, gigantyczny, owłosiony pająk.
-Co się stało?- usłyszałam krzyk z dołu, a później głośne tupanie na schodach. Wdrapałam się na muszlę klozetową i trzęsłam ze strachu, śledząc wzrokiem małego potwora. Drzwi łazienki się otworzyły i jako pierwszy stanął w nich Gregor, a tuż za nim Thomas.
-To, to..- pokazałam palcem na czarny 'kłębek' na żółtym dywaniku.
-Marvolio!- wykrzyknął radośnie Morgi, podbiegł do pająka i chwycił go w ręce- Tutaj się schowałeś!
-Morgenstern, czyś ty kurrrrrcze zwariował?- zapytałam nadal stojąc na toalecie- Jak brakuje ci adrenaliny to skocz sobie na banji, a nie hoduj tarantule!- oparłam się o zimną ścianę.
-Spokojnie, Marv, ona nie mówiła tego do ciebie- zakrył pająka drugą dłonią jakby nie chciał żeby to słyszał, po czym wyszedł z łazienki.
-To jego taka… pasja- wytłumaczył Gregor, gdy Thomas znalazł się w bezpiecznej odległości.
-To niech tę pasje trzyma w terrarium- mruknęłam chwytając się dłoni Schlieriego, który pomógł mi zejść na posadzkę. Gdy spostrzegłam, że stoję w majtkach zrobiło mi się strasznie głupio- Ten, no..- sięgnęłam po spodnie i naciągnęłam je na nogi.
-Jedziemy?- zapytał Gregor, jak widać również zażenowany sytuacją.
-Jasne, jasne- rzuciłam i wyszliśmy z łazienki. Pożegnaliśmy się z Morgim (uprzednio upewniwszy się, czy na pewno odłożył Marvolia na jego miejsce) i wsiedliśmy do auta.
Gdy zatrzymaliśmy się pod moim domem zapanowała niezręczna cisza. Podczas drogi zapomnieliśmy nawet o włączeniu muzyki, tak dobrze nam się rozmawiało. Teraz natomiast stało się to swego rodzaju przeszkodą.
-Dasz mi swój numer?- zapytał nagle Gregor wyciągając telefon i podając mi go.
-Jasne- odpowiedziałam z uśmiechem myśląc, że teraz naprawdę wszystko zaczyna wracać do normy- Więc, do zobaczenia- powiedziałam oddając mu telefon i przysuwając się żeby dać Schlieriemu buziaka w policzek. Ten jednak niespodziewanie złapał mnie za brodę i skierował moją twarz tuż naprzeciwko swojej. Zaparło mi dech w piersiach, nie mogłam się ruszyć. Zapach jego perfum i oddechu tworzyły wybuchową mieszankę, która wywoływała rumieńce na mojej twarzy. Zaczął powoli zmniejszać dystans dzielący nasze usta. Kiedy poczułam jego usta na swoich, miałam wrażenie, że cały świat zaczął się kręcić. Całowaliśmy się bardzo delikatnie. Byłam zdziwiona, że tak silny mężczyzna może być tak czuły. Jedną rękę owinęłam na jego karku, a drugą wplotłam we włosy. Czułam, jak jedna z jego dłoni wsuwa się pod moją odsuniętą kurtkę i opiera na plecach, druga zaś gładzi mnie po szyi. Nie wiem ile to trwało. Poznałam prawdziwe znaczenie powiedzenia 'Szczęśliwi czasu nie liczą', bowiem byłam wtedy nieziemsko szczęśliwa. Poczułam jak powoli zaczyna się ode mnie odsuwać; bardzo nie chciałam żeby to zrobił. Przysunęłam się do niego i jak mogłam najdłużej przeciągnęłam pocałunek, a później kolejny i kolejny. Każdy następny stawał się coraz bardziej namiętny, aż chyba w końcu obojgu nam zabrakło tchu. Oderwaliśmy się od siebie i ciężko oddychaliśmy oparci nawzajem o swoje czoła. Czara szczęścia była wypełniona po brzegi.
-Do zobaczenia- odpowiedział Gregor, a ja odsunęłam się od niego. Gdy wysiadłam z samochodu poczekałam jeszcze aż wykręci auto, pomachałam mu i dopiero wtedy weszłam do domu.
Kolejny rozdział, już drugi dzisiaj :)
Nawet nie zdajecie sobie sprawy jak wielką wenę dają mi Wasze komentarze :)
Mam nadzieję, że będzie ich jeszcze więcej. :)
Proszę napisz jak najszybciej kolejny!!!
OdpowiedzUsuńTak! Tak! Twoje opowiadania czyta się z przyjemnością :) Nie są banalne jak na tych wszystkich FP o skokach i skoczkach narciarskich :) Szybko dodawaj kolejne!!!
OdpowiedzUsuńOjejku to jest świetne. Już nie mogę wytrzymać tak bardzo czekam na więcej. Uwielbiam czytać tą historię pisz dalej :*
OdpowiedzUsuń