-Zejdź mi z oczu- warknęłam w stronę podchodzącego Gregora, siedząc z Maćkiem przed domkiem Polaków i dzierżąc w dłoni piątą tego dnia butelkę piwa.
-Porozmawiajmy...- mruknął, patrząc wyczekująco na Kota.
-Nie mamy o czym- rzuciłam lekceważąco.
-Daj mi minutę- powiedział błagalnym tonem.
-Bardzo proszę, minuta. Z zegarkiem w ręku- mruknęłam.
-Zostawisz nas?- zapytał Maćka.
-Tik tak, tik tak- odpowiedział chłopak, nieprzytomnym wzrokiem patrząc w niebo, co wywołało uśmiech na mojej twarzy.
-Sama kazałaś mi nie zostawiać Sandry samej...- zaczął- Więc postanowiłem być dla niej wsparciem. Ale to nie jest takie łatwe, kiedy zmieniasz zdanie co parę godzin...
-Miałeś być dla niej wsparciem, a nie ją bzykać- warknęłam.
-Wiem, ale to jakoś tak...- klęknął przede mną.
-Słuchaj. Dałam ci kolejną szansę, a ty ją zmarnowałeś. Co ty sobie wyobrażałeś? Że będziesz do mnie przychodził co parę dni, sypiał ze mną, a potem wracał do Sandry i budował schemat szczęśliwej rodzinki?
-Nie myślałem tak. Ale to po prostu jakoś wyszło, rozumiesz? Nie planowałem tego...- bronił się.
-Gregor, nie ma sensu żebyś mnie przepraszał. Nic już z tego nie będzie. To koniec. Najwidoczniej nie jesteśmy sobie pisani- uśmiechnęłam się pobłażliwie.
-Drrrrrrrrrrrrrr- Maciek wydał z siebie dziwny dźwięk, a ja spojrzałam na niego pytająco.
-Koniec czasu- mruknął, wzruszając ramionami.
-A ty przestań się wtrącać- warknął Gregor, obrzucając go nienawistnym spojrzeniem.
-A ty przestań mu dogadywać, bo zaraz znowu dostaniesz w pape!- syknęłam, z trudem się podnosząc.
-Pomóc ci?- zachichotał Kocur, który też już ledwo stał na nogach.
-Ja dam radę- powiedziałam nieco spitym tonem, po czym wybuchnęłam śmiechem.
-Wracasz z nami do Austrii?- zapytał Schlieri.
-Wracam, wracam. Mam inne wyjście?- jęknęłam, opierając się o przyjaciela.
-Jedziemy o...- zaczął, ale mu przerwałam.
-Dogadam się z Thomasem albo Michaelem. Ograniczmy nasze kontakty do minimum- mruknęłam.
-Oj, coś z tym Thomasem ostatnio za dobrze się dogadujesz- syknął Gregor.
-O co ci chodzi?- zapytałam nie odwracając się w jego stronę; za to Kocura obdarowałam przerażonym spojrzeniem.
-O to, że ostatnio chyba coś się zmieniło w waszych relacjach...- powiedział powoli, zachrypniętym głosem.
-Może jeszcze wymyślisz, że mamy romans, hm?- warknęłam podchodząc do niego chwiejnym krokiem- Znowu zaczynasz. Tak, zawsze lepiej się z nim dogadywałam, a ty zawsze byłeś zazdrosny!- niemal krzyczałam- Ale nic ci do naszych relacji!
-Czyli jednak...- zaśmiał się rozpaczliwie- Macie romans...- bardziej stwierdził niż zapytał.
-A ty masz mózg?- warknęłam- On jest chłopakiem mojej najlepszej przyjaciółki!
-O proszę. Możemy to skonfrontować- Gregor wbił wzrok w coś, co znajdowało się nad moją głową- Thomas!- przywołał przyjaciela.
-O co chodzi?- zapytał zdziwiony Morgi.
-Ten frajer ubzdurał sobie, że mamy romans- spojrzałam na Morgensterna z lękiem ukrytym w spojrzeniu.
-My?- zaśmiał się- Jasne. Od kiedy tylko zaczęliście się spotykać- wyszczerzył zęby w uśmiechu, po czym objął mnie mocno- Gregor, głupiejesz...- dodał ze śmiechem, patrząc jak jego przyjaciel z drużyny odchodzi zażenowany.
-Porozmawiajmy...- mruknął, patrząc wyczekująco na Kota.
-Nie mamy o czym- rzuciłam lekceważąco.
-Daj mi minutę- powiedział błagalnym tonem.
-Bardzo proszę, minuta. Z zegarkiem w ręku- mruknęłam.
-Zostawisz nas?- zapytał Maćka.
-Tik tak, tik tak- odpowiedział chłopak, nieprzytomnym wzrokiem patrząc w niebo, co wywołało uśmiech na mojej twarzy.
-Sama kazałaś mi nie zostawiać Sandry samej...- zaczął- Więc postanowiłem być dla niej wsparciem. Ale to nie jest takie łatwe, kiedy zmieniasz zdanie co parę godzin...
-Miałeś być dla niej wsparciem, a nie ją bzykać- warknęłam.
-Wiem, ale to jakoś tak...- klęknął przede mną.
-Słuchaj. Dałam ci kolejną szansę, a ty ją zmarnowałeś. Co ty sobie wyobrażałeś? Że będziesz do mnie przychodził co parę dni, sypiał ze mną, a potem wracał do Sandry i budował schemat szczęśliwej rodzinki?
-Nie myślałem tak. Ale to po prostu jakoś wyszło, rozumiesz? Nie planowałem tego...- bronił się.
-Gregor, nie ma sensu żebyś mnie przepraszał. Nic już z tego nie będzie. To koniec. Najwidoczniej nie jesteśmy sobie pisani- uśmiechnęłam się pobłażliwie.
-Drrrrrrrrrrrrrr- Maciek wydał z siebie dziwny dźwięk, a ja spojrzałam na niego pytająco.
-Koniec czasu- mruknął, wzruszając ramionami.
-A ty przestań się wtrącać- warknął Gregor, obrzucając go nienawistnym spojrzeniem.
-A ty przestań mu dogadywać, bo zaraz znowu dostaniesz w pape!- syknęłam, z trudem się podnosząc.
-Pomóc ci?- zachichotał Kocur, który też już ledwo stał na nogach.
-Ja dam radę- powiedziałam nieco spitym tonem, po czym wybuchnęłam śmiechem.
-Wracasz z nami do Austrii?- zapytał Schlieri.
-Wracam, wracam. Mam inne wyjście?- jęknęłam, opierając się o przyjaciela.
-Jedziemy o...- zaczął, ale mu przerwałam.
-Dogadam się z Thomasem albo Michaelem. Ograniczmy nasze kontakty do minimum- mruknęłam.
-Oj, coś z tym Thomasem ostatnio za dobrze się dogadujesz- syknął Gregor.
-O co ci chodzi?- zapytałam nie odwracając się w jego stronę; za to Kocura obdarowałam przerażonym spojrzeniem.
-O to, że ostatnio chyba coś się zmieniło w waszych relacjach...- powiedział powoli, zachrypniętym głosem.
-Może jeszcze wymyślisz, że mamy romans, hm?- warknęłam podchodząc do niego chwiejnym krokiem- Znowu zaczynasz. Tak, zawsze lepiej się z nim dogadywałam, a ty zawsze byłeś zazdrosny!- niemal krzyczałam- Ale nic ci do naszych relacji!
-Czyli jednak...- zaśmiał się rozpaczliwie- Macie romans...- bardziej stwierdził niż zapytał.
-A ty masz mózg?- warknęłam- On jest chłopakiem mojej najlepszej przyjaciółki!
-O proszę. Możemy to skonfrontować- Gregor wbił wzrok w coś, co znajdowało się nad moją głową- Thomas!- przywołał przyjaciela.
-O co chodzi?- zapytał zdziwiony Morgi.
-Ten frajer ubzdurał sobie, że mamy romans- spojrzałam na Morgensterna z lękiem ukrytym w spojrzeniu.
-My?- zaśmiał się- Jasne. Od kiedy tylko zaczęliście się spotykać- wyszczerzył zęby w uśmiechu, po czym objął mnie mocno- Gregor, głupiejesz...- dodał ze śmiechem, patrząc jak jego przyjaciel z drużyny odchodzi zażenowany.
DAM DAM. WYBACZCIE, ALE JAKOŚ NIE MAM WENY....
WESOŁEGO JAJKA! :3
Haha chciałabym zobaczyć tą zażenowaną minę Gregora :) Spoko rozdział też życzę wesołych świąt :)
OdpowiedzUsuńojej, pomocny Kocur zawsze na posterunku! :D
OdpowiedzUsuńa Gregor grabi sobie, oj grabi....
Czekam na następny! :D
PS.Nie wiem, czy dodasz jeszcze coś przed egzaminami. Także piszę do teraz: powodzenia! będę trzymać kciuki x
Z opóźnienie Ale mam nadzieję, ze świętą udane ;-)
OdpowiedzUsuńCo my tu mamy, Thomas nigdy Domi nie wyda, nie ma bata.
Gregor idiota, imbecyl i coś tam jeszcze. Cieszy mnie, że Dominika wkacu się go pozbyła.
No i Maciek <3 Rycerz na białym koniu ( ewentualnie na zielonych nartach) zawsze gotowy by bronić przyjaciółki a może to coś więcej? Zobaczymy, zobaczymy w następnych rozdziałach ;)
No to się rozpisałam, a miało być tak krótko :D
No i kolejny raz życzę powodzenia na egzaminach :) Chociaż, pewnie się nimi nie przejmujesz za bardzo ;-)
Pozdrowienia i weny ( to się robi nudne, muszę znaleźć jakieś inne zakaczenie)
haha, Maciek najlepszy Drrrr xd
OdpowiedzUsuńa i Thomas: Od kiedy tylko zaczeliście się spotykać! haha;p
kocham twoje opowiadanie ;)) czekam na kolejny i powodzenia na gimnazjalnych ! ;*
Pozdrawiam i zapraszam do mnie ;)) oni-razem-na-zawsze.blogspot.com